Gdy Szwecja zbroiła Europę

Ludzie kierują się własnym interesem i ten biznes jest fundamentem historii czego historycy unikają, bo zbyt trywialne. Uczymy się więc powierzchownej historii, gdzie daty bitew i koronacje są najważniejsze ale nic nie mówiące o tych czasach.

Po wojnie trzydziestoletniej (1618-1648) Szwecja zyskała silną pozycję na Bałtyku. Szwedzi kontrolowali handel na Bałtyku prócz polskiego Pomorza (Prus Królewskich), więc zajęcie całego wybrzeża pozwoliłoby im na rozszerzenie wpływów z handlu. Szwecja miała także wielką i bezrobotną armię ale... puste kasy królewskie. Tak zrodził się "Potop Szwedzki". Ale dlaczego tej biedny i zacofany wówczas kraj stał się nagle potęgą zagrażającą Rzeczypospolitej? 

Nos do interesów

Waloński kupiec Louis de Geer (1587-1652) dorobił się kapitału podczas wojny trzydziestoletniej. Zaczął produkcję armat na dotąd nie znaną w świecie skalę. Był wyśmienitym biznesmen z dobrym nosem do interesów. Handel bronią nie dręczył jego sumienia. Biznes to biznes. U szczytu jego zbrojeniowego imperium zaopatrywał w armaty i armatnie kule cała Europę. Stał się jednym z najbogatszych ludzi XVII wieku. 

  • Wojna trzydziestoletnia była wielkim europejskim konfliktem, trwający od 1618 do 1648, pomiędzy protestanckimi państwami Świętego Cesarstwa Rzymskiego (I Rzeszy) wspieranymi przez inne państwa europejskie jak Szwecja, Dania, Holandia, Francja) a katolicką dynastią Habsburgów posiadającą duże połacie Europy [więcej o Habsburgach].

Aby w XVII w. produkować artylerię, wymagało to dużej logistycznej organizacji. Przede wszystkim niezbędna była duża ilości surowców: miedzi i żelaza. Aby stopić te metale, trzeba było mieć dostęp do ogromnej - jak na tamte czasy - koncentracji energii. Następnie proces wymagał dużej wiedzy specjalistycznej oraz wielkiego kapitału koniecznego aby zebrać wszystkie surowce, paliwo i siłę roboczą we właściwym czasie, we właściwym miejscu.

De Geer był wizjonerem, wszystkożercą a w interesach on sam był armatą o międzynarodowym polu rażenia. Rozwijał w Szwecji interesy oraz kupiecki oportunizm, dzięki któremu zbijał fortunę, podczas gdy połowa Europy pogrążyła się w nędzy jednej z najokrutniejszych wojen XVII wieku: wojny trzydziestoletniej.

    Louis de Geer i muszkieterzy
    Louis de Geer i muszkieter.

    Wojna religijna

    Louis de Geer urodził się w Liège w 1587 roku w szlacheckim domu. Jego ojciec był kalwinistą, gdy tymczasem katolicyzm szybko zyskiwał popularność w Liège. Louis miał dziesięć lat, kiedy jego rodzina, ukryta w barce z torfem została przetransportowana do Dordrechtu. W tym kalwinistycznym mieście powstało osiedle wysiedlonych mieszkańców Liège [przeczytaj o uchodźcach religijnych Niderlandów].

    Od młodości Louis miał talent do interesów. Bankowość miał we krwi; jako młody człowiek korespondował już z agentami w Liège, Venlo, Nijmegen, Middelburgu i Kolonii. Ale to było małe piwo. Bardziej interesujące stało się jego zainteresowanie krajem wielkich możliwości: Szwecji z jej kopalniami rud metali. Związał się ze swoim szwagrem Jacobusem Tripem (również z Dordrechtu) który już handlował bronią. 

    Szwedzka stal

    Wkrótce Dordrecht stał się za mały dla biznesu De Geera. Przeniósł się do Amsterdamu gdzie mieściło się biuro jego rodziny (De Besche) z Liège - co odegrało dużą rolę w związku ze Szwecją. Ponadto Amsterdam był centrum handlu na Bałtyku, szczególnie z Gdańska. Do Amsterdamu przybywały towary masowe wymagające dalszej obróbki: zboże, sukna, drewno, a także rudy żelaza i miedzi. Ten bałtycki handel był źródłem dobrobytu Niderlandów od XVI wieku. Jednak De Geer nie był zbytnio zainteresowany zbożem czy drewnem z Polski. Interesowała go sieć kontaktów, jaką nawiązał w Szwecji. Zdał sobie sprawę, że można wiele zyskać na handlu wartością dodaną: przetwarzaniem surowców i wykańczaniem produktów metalowych.

    Zacofany kraj

    Błogosławieństwem dla De Geera i dla wszystkich holenderskich kupców Szwecja była krajem biednym a jednocześnie bogatym w surowce. W Szwecji znajdowały się kopalnie srebra, miedzi i rudy żelaza. Kraj miał także pod dostatkiem drewna i dziegciu. Szwecja była rzadko zaludniona, a jej mieszkańcy słabo rozwinięci. Na wsi panowały stosunki feudalne, miast prawie nie było. W rezultacie mieszczańska (burżuazyjna) świadomość była tam nieobecna, a prywatna inicjatywa niewielka. Holendrzy wypełnili tę lukę hojnie i na dużą skalę.

    • Dziegieć – produkt o gęstej, smolistej konsystencji powstający w wyniku suchej destylacji drewna. Ma podobne właściwośći jak smoła lub asfalt używany kiedyś do impregnowania, szczególnie kadłubów łodzi i statków. 
    Huta żelaza w Szwecji XVII wiek.
    Holenderskie huty żelaza w Szwecji.

    Nowa huta

    Partnerzy firmy Trip byli właścicielami odlewni żeliwa na południu Szwecji i innych miejscach. To była doskonała lokalizacja: tu wydobywano rudę żelaza, korzystano z energii wodnej, taniej siły roboczej a opał (drewno) był aż nadto dostępny. W wielu miejscach w Szwecji powstawały regiony przemysłowe na podobieństwo Zaan w Holandii. Wielu holenderskich biznesmenów mieszkało po pół roku w okazałym apartamentach w Sztokholmie. Holenderski wpływ na kulturę szwedzką stał się znaczący. Cegłę nazywano Hollandsk klinkert, gospodarstwo rolne nazywano höllanderi. Holenderska obecność w Szwecji  przypominała pokojową kolonizację tego kraju.

    Na wojnę nikt nie skąpi

    W 1618 roku wybuchła wojna trzydziestoletnia. W rezultacie w ciągu kilku lat zapotrzebowanie na broń w Europie stało się nienasycone. Bitwy rozgrywały się głównie na terytorium Rzeszy Niemieckiej - również zacofanego kraju. Ze względu na religijny charakter wojny była ona toczona z wyjątkową zaciekłością i gorliwością. Duże obszary Niemiec zostałyby wyludnione. Ale wojenne okrucieństwo nie zaprzątało sumienia De Geera. Był kupcem  i to dobrym. Przedsiębiorca przemysłu zbrojeniowego po prostu zarabiał na wojnie. Wojna trzydziestoletnia była dobrodziejstwem dla jego portfela.

    Poza tym, że był dobrym biznesmenem, De Geer był także kalwinistą. Wojna trzydziestoletnia była apokaliptyczną bitwą między protestantami a katolikami. Holenderska republika kalwińska musiała walczyć w imieniu prawdziwego Boga (i interesów). Dlatego postanowiono wesprzeć finansowo szwedzkiego króla Gustawa II Adolfa, jednego z najwybitniejszych bojowników obozu protestanckiego. Jednak ten król nie miał ani grosza. Dlatego parlament w Hadze zdecydowały się hojnie go wesprzeć, współfinansowany także przez De Geera, który w ten sposób miał doskonałą okazję zacieśnić przyjaźń ze szwedzką koroną. Gustaw Adolf otrzymał holenderską pożyczkę w wysokości 160 tys. guldenów, z czego połowę wypłacił De Geer, a druga połowa pochodziła ze skarbu Republiki Holenderskiej. Teraz De Geer pożyczał pieniądze już nie tylko osobom prywatnym, ale państwom.

    W tym samym roku 1618 Gustaw Adolf był zmuszony wydzierżawić swoje dobra koronne z powodu braku pieniędzy. De Geer nie wahał się ani chwili i wraz z przedsiębiorstwem De Besche z Liège-Amsterdam, wydzierżawił największe w kraju kopalnie żelaza w Finspong (do dzisiaj okręg produkcji stali Svenskt Stål AB w Szwecji). Oczywiście biznesmen załatwił wymaganą sumę pieniędzy i nadzorował skrupulatne przestrzeganie płatności. Fundamenty jego stalowego monopolu zostały położone. W następnych latach wydzierżawił jeszcze kilka większych kopalń. Przez cały 20-letni okres dzierżawy miał w rękach prawie całą wydobywaną w Szwecji rudę żelaza.

