Wychowanie nieinteligentnego geniusza

Narody tak jak jednostki posiadają indywidualne cechy. Wszystko ma wpływ na nasz rozwój: nasze otoczenie, kultura wyniesiona z domu, szkoła i cały nasz spadek genetyczny po przodkach. Nasze istnienie to ledwie mgnienie w historii człowieczeństwa - ewolucja przebiega dla nas niezauważalnie wolno.

Inteligentny tylko leniwy

Nie istnieje coś takiego jak uniwersalna inteligencja. Każde stworzenie na Ziemi ma swoją inteligencję która jest jemu przydatna choć niekoniecznie innym stworzeniom. W teście IQ najlepszy wynik zdobędę gdy sporządzi go Polak. W teście IQ opracowanym przez Chińczyków lub Afrykańczyków nie mam szans.

Według encyklopedycznej definicji inteligencja to zdolność do postrzegania, analizy i adaptacji do zmian otoczenia.

Inteligencja to nie posiadanie wiedzy

Jak wielu ludzi mniemających się inteligentnymi ma, tak naprawdę, zdolność do postrzegania, analizy i adaptacji do zmian otoczenia?

Najbliższy mi przykład emigracyjny: jak wielu Polaków w Holandii ma zdolność do postrzegania, analizy i adaptacji do zmian otoczenia?

Jak wielu polskich emigrantów odrzuca wszystko co nie polskie, co obce. Nie akceptuje nic i czuje się ze "swoją Polską inteligencją" nadrzędnym dla "tych głupich Holendrów" (czy jakichkolwiek innych obcych kultur).

Polski naród formował swoje normy i wartości przez wieki w zupełnie innych warunkach niż robili to (dla przykładu) Holendrzy. Rozwinęliśmy w sobie pewne cechy które Holendrom są obce, i odwrotnie.

głupi czy inteligentny

Historia postępu to historia specjalizacji

Od prymitywnych koczowników zajmujących się wszystkim i niczym przez tysiące lat doszliśmy do coraz większej specjalizacji, ucząc się uprawiać ziemię i budować domy. Kolejnym etapem była specjalizacja zawodów powiększająca produktywność na tyle aby 5 tys. lat temu mogły powstać miasta. Naprawdę burzliwy rozwój specjalizacji i powstawania miast to okres średniowiecza.

Miasto motorem cywilizacji

Urbanizacja Europy zaczęła się na dobre w XI wieku i do najbardziej bogatych w miasta regionów należały północne Włochy, Flandria i później prowincje Holland. W XI wieku Europa liczyła 42 mln mieszkańców ale istniały już wielkie miasta jak Wenecja (160 tys.), Paryż (100 tys.), Gent (80 tys.), Brugge (40 tys.). W XVI wieku w Holandii połowa mieszkańców żyła już w miastach nie trudniąc się rolnictwem. W tym okresie średnia dla Zachodniej Europy wynosiła zaledwie 20% mieszczan.

W roku 2014 już tylko 3% Holendrów pracuje w sektorze rolniczym wypracowując jedynie 2,2% dochodu narodowego. Podobnie jest w USA. Dla porównania w roku 1939 aż 75% mieszkańców Polski mieszkało na wsi. Dzisiaj (według różnych metod obliczeniowych) nadal 15-20% Polaków żyje z rolnictwa.

Dziedzictwo kulturowe

To nasze agrarne dziedzictwo kulturowe owocuje znacznie słabszą specjalizacją w polskim narodzie. W przeciwieństwie do najwyżej rozwiniętych narodów Zachodu my jesteśmy "specjalistami" ale... od wszystkiego. Znamy się na wszystkim, wiemy wszystko, ale nic profesjonalnie. Nie po nic jedną z najpopularniejszych gier wśród polskich dzieci jest gra w inteligencję, gdzie przydaje się znajomość najbardziej bezużytecznych faktów i fakcików.

Jaki naród taka edukacja

Te cechy narodowe widoczne są także w polskim systemie edukacji: uczymy się wszystkiego. Od pierwszej klasy szkoły podstawowej do ostatniego roku studiów poszerzamy wiedzę ogólną. Niezależnie czy jest to szkoła zawodowa mająca nas nauczyć programowania czy wykuwania gwoździa - my uczymy się chemii, literatury, biologii, muzyki, geografii a nawet kultury antycznej i filozofii. Poza tym chętnie przyswajamy sobie wszelką nieprzydatną wiedzę poza szkołą. [więcej o naszej edukacji >>>]

Holenderska selekcja

Bardziej praktyczne narody stosują większa selekcję i specjalizacje w edukacji. W Holandii, już w wieku 12 lat odbywa sie ważna selekcja dzieci za pomocą testów - czy będzie w przyszłości pracował "główką" czy "rączkami". Ta selekcja - test CITO - dopasowany jest do (powiedzmy to taktycznie) intelektualnego poziomu ucznia. W rezultacie znakomita większość dzieci trafia do niższych lub średnich szkół zawodowych różnego stopnia gdzie nauka skoncentrowana jest na praktyce. Absolwent zawodówki czy technikum (VMBO, MBO) ma zazwyczaj bardzo małą wiedzę o historii, polityce, naukach ścisłych, geografii itp. Dlatego dla niektórych Polaków (którzy z reguły mają do czynienia tylko z holenderskim niewykształconym proletariatem) szokującą bywa niska wiedza ogólna "przeciętnego" - w ich oczach - Holendra. Różnice w drugą stronę widać dopiero przy stosunkowo małej grupie Holendrów z wyższym wykształceniem - to jest też akurat grupa z którą przeciętny Polak ma zazwyczaj mało kontaktu lub wcale.

Narodowe zainteresowania

Wielka różnice w ocenie wiedzy cudzoziemca sprawia także konfrontacja jego i naszego obszaru zainteresowań. Jakże często zdumiewa mnie szalony kontrast w rodzaju dyskusji jakie prowadzą Holendrzy a jakie Polacy. Jak wiele jest obszarów wiedzy które są niezwykle fascynujące dla Polaka i jednocześnie zupełnie obojętne dla Holendra i odwrotnie. Niestety często to co my "odkrywamy" i co nas interesuje jest dla nich "gepasseerd station" (przeszłością już bez znaczenia).

Przeczytaj także: