Moedernegotie czyli holenderska matka handlu z Polską
Historycy uczą nas imion królów i dat bitew. Widzimy drzewa ale nie widzimy lasu. Umyka zupełnie to co w historii zawsze było i jest najważniejsze: korzyść, zysk, pieniądz. Zysk był i jest motorem rozwoju i historycznych wydarzeń świata, także Polski.
Chleba i drewna potrzeba!
Do rozwoju cywilizacji potrzebne jest zabezpieczenie dwóch podstawowych warunków życia: dachu nad głową i chleba.
- Aby mieć dach nad głową trzeba dysponować dobrym budulcem do budowy dobrego, trwałego domu.
- Aby mieć zapewniony nasz chleb powszedni trzeba zadbać o spichlerz pełen zboża.
To właśnie były podstawy dobrych interesów jakie Holendrzy robili już w średniowieczu w Polsce: drewno i zboże.
Woda była Holandii wrogiem i sojusznikiem
Woda jest odwiecznym wrogiem Holandii. Ale woda także przynosiła i nadal przynosi Holandii dobrobyt. Woda jest idealnym środkiem transportowym. Najpierw była woda z... Wijsel czyli po holendersku Wisła - która przynosiła towary do Gdańska. Wisła i jej dorzecze była tradycyjnie krajem Polaków, lub raczej własnością potężnych feudalnych magnatów mający ten kraj w rękach. Ich zamożność gwarantował eksport na Zachód produktów rolnych i drewna z ich latyfundiów. Feudałowie dobrze zarabiali a holenderscy kupcy jeszcze lepiej.
Średniowiecze
Okres wielkiego rozkwitu Niderlandów rozpoczął się już w średniowieczu, od około 1300 roku. Niderlandami był wówczas obszar pokrywający się z dzisiejszym Beneluksem. Brugia miała największe znaczenie w europejskiej wymianie towarowej od ok. 1300 do 1450 roku. Następnie w najważniejszym portem Europy stała się Antwerpia (ok. 1450-1585) aż pałeczkę znaczenia w europejskim handlu przejął Amsterdam po 1585 r. Już w XVI wieku Amsterdam był największym magazynem zaopatrzeniowym Europy.
- Stapelmarkt (dosłownie rynek składowania towarów, magazyn) - tak nazywali Holendrzy port w którym produkty z całego świata są magazynowane do tranzytu lub przechowywania przez pewien czas. Pozwoliło to ograniczyć wahania cen, a rynek dysponował stałą podażą. W Europie XVII w. najważniejszym rynkiem składowania był Amsterdam. Na składowaniu republika dobrze zarabiała, szczególnie na rynku artykułów spożywczych (spichlerze). W Azji stapelmarktem był Batavia (Dżakarta). W XVI wieku Antwerpia miała najważniejszym stapelmarktem. W XV wieku współistniało kilka podstawowych rynków, takich jak Brugia, Wenecja i Genua. Gdańsk był stapelmarktem dla Morza Bałtyckiego w tym głównie Prus, Polski, współczesnych krajów bałtyckich i północnej Rosji.
Dlaczego akurat Amsterdam?
Powodem potęgi Amsterdamu był... średniowieczny niedostatek. Niderlandom brakowało surowców i środków spożywczych. To był w końcu kraj stale zlewanych moczar, pozbawiony nawet drewna na opał i suchej ziemi dla rolnika. Ale Niderlandy miały świetne położenie: tu krzyżowały się najważniejsze drogi handlowe Europy, zarówno morskie jak i rzeczne (Ren, Moza). Już w średniowieczu rozwinęła się duża produkcja włókiennicza (sukna wełniane), produkcja piwa i niezwykle cennej soli w Zelandii i peklowanych śledzi łowionych na Bałtyku. Holenderska flota obsługiwała miasta hanzeatyckie a z czasem zaczęto pływać na Bałtyk na własny rachunek.
