Pierwszy Polak w Ameryce Południowej

Jednym z niewielu Polaków którzy weszli do holenderskiej historii był w XVII wieku polski szlachcic Krzysztof Arciszewski. Po nim byli jeszcze 300 lat później generałowie Maczek i Sosabowski.

Pierwszy Polak w Ameryce

Krzysztof Arciszewski (1592-1656) był najprawdopodobniej pierwszym Polakiem którego noga stanęła w Ameryce Południowej. Był też jedynym Polakiem który dorobił się wyższego stanowiska dowódcy w służbie (1630 - 1639) Holenderskiej Kompanii Zachodnioindyjskiej (WIC) która to Kompania kolonizowała stan Pernambuco w dzisiejszej Brazylii. Kolonizować - to znaczyło w praktyce bić się z innymi Europejczykami o ziemię niby niczyją.

Krzysztof Arciszewski

Christoff Artiszewsky - jak zwał się w Holandii - dorobił się uznania Kompanii WIC na polach bitwy i stopnia generała-porucznika w holenderskiej armii.

Wojny o światową dominację

Do roku 1580 stosunki portugalsko-holenderskie układały się w miarę wzorowo i holenderscy kupcy mogli robić interesy na całym świecie współpracując z Portugalczykami którzy panowali na oceanach. Dopiero zajęcie Portugalii przez Hiszpanię zmieniło sytuację diametralnie. Dopływ kolonialnych produktów się skończył i Holendrzy musieli rozwinąć własną flotę handlową. Powstała w roku 1602 Kompania Wschodnioindyjska (VOC) wykurzyła Portugalczyków z Dalekiego Wschodu a Kompania Zachodnioindyjska (WIC) z Brazylii i Angoli. Wojna holendersko-portugalska była więc serią kolonialnych konfliktów między holenderskimi kompaniami handlowymi wspieranymi przez Niderlandzką Republikę i portugalskimi kolonialnymi władcami na Dalekim Wschodzie, w Afryce i Brazylii.

W tej wojnie Holandia była zawsze agresorem. WIC zdobył, choć tylko czasowo, wybrzeża Brazylii i zachodniej Afryki co dawało mu możliwość finansowania wojen handlem niewolnikami. Holenderskie zdobycze terytorialne w obu Amerykach okazały się niezbyt wielkie i nietrwałe.

Nowa Holandia

W 1624 r. rozpoczął się holenderski podbój Brazylii. Opanowane przez WIC terytorium nazwano Nową Holandią. Jednak władze WIC w Nowej Holandii skąpiły pieniędzy na wojsko i obronę, a także na wynagrodzenia, co doprowadziło do korupcji, oszustw i zaniku kontroli nad działalnością osadników holenderskich. Republika Zjednoczonych Prowincji, jak oficjalnie zwała się wówczas Holandia, wycofała się w końcu z Nowej Holandii w roku 1661 odstępując ją Portugalii za olbrzymią sumę 8 mln guldenów.

Arciszewski
Krzysztof Arciszewski

Polski najemnik i konkwistador

Z aktywnością WIC w Brazylii związany był Krzysztof Arciszewski, który najął się w zamorskiej służbie i przejściowo pełnił funkcję vice-gubernatora oraz naczelnego wodza wojsk holenderskich. Arciszewski był awanturnikiem i zabijaką za co zresztą w końcu musiał Polskę opuścić i przez Gdańsk trafił do Amsterdamu. Uczył się sztuki wojennej, słuchał wykładów na uniwersytecie w Lejdzie. Holendrzy byli doskonałymi inżynierami, nikt tak jak oni nie umiał umacniać wybrzeży i atakować od strony morza.

W holenderskiej Bredzie walczył przeciwko hiszpańskim katolikom a we Francji bił się po stronie kardynała Richelieu z hugenotami (protestantami) aż w końcu w stopniu kapitana zaciągnął się w holenderską służbę WIC organizującą wyprawę wojenną do Brazylii. W wyprawie towarzyszył mu inny Polak; Władysław Wituski i Ślązak Zygmunt Szkop.

  • Krzysztof Arciszewski służył w armii powstańczej Maurycego Orańskiego, a później odegrał główną rolę w WIC w Brazylii, napisał o oblężeniu Bredy: „(…) dotarliśmy do Geertruidenberg, gdzie słychać było salwy z armat i muszkietów, którymi Spinola witał w swojej armii naszą Wysokość, księcia polskiego”. W 1624 r. polsko-litewski książę koronny Władysław Zygmunt Waza zwizytował oblężenie Bredy - stał po stronie hiszpańskiego wroga Holandii.

Arciszewski wysławił się taktyką i walecznością przy zdobywaniu osady Olinda w Pernambuco i wielu innych strategicznych miejsc Brazylii odbijając je Portugalczykom. Zapisał się również na kartach historii jako pierwszy polski etnolog i badacz Indian. Jednak ambicją Polaka było całkowite wyparcie Portugalczyków i widział siebie jako gubernatora "Nowej Holandii". Niestety władze kompanii były widocznie innego zdania i na gubernatora wyznaczyły hrabiego Johana Mauritsa co doprowadziło do wielu konfliktów między nimi. Rezultatem konfliktu o władzę było odesłanie Arciszewskiego jako więźnia do Amsterdamu pod zarzutem zdrady i okrucieństwa. Generał stracił wszystko i zmuszony był wycofać się całkowicie działalności publicznej, osiadł w Amsterdamie, nie otrzymując nawet guldena z pensji przysługującej oficerom walczącym w interesach Kompanii Wschodnioindyjskiej.

Uzyskując od Władysława IV Wazy potwierdzenie oczyszczenia win za przestępstwa popełnione kiedyś w Polsce, Arciszewski powrócił do Rzeczypospolitej w 1646 r. i z polecenia króla otrzymał zaszczytne stanowisko Zwierzchnika nad armatą koronną, czyli generała artylerii - gdzie mógł wyśmienicie wykorzystać doświadczenia nabyte w Europie Zachodniej i Nowym Świecie. Niestety zaufanie do jego wiedzy okazało się przedwczesne gdyż w kolejnych bitwach Rzeczypospolitej pod Żółtymi Wodami, Korsuniem i pod Piławcam (1648) dowodzone przez niego regimenty utraciły wszystkie działa. Sienkiewicz w "Ogniem i mieczem" odnotował Arciszewskiego jako "starego wodza zasłużonego wielkimi czynami w służbie holenderskiej, nieustępliwie broniącym szańców Zbaraża przed Kozakami" w powstaniu Chmielnickiego. Także i w Polsce generał popadał w konflikt z przełożonymi aż zrezygnowany osiadł w majątku swojego stryja pod Gdańskiem. Zapomniany przez wszystkich, generał Arciszewski zmarł 7 kwietnia 1656 r. Jego ciało spoczęło w kościele w Lesznie, który się jednak niedługo po tym spalił.

  • Sam Krzysztof Arciszewski nie odegrał wielkiej roli w dziejach Brazylii. Za to jego zainteresowanie życiem brazylijskich Indian i jego zapiski na ten temat zdobyły zainteresowanie naukowców z uniwersytetu w Lejdzie w roku 1642. Arciszewski obok studiowania życia i zwyczajów Indian, prowadził także prace kartograficzne. Jego prace etnograficzne i kartograficzne okazały się mieć dla przyszłości większe znaczenie niż jego podboje militarne.

Kiedyś o Holendrach Arciszewski tak się wyraził: "Publice są spokojni a privatum kanalie".