Polskie bombowce nad Holandią

Podczas II wojny światowej na terytorium Holandii spadło co najmniej 5500 samolotów. Do dzisiaj w holenderskiej ziemi leży ok. 500 wraków samolotów z szczątkami 1085 członków załogi. Nad terytorium Holandii straciło także życie wielu polskich lotników. Niektórzy z nich leżą na cmentarzu w Bredzie.

Bez grobu

W Anglii istniały cztery polskie dywizjony bombowe 300 (95), 301 (87), 304 (34) i 305 (63) - w nawiasie liczba straconych maszyn. Razem zginęło na drodze z Anglii do Niemiec 279 bombowców z setkami polskich lotników załogi na pokładzie, tylko niewielka część zdołała się uratować i z reguły resztę wojny przesiedzieli w niemieckich obozach jenieckich. Wiele z tych samolotów zestrzelono nad terytorium Holandii. Nie każdy z nich doczekał się grobu.

mapa zestrzelonych samolotów w Holandii

Polskie bombowce w holenderskiej ziemi

W maju 2021 r. rozpoczęto wydobywanie bombowca RAF-u Vickers Wellington który zestrzelony został przez niemieckiego nocnego myśliwca w czerwcu 1941. Samolot z 6-osobową czeską załogą wracał z bombardowania Bremmen i spadł w okolicy wsi Nieuwe Niedorp na północ od Alkmaar. Jeden z członków załogi zdołał wyskoczyć ze spadochronem i resztę wojny przesiedział w niemieckim Stalagu a pozostałych pięciu spoczywało we wraku do czerwca 2021 gdy wrak udało się wydobyć z polderu. To będzie piąty samolot wykopany w ramach rządowego Narodowego Planu Ratownictwa Wraków Samolotów.

Bombowiec Wellington
  • Grunt w Holandii jest bardzo miękki, grząski, bagienny, jest dużo płytkich jezior i innych dużych wód, polderów i torfowisk gdzie spadający samolot wbijał się głęboko i nikt o nim po wojnie już nie pamiętał. 

Załoga Polish Air Force

W nocy z 8 na 9 maja 1941 r. nad Holandią zestrzelony został bombowiec RAF R1322 Vickers Wellington Mark Ic polskiego dywizjonu 305. Samolot wpadł do jeziora IJsselmeer z sześcioosobową polską załogą. Bombowiec Dywizjonu Bombowego 305 "Ziemi Wielkopolskiej im. Marszałka Józefa Piłsudskiego" był w drodze do bombardowania Bremen jednak został zestrzelony przez niemieckiego myśliwca nad Fryzją. Sądząc po śladach i załoga była kompletnie zaskoczona, nie zdążyli użyć własnych karabinów. Tydzień później rybacy wyłowili trzy ciała i przekazali je Niemcom. Zostali zidentyfikowani jako pilot Jan Dorman i Zdzisław Gwóźdź. Trzeciego zidentyfikowano dopiero współcześnie jako strzelca pokładowego Stanisława Pisarskiego. Trójka została pochowana przez Niemców z wojskowym honorem na cmentarzu w Amsterdamie. Czwarte ciało polskiego lotnika, Henryka Sikorskiego, znaleziono na brzegu 1 czerwca 1941 r. Pochowano go na cmentarzu w Amersfort gdzie także pochowano piątego Ludwika Karcza. Szósty nie został zidentyfikowany. 

Polski bombowiec i wydobycie wraku z jeziora
Bombowiec Vickers Wellington oraz prace przy wydobyciu wraku z wód IJsselmeer w 2016 r.

Po 76 latach, w sierpniu 2016 r. rozpoczęto operację wydobycia samolotu z dna jeziora IJsselmeer. Szacuje się, że w tym jeziorze leży jeszcze ok. 350 wraków zestrzelonych samolotów, także niemieckich. Więcej o wydobyciu tego bombowca znajdziesz na tych dokumentach TouTube: wydobywanie polskiego bombowca z IJsselmeer, wiadomości telewizyjne o wydobywaniu bombowca oraz tutaj, technologia użyta przy wydobyciu bombowca i Informacje o wydobywanym bombowcu.

Wrak wydobyto a w nim znaleziono zwłoki dwóch lotników. Identyfikacja zwłok była bardzo trudna i trwała niemal rok. W katastrofie ciała zostają zdefragmentowane i po tylu latach pozostają tylko kości, po których z pewnością jedynie można stwierdzić o ilu ofiar dotyczy. Piloci zostali pochowani 6 września 2017 r. obok ich towarzyszy broni, z dużym ceremoniałem polskich władz i Amsterdamczyków, na cmentarzu Nieuwe Ooster begraafplaats w Amsterdamie.

Groby polskich lotników na cmentarzu w Bredzie.
Groby polskich lotników na polskim cmentarzu w Bredzie.

