Walka z niskim poziomem umiejętności czytania i pisania po holendersku? Zacznijmy od holenderskiej pisowni!

Mówi się, że w Holandii jest około 2,5 miliona ludzi, którzy są niemal analfabetami, ludzi którzy mają trudności z czytaniem ulotki dołączonej do opakowania listu z urzędu lub jak ta matka z gazety która zrobiła osiem błędów na kartce z listą zakupów. 

Analfabetyzm funkcjonalny

Tęgie głowy szukają rozwiązania problemem analfabetyzmu funkcjonalnego do 2030 roku. Propozycje są różne, ale nikt nie wpadnie na pomysł aby problem rozwiązać u źródeł: uprościć pisownię!

Oczywiście podobnie jak w Polsce, także w Holandii nikt nie ośmieli się uprościć archaicznej ortografii ż-rz, ó-u i h-ch argumentując to historią, tradycjami i innymi banialukami - podobnie jest w Holandii. Co prawda w Holandii była już drastyczna reforma pisowni po wojnie, ale to już też było 80 lat temu. W tym czasie wiele się na świecie zmieniło i uprościliśmy wiele rzeczy aby oszczędzony czas wykorzystać na coś innego. Dzisiaj nikt nie będzie liczył stalówką umoczoną w atramencie na papierze? Dlaczego mielibyśmy słychać się lingwistycznych uczonych mamutów i uczyć się pisowni nie zmienionej przez sto czy dwieście lat? Komu przeszkadza, że rząd drzew to nie to samo co rząd narodowy? Kiedy borza krufkarzycie i rzona to już świętokradztwo.

listy zakupów

Trudna pisownia holenderska

Trudno jest więc zrozumieć, dlaczego w języku holenderskim „nauwelijks” jest z au, a „nou” z ou, tym niedorzecznym złodziejem samogłosek i podwajaczem spółgłosek. Dlaczego piszemy popularne nazwisko jako „Dijk”, a nie „Deik”, dlaczego piszemy school a nie sgool, do czego służy y, jeśli czasami wymawiasz je jako i, a czasami jako ij. Ta unikalna holenderska litera ij była kiedyś postrzegana jako osobna litera na maszynie do pisania, ale najwyraźniej było zbyt drogo, aby robić holenderskie klawiatury, więc rozbito ją na dwie litery, które mają zbliżony wygląd. 

Radykalna symplifikacja

Jak powinna wyglądać w praktyce pisownia fonetyczna, to już zadanie dla ekspertów. Wydawcy i redaktorzy oczywiście będą się buntować, ale nie da się ukryć, że na dłuższą metę będzie to tanie i proste rozwiązanie. Będziemy szczęśliwsi oszczędzając te wszystkie godziny i dni, które teraz spędzamy ucząc się niepotrzebnie skomplikowanej pisowni. Jeśli zaczniemy od nie liczenia „sgreifweisu” (obecnie: schrijfwijze) jako błąd - przejdziemy do 2030 r. długą drogę.

Oczywiście do tak radykalnego uproszczenia pisowni trzeba się przywyknąć. Młodzi nauczą się i przyzwyczają w rok a starzy i tak umrą w narzekaniu na tą barbarzyńską modernizację. Wspomniana wcześniej matka nagle przestanie być analfabetką.

Przeczytaj także: