250.000 Polaków w Holandii. I co dalej?
W maju 2018 r. polonijne media w Holandii obiegła podawana z dumą wiadomość: "Jest nas już ćwierć miliona!". Nie widzę powodu do dumy. Mam swoje obawy; jaka będzie holenderska Polonia w Niderlandach w 2035 r.? Obawiam się, że podobna do społeczności Tureckiej. Najnowsze dane z końca 2019.
Czy tylko kasa przyciąga Polaków do Holandii?
W jednym tylko roku 2015 w Holandii zamieszkało 21 tys. Polaków - to nieco tylko więcej niż Syryjskich uchodźców. Polaków w Holandii nadal przybywa, mimo rosnącego dobrobytu w Polsce i mimo słabych perspektyw na przyszłość w Niderlandach. Holandia jest wciąż magnesem w którym, jak podejrzewam, same zarobki nie są decydujące o decyzji zamieszkania w tym kraju. Holandia daje Polakom spokój psychiczny, mniej stresu, lepsze warunki mieszkaniowe, przyjemniejszą atmosferę życia, opieki zdrowotnej, mniej mozolnej biurokracji, znacznie lepszej infrastruktury i tysiąc malutkich spraw które nie da się wymierzyć w pieniądzach.
Poniżej najnowsze dane holenderskiego biura statystycznego na temat migrantów.
Pod koniec 2019 roku największą grupą imigrantów zamieszkujących Niderlandy byli Turcy (415 tys.) z czego ponad połowa urodzona już w Holandii. Polacy znajdują się na czwartym miejscu (wyłączając obywateli byłych kolonii Indonezji i Surinamu) w ilości niemal 200 tys. z czego 43 tys. dzieci urodzonych już w Holandii.
Polacy są od 2004 roku największą grupą imigrantów osiedlających się w Holandii
Do końca 2019 będzie w Holandii zameldowanych niemal 200 tys. Polaków.
W ciągu pierwszych trzech kwartałów 2019 r. do Holandii przybyło prawie 21 tysięcy Polaków, a prawie 13 tys. powróciło. Przybyło więc 8 tysięcy Polaków. W praktyce Polaków w Niderlandach jest więcej, nie wszyscy chcą się zameldować, poza tym jest rosnąca grupa bezdomnych Polaków szacowana w tej chwili na 2 tys.
Większość Polaków w tym kraju nie zamierza się tutaj integrować, podobnie jak robili i robią to nadal Turcy. Jaka będzie przyszłość?
Ćwierć miliona Polaków w malutkiej Holandii
Powodem tej radosnej wiadomości był nowy raport holenderskiego Instytutu Badań Społecznych SCP na temat polskich migrantów w tym kraju.
Holandia nauczona doświadczeniem z poprzednich fal imigrantów zarobkowych z Turcji i Maroka zdaje się uważniej monitorować tą najnowszą i jeszcze większą grupę imigrantów z Polski.
Według tego raportu w roku 2017 zamieszkiwało Holandię na stałe 160 tys. Polaków a kolejne 90 tys. mieszka bez meldunku. Co roku przybywa ok. 10 tys. polskim imigrantów. Tylko w Hadze mieszka ponad 13 tys. Polaków. Nie ma już miasta gdzie na ulicach nie słyszałoby się polskiej mowy, nie było polskiego sklepu a w szkołach nie było polskich dzieci. Czy to powód do dumy?
Polskie bolączki
1. Polacy źle się integrują w Holandii. Ich sytuacja jest niemal identyczna jak poprzednich dużych grup tureckich i marokańskich imigrantów z lat '70 (gastarbeiterów).
2. Polacy żyją we własnym getcie językowym. Kontakt z Holandią i Holendrami ograniczony jest tylko do minimum w pracy lub szkole.
3. Polacy nigdy nie będą się czuli w tym kraju "w domu". Zawsze istnieje postawa: "MY" i "ONI".
4. Polacy wykonują najniżej płatne zawody niewykwalifikowanych robotników, podobnie jak Turcy i Marokańczycy, także niezależnie od wykształcenia wyniesionego z Polski.
5. Podobnie jak Turcy i Marokańczycy są zadowoleni z lepszej sytuacji finansowej niż z jakiej wyszli z Polski ale stale trawi ich tęsknota do ojczyzny i niski status społeczny w Holandii.
6. Dzieci polskich imigrantów wychowują się w rozdarciu tożsamości narodowej. Ich ojczyzną jest nadal Polska i język polski ale za progiem domu są już "za granicą". Podobnie jak dzieci tureckich i marokańskich imigrantów będą w tym kraju w przyszłości niezwykle sfrustrowanymi obywatelami drugiej kategorii.
7. Za dwadzieścia lat (powiedzmy w roku 2035) druga generacja Polaków zacznie być problemem w Holandii, podobnie jak jest dzisiaj z dziećmi gastarbeiterów sprzed pół wieku. Gdy rodzice jeszcze się starają integrować, na ile mogą - to ich dzieci tej potrzeby mieć nie będą.
8. Dzieci polskich imigrantów będą miały trudności ze znalezieniem partnera. Holenderski im nie będzie odpowiadał ale Polski też już nie. Będą hołubiły polskim tradycjom znacznie mocniej niż to czynią ich rodzice. Podobnie jak muzułmańskie dziewczynki z trzeciego już pokolenia w Holandii przestrzegają praw swej religii znacznie bardziej niż to robili ich emigrujący rodzice.
Powyższy obraz jest pesymistyczny, ale poza nielicznymi wyjątkami nie widzę podstaw do optymizmu obserwując od czterdziestu lat imigrantów w Holandii.