Burłak i żegluga pociągowa - wymarłe zawody

W kraju tak niezwykle gęstej sieci rzek i kanałów, podróżowanie drogami lądowymi było mało praktyczne a nawet często niemożliwe. Brak mostów i bagniste torfowiska utrudniały ruch lądowy. Znacznie łatwiej i taniej było i jest nadal przewodzić towary drogami wodnymi. 

Celnik - wymarłe zawody

Zawód celnika - w jego klasycznym znaczeniu osoby kontrolującej na granicy przewożone towary - już nie istnieje, z wyjątkiem lotnisk i innych specjalnych funkcji przy przekraczaniu granic Unii Europejskiej.

Handlarz wędrowny - wymarłe zawody

Szpulka nici, guzik, garnek, szczotka, łyżka, szare mydło... Czyli 1001 drobiazgów sprzedawał wędrowny handlarz przemierzając cały kraj.

Kieliszek jenever czyli picie po holendersku

Eskimosi mają czterdzieści słów na określenie śniegu. Polacy maja co najmniej tyle samo słów na określenie stanu nietrzeźwości. Holendrzy mają czterdzieści słów dla nazwy "kieliszka jenever" (gin).

Herald miejski - wymarłe zawody

Tego zawodu ani jego nazwy nie ma w języku polskim. Po angielsku "town crier" czyli krzykacz miejski. Herald to jeden z najstarszych zawodów na świecie i choć już dawno nie istnieje w pierwotnej formie to jego holenderska nazwa "omroeper" funkcjonuje nadal dla prezentera i pracownika publicznego radia i telewizji. 

Latarnik uliczny - wymarłe zawody

Pamiętam gdy jeszcze około roku 1960 po Powiślu w Warszawie chodził wieczorem człowiek z długim metalowym prętem, podchodził do lampy, coś tym prętem u góry latarni pociągał i zapalało się światło.

Turystyczna trasa po polderach Holandii

Amsterdam jest największą atrakcją turystyczną Holandii ale stał się już zbyt zatłoczoną pułapką na turystów. Polecam trasę po sercu Holandii, gdzie takiego tłoku nie ma a polderowe atrakcje może większe.

Ostrzenie noży i nożyczek - wymarłe zawody

W połowie XX wieku na naszym podwórku na Mariensztacie niemal codziennie zjawiał się jakiś uliczny sprzedawca lub "dziad" oferował swoje usługi. Tak się ich nazywało w Warszawie; po podwórku chodził dziad albo baba. W Holandii odpowiednikiem był i czasami nadal jest boer czyli chłop.

Sprzedawca małży - wymarłe zawody

Małże morskie (omułki) i inne morskie ślimaki były dawniej pospolitym pokarmem, zbieranym na rozlewiskach przy odpływie. Dzisiaj są już delikatesem na holenderskim stole. Ulicznego sprzedawcę muszli zastąpiły supermarkety.

Niematerialne dziedzictwo Holandii

Holendrzy posiadają wiele osobliwości trudnych do zrozumienia dla cudzoziemca. Wymienię kilka które powinny się znaleźć na liście światowego niematerialnego dziedzictwa kultury.

Wywoziciel szamba - wymarłe zawody

Zawód putjesschepper jest do dzisiaj przysłowiowym synonimem najbardziej podłej pracy. Człowiek wywożący szambo lub raczej kubły z fekaliami w mieście był najgorszym zawodem. Chociaż już dawno nie istnieje, nazwa funkcjonuje.

Sprzedawca nafty - wymarłe zawody

Tą serię artykułów poświęcam popularnych niegdyś w Holandii zawodach, które już dawno wymarły lub są na wymarciu. Wiele z tych zawodów funkcjonowało jeszcze do połowy XX wieku, więc starsi je pamiętają.

Jak mp3 uratował Appla

"Wychowałem" się na pececie. Jego pierwszy prymitywny model zawitał w naszym domu w roku 1985. Floppy's i DOS 3.1 to były magiczne słowa tych lat. Nikt jeszcze nie słyszał o internecie.

Holenderskie plantacje i niewolnicy

Chociaż minęło już 160 lat od zniesienia niewolnictwa i pańszczyzny to ten bagaż niewolnictwa nosi w sobie wielu ludzi. Nie tylko czarni potomkowie robotników plantacji w Ameryce. Co wiemy my o sobie? O niewolniczej pracy u dziedzica?

160 rocznica zniesienia niewolnictwa w Polsce

1 stycznia 1863 roku prezydent Lincoln wydał "Proklamację Emancypacji" w której zniósł niewolnictwo dla około 4 milionów murzynów w Ameryce. Amerykanie obchodzili niedawno 160 rocznice tego wydarzenia. Polska także powinna obchodzić - rok później - zniesienie niewolnictwa polskich chłopów z roku 1864. Wszyscy jesteśmy potomkami niewolników - chłopów pańszczyźnianych.

Amerykanizacja

W intelektualnych kręgach Europy do dobrego tonu należy postawa antyamerykańska. Sam też należę do ludzi nie sympatyzujących z światową hegemonią Stanów Zjednoczonymi. Zapewne wynika to także z mojej polskiej przekory.