Współcześnie mówi się o dwóch wielkich przyczynach holenderskiej świetności: Handel Macierzysty (Moedernegotie) i Wielki Rejs (Grote Vaart)
Wisła
Dzięki rozległemu dorzeczu Wisły, praktycznie cała Polska była rynkiem produkcji ale także sprzedaży dla Gdańska. Wijsel, bo tak zwą Holendrzy Wisłę wraz ze swoim dorzeczem stanowiła niegdyś idealną drogę transportową ze tego spichlerza Europy. Z olbrzymiego obszaru środkowej i wschodniej Europy spławiano towary do morza. Od Krakowa do Gdańska flisacy spławiali Wisłą poszukiwane na Zachodzie towary. W Gdańsku czekały już holenderskie żaglowce na towar. [przeczytaj: "Gdy Gdańsk był holenderskim Danswijk"]
Matka handlu
Bałtycki handel Holendrzy zwali "Moedernegotie", czyli dosłownie Matka Handlu. Bo Bałtyk dał początki świetności Niderlandów i nauczył Amsterdamczyków robić interesy za morzem. Stosunkowo tanie surowce z bałtyckich portów od Gdańska do Rygi, transportowały holenderskie żaglowce na zachód i sprzedawały z wielkim zyskiem w portach Zachodniej Europy a później z jeszcze większym zyskiem w basenie Morza Śródziemnego do Genui.
XV wiek
W XV wieku ławice śledzi przeniosły się z Bałtyku na Morze Północne i jednocześnie dokonano dwóch wynalazków: haring kaken (przedłużająca znacznie trwałość) i wielkie sieci rybackie. Śledzie, masło, ser i sukna były bazą niderlandzkiego eksportu. Mało znanym ale ważnym gdańskim produktem był potaż. Także w całej Europie rósł popyt na sól do konserwacji mięsa. Wracając z Bałtyku zabierano drewno i zboże. W tym czasie holenderski handel morski zyskał większe znaczenie niż handel hanzeatycki. Szybko rosnąca produkcja na eksport, bardzo korzystny handel zbożem i drewnem oraz polityka wolnego handlu przynosiła efekty.
Także Dania zawdzięcza swój dobrobyt m.in. holenderskiej Moedrenegotie: od roku 1429 każdy żaglowiec płacił słone myto aby mógł przepłynąć przez wąską (4,5 km szerokości) cieśninę Sund (ned. De Sont) z Bałtyku na Morze Północne. Cieśnina strzeżona jest do dzisiaj przez fortece duńskiego zamku Kronborg i szwedzkiego Helsingborg (od roku 2000 wisi most rozpięty nad tą cieśniną).
Przepływając cieśninę duńską Sound, każdy statek musiał uiścić myto. Wysokość myta zależała od szerokości pokładu statku. Dlatego Holendrzy zaprojektowali nowy typ statku towarowego (fluta) na trasę bałtycką który był pękaty ale miał stosunkowo wąski pokład. Z rejestrów tego duńskiego myta wynika, że pod koniec XV wieku ponad połowę przepływających statków stanowiły statki holenderskie.
Kogi - średniowieczne TIR-y
W północno-zachodniej Europie już w XII wieku handel międzynarodowy osiągnął tak duże rozmiary, że powstało zapotrzebowanie na duże statki handlowe do transportowania towarów z krajów nadbałtyckich. Średniowieczna unia hanzeatycka była więc czymś na podobieństwo współczesnej europejskiej wspólnoty gospodarczej. Miasta zrzeszone w Hanzie korzystały najbardziej z gospodarczego rozwoju Europy.
W regionach od Danii do Niderlandów zaczęto budować kogi - duże statki o holenderskiej i niemieckiej nazwie kogge (ang.: cog, pol.: koga) o konstrukcji bazującej na żaglowcach Wikingów. Statki te miały rozmiary ok. 25 x 8 m i mogły transportować ok. 100 ton towarów. Z czasem budowano coraz większe z ładownością do 250 ton. Burty kogi były tak wysokie (4-6 m), że z czasem dobudowano podwyższenie (mostek kapitański) aby sternik widział wodę.
Bałtyckie żaglowce z "gwizdem"
Fluitschip, po polsku fluita (lata 1580-1700) był kolejnym specjalnym żaglowcem zaprojektowanym właśnie do handlu bałtyckiego. Trójmasztowy statek z "grubym" gruszkowatym brzuchem powiększającym ładowność o długości od 35 metrów. Fluita miała ładowność od 200 do 400 ton, była szybka, stabilna i wymagała wyjątkowo małej ilości załogi (9-10 osób). Poza tym fluita była "pękata" i miała stosunkowo niewielki pokład - co było ważne - jako, że Duńczycy w Sundzie pobierali myto od powierzchni pokładu.
W 1670 r. całkowita ładowność holenderskiej floty wynosiła niemal 600 tys. ton - to była połowa wszystkich europejskich flot tego okresu.
XVI wiek
W czasie wojny Duńsko-Szwedzkiej (1563-1570), zamknięte były Cieśniny Duńskie (Sund) czego efektem był wielki głód w Zachodniej Europie. Okazało się jak wielką rolę w zaopatrzeniu Europy spełniają holenderskie statki płynące z Gdańska. Handel bałtycki, czyli ten macierzysty kład nacisk na import. Żaglowce płynęły na Bałtyk z reguły wypełnione po 2/3 balastem piasku a resztę stanowiła sól, wino, śledzie, sztokfisz i sukna. Do Amsterdamu wracały wypełnione niemal wyłącznie żytem i drewnem. Około roku 1530 w handlu bałtyckim kursowało 400 holenderskich statków.
W tym czasie Niderlandy miały coraz większe kłopoty z Anglią, Francją ale przede wszystkim zaborczą Hiszpanią. W efekcie Holandia była 80 lat w wojnie z Hiszpanią (1568-1648) i gdy odzyskała niepodległość rozwinęła naprawdę skrzydła rozpoczynając Wielki Rejs.
XVII wiek
Dzięki stałemu importowi najprzedniejszej jakości drewna z basenu Morza Bałtyckiego, w Holandii rozwinęło się wyśmienicie rzemiosło ciesielski i sztuka budowania żaglowców: katschip, fluita bałtycka, jacht aż wreszcie najsłynniejszy który pod angielską nazwą East Indiaman ned. spiegelretourschip) mówi jakie było jego zastosowanie.
Od początku XVII wieku rozpoczął się Wielki Rejs, powstała potężna kompania VOC (1602-1800) i obok handlu bałtyckiego prowadzono teraz jeszcze bardziej intratny handel oceaniczny z Afryką, Brazylią i Azją, ale także z Rosją na Morzu Białym.
Wielkie Rejsy były niebezpieczne. Co trzeci statek tonął, a reszta narażona była na angielskich, hiszpańskich i algierskich piratów. Koniecznością stało się powstanie giełdy handlowej i ubezpieczeń. [Więcej o Wielkim Rejsie >>> ]
Handel Macierzysty był fundamentem handlowej ekspansji Niderlandów
To bałtyckie zboże dostarczyło Republice dostatku. Ponadto zboże z Gdańska było super tanie jak na holenderskie standardy ze względu na duże różnice cenowe. Zboże sprzedawali polscy magnaci posiadający olbrzymie latyfundia. Jednak ci magnaci nie mieli pojęcia o interesach, pieniędzmi się brzydzili - dlatego do interesów wynajmowali Żydów. Z daleki polskich kresów nie wiedziano wiele o światowych cenach, o inflacji, wartości walut, dlatego spławiali Wisłą do Gdańska żyto za tą samą cenę co dekady wstecz.
Wiele magazynów i budynków w centrum Amsterdamu zostało zbudowanych w XVI i XVII wieku, aby przechowywać to polskie zboże. Już w XVI wieku Amsterdam był centralnym składem europejskiego zboża. A gdy był gdzieś nieurodzaj - jak w regionie Morza Śródziemnego - brakowało żywności i przyszedł głód? Amsterdamczycy wiedzieli korzystać z sytuacji uzyskując znaczne zyski. A raczej absurdalnie wielkie zyski.
Handel zbożem z Gdańska przeżywał swoją świetność od XV do połowy XVII wieku. Po 1660 r. produkcja zbóż w Europie rosła i zyski z bałtyckiego żyta szybko zmalały. W import zboża ze wschodu zaangażowały się także inne kraje europejskie. Przyszedł czas na handel bardziej luksusowymi produktami z Azji.
Przez 400 lat Duńczycy skrupulatnie spisywali wszystkie towary które przechodziły cieśniną Sund na Bałtyk i z powrotem. To archiwum stoi online i w nim znajduje się ważny kawałek polskiej historii.
Przeczytaj także tematy powiązane:
- Gdański popiół do Amsterdamu
- Z Gdańska do Amsterdamu płynął dobrobyt
- Gdy Gdańsk był holenderskim
- Jak polskie zboże wzbogaciło Holandię
- Historia kontaktów polsko-holenderskich
- 1000 lat kontaktów polsko-holenderskich oczami Holendra
- Śledź holenderski
- Słynni Gdańszczanie z holenderskim pokrewieństwem
- Drewno - od wieków polski towar eksportowy
- Kto zboże posiada...
- Hans Vredeman de Vries - artystyczny influencer
- Holenderscy kupcy i polscy magnaci
- Historia toruńskich pierników
- Duńskie archiwum uczy historii Polski