Historia holenderskiej imigracji - szósta fala: Polacy!
Choć Polacy byli w Holandii obecni zawsze - już przed wojną emigrowali zarobkowo do kopalń, a później okazjonalnie do pracy przy wycinaniu szparagów i pieczarek. Także polskie panie przybywały licznie wychodząc za mąż za Holendra. Jednak prawdziwe "tsunami" Polaków rozpoczęło się po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej i nadal trwa.

Zaczął się XXI wiek
Z rozpoczęciem się XXI wieku do tych dużych grup cudzoziemców osiedlających się w Holandii dołączyli szybko Polacy. Ta polska masowa imigracja zarobkowa przybywała i nadal przybywa na własną rękę lub poprzez agencje pracy i znajduje pracę w sektorze agrarnym, budownictwie, dystrybucji i innych nisko płatnych stanowiskach prostej pracy fizycznej.
Szacuje się, że w roku 2007 pracowało w Holandii już około 200 tys. Polaków. Przybyło także nieco Rumunów i Bułgarów, ale to drobny procent "ostblokowców" (czyli obywateli byłego Bloku Wschodniego) jak się tu najczęściej mówi omijając chętnie wymienianie narodowości. W roku 2018 oficjalnie na stałe mieszka w Holandii 160 tys. Polaków plus ruchoma liczba pracowników sezonowych i niezarejestrowanych. Łączną liczbę Polaków w 2018 r. ocenia się na 250-300 tysięcy.

Zjeść ciastko i mieć ciastko
Co prawda narody byłej "Europy Wschodniej" nie wchodzą już do oficjalnych statystyk cudzoziemców jako, że są obywatelami Unii Europejskiej, ale niech się nikomu nie wydaje, że dla przeciętnego Holendra istnieje różnica między Turkiem a Polakiem.
Holender potrafi na ogół bezbłędnie odróżnić na ulicy Polaka od „swojego". Polacy ze swoją odmienną kulturą i obyczajami są doskonale widoczni w każdej wsi i mieście Holandii, w każdym sklepie, przy remontach i budowach, na polach i na liniach produkcyjnych, w szklarniach i centrach dystrybucji.
Opinie o Polakach są bardzo różne; od zachwytów nad naszą pracowitością, solidnością w pracy, poziomem wykształcenia poprzez kurtuazyjne pochwały aż do wzgardy nad prymitywizmem wyrażanymi już tylko za naszymi plecami, między sobą. Nigdy oficjalnie.
Słowo "Pool" (Polak) weszło do języka holenderskiego na podobieństwo "Chinees" (Chińczyk). Gdy chcesz jeść - idziesz do Chinees, gdy chcesz pomalować dom; wołasz Pool.
Jedno co tak naprawdę interesuje holenderski rząd i holenderskie media jest pytanie czy Polacy wrócą do swego kraju gdy zarobią już dosyć pieniędzy. Widmo powtórki sytuacji z gastarbeiterami z lat 60-tych jest tu ciągle żywe. Nadzieje na masowy powrót Polaków są 2 2018 r. coraz słabsze.

Liczba Polaków w Holandii jest płynna. Można ją tylko szacować w granicach 200 do 300 tys. Oficjalnie Polaków zarejestrowanych w urzędach gminnych jest nieco ponad 160 tys. i główna ich koncentracja znajduje się w regionie szklarni Westland i miast Haga i Rotterdam. Wielu pracuje w Limburgii w okolicach Venlo oraz regionach rolniczych Zeewolde i Emmeloord.
Sądząc po rosnącej ilości polskich sklepów i częstotliwości polskiego języka na ulicach myślę, że Polaków w Holandii nie ubywa mimo coraz lepszej sytuacji ekonomicznej w Polsce. A kto już pomieszka dobrych parę lat w Holandii temu argument finansowy i mieszkaniowy wygra z tęsknotą do ojczyzny.

Lista największych grup cudzoziemców oficjalnie zameldowanych w Holandii z roku 2014:
396.000 Turków
375.000 Marokańczyków
370.000 Niemców
372.000 Indonezyjczyków
348.000 Surinamczyków
143.000 z Antyli i Aruby
123.000 Polaków (160 tys. w 2017)
115.000 Belgów
82.000 obywateli byłej Jugosławii
82.000 Brytyjczyków
72.000 obywateli byłego ZSRR
64.000 Chińczyków

Ciąg dalszy kolejnych fal imigrantów w Holandii:
- pierwsza i druga fala: Molukańczycy 1950 i Włosi 1950-1960
- trzecia fala: więcej gastarbeiterów z Turcji i Maroka 1960-1975
- czwarta i piąta fala: Karaiby 1975 i uchodźcy od 1990
- szósta fala: Polacy od 2004
Przeczytaj także:
- 250.000 Polaków w Holandii. I co dalej?
- Ilu Polaków jest na świecie?
- Polacy w Hadze czyli MOE-landers w Holandii
- Czy Polacy zostaną w Holandii?
[aktualizacja z 2008 r.]