    Następnie przyszedł czas na optymalizację produkcji. Wkrótce pod przywództwem De Geera w pobliżu kopalni Finspong powstał kompleks przemysłowy. De Geer pokazał, na czym polega rozmach. Jego huta miała dwanaście palenisk i podwójny piec wytapiania. Produkcja gwałtownie wzrosła, a koszty spadły; Marża zysku De Geer podskoczyła. Szwedzcy historycy ekonomii postrzegają powstanie tej huty jako początek nowej ery w szwedzkim przemyśle żelaznym.

    Okręt wojenny Waza

    Szwedzki królewski okręt wojenny „Waza” zatonął w 1628 roku po kilometrze jego dziewiczego rejsu pod Sztokholmem. Został wydobyty z dna morskiego po 333 latach, prawie całkowicie nienaruszony. Obecnie znajduje się w Muzeum Vasa w Sztokholmie i jest najlepiej zachowanym XVII-wiecznym statkiem na świecie. 
    W XVII wieku specyfikacje projektowe i obliczenia dotyczące budowy statku istniały tylko w głowie budowniczego-stoczniowca. Nie opracowano jeszcze naukowych teorii dotyczących konstrukcji lub stabilności statku, więc ważne czynniki, takie jak środek ciężkości, były szacowane przez budowniczego statku na podstawie jego doświadczenia. 
    Chociaż stabilności statku nie można było obliczyć matematycznie, można ją było przetestować. Dokonano tego poprzez kilkukrotne przemieszczanie grupy ludzi z jednej burty na drugą, aby określić, o ile statek się przechylił i ile czasu zajmie wyprostowanie się. Ten test na Wazie został przeprowadzony w 1628 roku na około miesiąc przed jego pierwszą i ostatnią podróżą ale... musiał zostać przerwany, ponieważ obawiano się, że w przeciwnym razie statek się wywróci. Mimo to prestiżowy projekt króla Gustawa Adolfa musiał być kontynuowany.

      Wojna trzydziestoletnia. Armaty i muszkiety z Szwecji
      Wojna trzydziestoletnia. Armaty i muszkiety z Szwecji.

      Wielki ziemianin

      W 1641 roku De Geer uzyskał szwedzki tytuł szlachecki. Nawiasem mówiąc, podczas swojego wystąpienia na szwedzkim dworze, przemawiał w języku niderlandzkim - tak dobrze obeznanej już z tym językiem zgromadzonej szwedzkiej publiczności. Zdobyty arystokratyczny tytuł przyniósł De Geerowi nieocenione korzyści. Po pierwsze, mógł użyć swoich feudalnych uprawnień. Nakazał swym chłopom świadczyć pańszczyznę, by mieć do dyspozycji najtańszą siłę roboczą w Europie Zachodniej. Po drugie, mógł teraz przystąpić do zakupu dzierżawionej ziemi. W ciągu zaledwie kilku lat stał się jednym z najpotężniejszych właścicieli ziemskich w Szwecji.

      Eksport broni

      W trakcie trwania tej długiej wojny trzydziestoletniej, szalenie wzrosło zapotrzebowanie na armaty, kule armatnie, muszkiety i zbroje. De Geer już jako szwedzki magnat był w stanie udoskonalić procesy produkcyjne jego organizacji; otrzymał kontrolę nad całym łańcuchem produkcyjnym, od wydobycia rudy żelaza do gotowego produktu. Drewno, na którym paliły się jego piece, pochodziło z jego własnych lasów. Młoty czerpały energię z siły wody płynącej z jej własnych strumieni. Sprowadzał metalurgicznych fachowców z Holandii, blacharzy z Walonii i cynkarzy z Niemiec.

      Chociaż ceny jego broni nieco spadły, to nie stały się tak naprawdę tanie. Broń wyprodukowana w Szwecji była mianowicie transportowana do Holandii statkiem. W Amsterdamie broń na rynku zbrojeniowym była następnie oferowana handlarzom zaopatrującym... armię szwedzką i była sprzedawana z hojnymi marżami. W ciągu ostatnich 24 lat wojny trzydziestoletniej, od 1624 do 1648 roku, De Geer dostarczył w ten sposób szwedzkiemu królowi Gustawowi Adolfowi uzbrojenia za wiele milionów guldenów. Zresztą armaty sprzedawał nie tylko Szwedom ale także wrogiej Danii.