Lotnicy pochowani w Bredzie

W 2003 r. podczas październikowych obchodów wyzwolenia Bredy pochowano uroczyście na Polskim Cmentarzu Honorowym w Bredzie kolejnych pięciu polskich pilotów dywizjonu 300 - załogi samolotu Lancaster DV-286 lecącego w nocy z 12 na 13 czerwca 1944 r. bombardować Zagłębie Ruhry. Ten wrak samolotu odkryli rybacy w 1998 r. także w jeziorze IJsselmeer tuż u wybrzeży wsi Wijdenes. Nazwiska pilotów: Franciszek Rembecki, Józef Isaak Feil, Jan Bokroś, Władysław Leppert i Stanisław Miszturak.

W 2005 roku pochowano na tym Honorowym Cmentarzu w Bredzie kolejnych polskich lotników którzy 28 maja 1944 lecieli z misją do Akwizgranu z brytyjskiej bazy Faldingworth. Zostali trafieni przez niemiecki ogień przeciwlotniczy i rozbili się koło pompowni parowej niedaleko Waalwijk. 

W Bredzie leży więcej pilotów, którzy rozbili się podczas wojny szczególnie w Holandii Północnej do Fryzji. Na cmentarzu w Bredzie jest także grób grób polskiego spadochroniarza Adama Juliana Deca (1912-1944), który zginął w bitwie pod Arnhem. Nie wiadomo, dlaczego tu spoczywa. Historia głosi, że przez długi czas zaginął i został znaleziony dopiero później.

Bolesław Stachoń w autożyro
Bolesław Stachoń w autożyro i jego przedwojenne zdjęcie z orderem Virtuti Militari.

Wybitny lotnik

Na cmentarzu w Bredzie leży także generał-major Bolesław Stachoń (1897-1941), żołnierz z ciekawą historią. Podczas pierwszej wojny światowej walczył w siłach zbrojnych Monarchii Austro-Węgierskiej na włoskim froncie i kolejnych wojnach niepodległej już Polski. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości ukończył szkoły pilotażu i stał się wybitną postacią polskiego lotnictwa. Na wystawie lotnictwa w Paryżu 1925. pobija rekord wspinania się samolotem na wysokość 6 tys. metrów. Był szefem wielu polskich szkół lotnictwa w okresie międzywojennym, człowiekiem wielce zasłużonym dla polskiego lotnictwa. Uczył bitew powietrznych, bombardowań i fotografii lotniczej. Był także pierwszym Polakiem latającym na autożyro (autogyro lub wiatrakowiec - pojazd powietrzny z epoki przed helikopterem), którym przeleciał 10 października 1934 r. z Warszawy do Londynu. Na krótko przed wybuchem drugiej wojny światowej Stachoń w stopniu pułkownika dowodził wielu lotniczym misjom zwiadowczym w regionie Gdańska i Prus Wschodnich. Po wybuchu wojny dowodził części polskich sił lotniczych następnie przez Rumunię i Francję trafił do Anglii gdzie został pod koniec 1940 r. dowódcą polskiego centrum szkoleniowego lotników w Blackpool.

Polski dywizjon bombowy i grób Stachonia.
Polski dywizjon bombowy i grób Bolesława Stachonia w 1958 r. koło wsi Exloërmond.

Śmierć lotnika

W bazie lotniczej Swinderby otrzymał w 1941 dowodzenie polskimi szwadronami RAF 300 i 301 latającymi na bombowcach Wellington. Generalnie dowódcy w randze generała dywizji (ang. major general) i w tym wieku nie pozwalano już latać, ale jednak Stachoń odbył jednak kilka misji bombardowania niemiecki8ch miast i tak też 3 czerwca 1941 r. gdy jego szwadron 301 poleciał bombardować Bremen. W nocy 4 czerwca, o godz. 0.34 jego samolot Wellington R1492 został zestrzelony przez Messerschmitta Bf 110, niemieckiego asa lotnictwa Oberleutnanta Helmuta Lenta stacjonującego wówczas na holenderskim lotnisku w Leeuwaarden. Helmut Lent zestrzelił w swej karierze 110 samolotów. Piątka członków załogi polskiego bombowca zdołała się uratować z wyjątkiem Bolesława Stachonia. Stachoń otrzymał pośmiertnie wiele odznaczeń ale także pośmiertną karę dyscyplinarną za wzięcie udziału w tej misji. Został zdegradowany do generała brygady (ang. brigadier general), którą to decyzję, po wielu latach udało się jego synowi cofnąć i Generał Anders przywrócił mu rangę major general.

Generał lotnictwa Bolesław Stachoń został pochowany nie daleko miejsca zestrzelenia we wsi Eerste Exloërmond w prowincji Drenthe tuż przy niemieckiej granicy. Wiele lat po wojnie jego grób przeniesiono na cmentarz w Bredzie gdzie pod jego nazwiskiem stoi jego stopień RAF-u; major-general. [Źródło: drentheindeoorlog.nl]

Przeczytaj także: