Pierwszy Polak w Ameryce Południowej

Jednym z niewielu Polaków którzy weszli do holenderskiej historii był w XVII wieku polski szlachcic Krzysztof Arciszewski. Po nim byli jeszcze 300 lat później generałowie Maczek i Sosabowski.
Jednym z niewielu Polaków którzy weszli do holenderskiej historii był w XVII wieku polski szlachcic Krzysztof Arciszewski. Po nim byli jeszcze 300 lat później generałowie Maczek i Sosabowski.
W środku Holandii a także w środku największego parku przyrody tego kraju stoi osobliwa betonowa budowla "Radio Kootwijk" zbudowana w modnym wówczas w stylu art-deco.
Zawsze mnie zastanawia czy piękne kobiety zdają sobie sprawę jak bardzo są uprzywilejowane w życiu. Regularnie podnoszą głos kobiety walczące o emancypację ale nigdy o równouprawnienie urody. Brzydka kobieta ma brzydkiego męża i brzydkie życie.
Ten owoc był w średniowiecznej Europie szalenie popularny, choć zjadliwy dopiero gdy zgnił. Z racji wyglądu, lud nazywał te owoce grubiańsko dupą osła lub małpy.
Jednym z ważniejszych wydarzeń, mających wpływ przez setki lat na polską historię i gospodarkę była zapomniana historia polskich flisaków. W Ulanowie nad Sanem trafiłem jeszcze na ślady przebrzmiałej, bogatej historii polskich flisaków.
Generalnie, holenderska służba zdrowia funkcjonuje na nieco innych zasadach niż w innych krajach Europy. Szczególnie położnictwo oraz opieka połogowa są unikalne w Europie. Moim zdaniem bardziej profesjonalne, ułatwiające pierwszy tydzień życia noworodka w domu i wielką pomoc dla niedoświadczonych rodziców.
Niegdyś była to niemiecka krajowa Droga Nr 1; Reichsstraße 1 długości niemal 600 km. Dzisiaj nazywa się Bundesstraße 1. W Polsce biegnie praktycznie pod linijkę z Kostrzyna do Królewca i zwana bywała "berlinką" choć dzisiaj ma różną numerację.
Aztekowie pili kakao nazywając je cacaua. Podobnie jak pomidory, ziemniaki, maniok, paprykę, wanilię, ananasy i kukurydze - Hiszpanie sprowadzili do Europy także ziarno kakaowe i nazwali ten napój choco late czyli kakao z mlekiem.
Droga do Santiago jest długa. Dla wysportowanych młodych ludzi niezbyt trudna, dla innych czasami nie do przejścia. Każdy dzień jest inny, każdego dnia inny krajobraz, każdego dnia spotykasz innych ludzi na szlaku i w schronisku. Wielu Camino "zaraża" i po tym chodzą do Santiago różnymi drogami co roku.
Co roku nasze wakacyjne szlaki oznaczają jakubowskie muszle - symbol Shella, który go sobie przywłaszczył od średniowiecznych pielgrzymów. Na całym świecie muszla Jakuba jest symbolem koncernu petrochemicznego Royal Dutch Shell ale na Zachodzie to także odwieczny symbol pielgrzyma do Santiago de Compostela [zobacz naszą Drogę do Santiago].
Wędrówka całą trasą Drogi (Camino Francés od Saint-Jean-Pied-de-Port we francuskich Pirenejach do Santiago de Compostela) - długości 774 km - zajmuje przeciętnemu piechurowi 30 dni przy średnim dziennym dystansie 25 km. Idzie się z szybkością około 4-5 km/h czyli dzienny "przebieg" powinien zajmować 5-6 godzin marszu.
Od 840 roku do dnia dzisiejszego idą pielgrzymi do Santiago de Compostela. Przez te 1200 lat napisano niezliczoną ilość książek o Drodze. Opis podróży francuskiego duchownego z roku 1139 uważany jest za pierwszy przewodnik turystyczny w świecie. Camino to jest podróż na Zachód - bo Santiago leży na zachodnich krańcach Europy. W schroniskach (dla statystyk ) pytają pielgrzymów o narodowość, czasem o wiek - nigdy o wyznanie.
Ludzie dojrzali, doświadczeni, chętnie dają rady młodym, naiwnym, życia nie znającym. Chcą ustrzec dzieci przed błędami, wskazać im drogę ku lepszemu życiu. Ale młodzież wstępująca w dorosłe życie i tak puszcza te rady mimo uszu i robi swoje ku utrapieniu rodziców. Czyżby tylko głupota kierowała młodością? Nie tylko.
Wśród atrakcji turystycznych Holandii jedną z oryginalniejszych jest planespotting (obserwacja samolotów) na jednym z największych lotnisk Europy - Schiphol pod Amsterdamem. Można dojechać bardzo blisko do jednego z pasów startowych i delektować się rykiem startujących co minutę samolotów wszystkich marek i linii lotniczych.
Zaledwie 12 km od brukselskiego rynku, wzdłuż wschodniej obwodnicy RO na południe aż do Waterloo leży dziewicza Puszcza Zonien (Zoniënwoud). Rozciągające się na wiele kilometrów bukowe lasy są oazą ciszy i spokoju.
Holandia to kraj "pozamiatany". Każda gospodyni ma swoją miotłę i zamiata chodnik przed domem. Czysto musi być. Zapotrzebowanie na miotły zawsze było wielkie.
Wiele holenderskich obyczajów jest dla nas niezrozumiałych lub dziwnych. Z pozoru błahe codzienne czynności potrafią nas różnić. Na przykład; jak my się witamy a jak Holendrzy? Normy towarzyszące przywitaniu są niepisane i pełne wyjątków sytuacyjnych. Podajemy najbardziej powszechne zachowanie (przed lub po Covid).
Po czym poznać wynarodowionego Polaka w Holandii? - Smakuje mu drop i salmiak. W każdym żarcie jest trochę prawdy: trudno znaleźć Polaka któremu smakowałby holenderski, czarny jak smoła "drop".
Polak z lubością użala się nad swym losem, nad swoja biedą i nieszczęściem. Ale to tylko ten słowiański charakter który nakazuje być nieszczęśliwym. W tym kraju od generacji nie słychać nic innego jak lament nieszczęśliwego i biednego narodu. "Tu się nie da żyć!" - słychać ze wszystkich stron. To mówią tylko ci którzy nie znają świata.
Pola bitwy spod Grunwaldu i Tannenberg (dzisiaj Stębark) leżą o 3 km od siebie i dzieli je ponad 500 lat historii. Oba miejsca miały wielkie znaczenie dla Polaków ale także dla Niemców.