      Wojna była "upuszczeniem krwi" dla Szwecji. Miejscowa arystokracja patrzyła na Holendrów z zazdrością. W międzyczasie De Geer pracował nieustannie aby rozszerzyć swoje imperium zbrojeniowe. 

        Holenderskie i szwedzkie armaty

        De Sont

        Wydawało się, że tutaj potęga De Geera sięgnęła szczytu. Tak długo, jak trwała wojna, Szwecja była związana z De Geerem. Protestantyzm był ważnym powodem, dla którego Szwecja pogrążyła się w tej trzydziestoletniej wojnie, ale nie był jedynym powodem. Dania, również protestancka, wykorzystała zamieszanie, aby zwiększyć kontrolę nad cieśniną Sund, a co za tym idzie, nad cłem w tej cieśninie. Było to sprzeczne z interesami Gustawa Adolfa i w równym stopniu z interesami macierzystego handlu Republiki Holenderskiej na Bałtyku. Dlatego w latach czterdziestych XVII wieku doszło do jeszcze ściślejszej współpracy między Szwecją a Holandią.

        Trzykrotnie w latach 1643-1645 De Geer wyposażył znaczną flotę pomocniczą, aby pomóc szwedzkim przyjaciołom w walce z Duńczykami. Nadeszły najlepsze dni De Geer. Na jego statkach wyposażonych w jego działa Duńczycy zostali odpędzeni. Sont został wyzwolony, a nawet myto zostało zniesione, choć na krótki czas. W 1645 roku przez cieśninę Duńską przepłynęło prawie 10 tys. statków holenderskich, nie płacąc ani grosza za przeprawę. Sam De Geer odniósł z tego największe korzyści. Z przewiezionych w tym roku 11.000 "funtów żeglugowych" (1 shippond/funt żeglugowy = 300 funtów amsterdamskich = ok. 140 kg) szwedzkiego eksportu aż 10.000 funtów należało do De Geera. W roku 1645 fortuna De Geera osiągnęła szczyt. Miał teraz pięćdziesiąt osiem lat. Po prawie czterdziestu latach jego biznes zaczął słabnąć gdyż Europa była zmęczona wojną. Pokój westfalski z 1648 r. zwiastował ostrą recesję na rynku zbrojeniowym. 

        • Po zakończeniu wojny trzydziestoletniej Szwecja stała się militarną potęgą co rozbudziło apetyt Szwedów na panowanie nad całym basenem Morza Bałtyckiego czego konsekwencją stał się także "nasz" Potop Szwedzki.

        Handel ludźmi

        Po wygaśnięciu monopolu na szwedzki handel miedzią w 1648 roku De Geer założył Szwedzką Kompanię Afrykańską. Zaangażował się w lukratywny trójkątny handel: Europa-Afryka-Ameryka. Handlował miedzią, żelazem, złotem, kością słoniową, niewolnikami, tytoniem, cukrem, srebrem i solą. W ten sposób także Szwecja wzieła udział w transatlantyckim handlu niewolnikami. 

        W 1652 roku De Geer zachorował podczas podróży do Szwecji i wrócił do Amsterdamu, gdzie zmarł. Został pochowany w rodzinnym grobie w kościele Augustijnenkerk w Dordrechcie. Dziesięć lat po jego śmierci skończyła się również dominacja kapitału holenderskiego w szwedzkim górnictwie i przemyśle metalowym.

        Po swojej śmierci De Geer zostawił 1,5 miliona guldenów w przeliczeniu na euro dawałoby to dzisiaj sumę ok. € 150 milionów. Na prominentnej amsterdamskiej ulicy Keizersgracht 123 stoi piękny pałac "Dom z Głowami", kupiony przez niego w 1634 roku. W Sztokholmie De Geer zbudował miejski pałac który jest dzisiaj siedzibą ambasadora Holandii.

        ****

        • Wartość pieniądza: dla porównania np. dobry cieśla lub inny wykwalifikowany amsterdamski rzemieślnik zarabiał w tych czasach 200-300 guldenów rocznie. W roku 1650 kamienica w Amsterdamie kosztowała od 1 do 4 tys. guldenów czyli w przeliczeniu ok. 10-40 tys. euro dzisiaj.
        • W Polsce w XVII wieku robotnik czy raczej rzemieślnik zarabiał dniówkę 1,5-3 groszy, pasterz zarabiał jedną złotówkę na rok, cieśla okrętowy w Gdańsku 7,5 złotego na miesiąc, koń kosztował 12 złotych a para butów 10-20 groszy

        Przeczytaj także: