Holenderskie wielorybnictwo

W czasach gdy nie było tworzyw sztucznych i ropy naftowej wieloryby były bardzo dobrym źródłem podobnych surowców. Dzisiaj nazwalibyśmy to może nawet bio-plastykiem i bio-olejem napędowym. Z jednego wieloryba otrzymywano 20.000 litrów oleju i 1000 kilogramów fiszbinu.

Połowy wielorybów w XIX w
Połowy wielorybów w XIX wieku.

Morskie krowy

Wieloryby są jednymi z najstarszych stworzeń na ziemi. Około 10 milionów lat temu zwierzęta te zeszły z lądu do morza pełnego pożywienia. A pożywienie jest priorytetem wszystkich stworzeń na ziemi. To też było powodem naszych polowań na żubry, tury i dodo. Wieloryby są genetycznie znacznie bardziej spowinowacone z krowami niż z rekinami.

mapa bieguna
Obszar wielorybnictwa na mapie mórz północnych Barentsza z ok. 1600 r.

Bogactwo Arktyki

Pod koniec XVI wieku szybko rosła holenderska ekspansja handlowa w świecie. Najtrudniej było dotrzeć do Azji, z racji dystansu. Rejs na Sumatrę, opływając Afrykę, trwał wówczas ponad 8 miesięcy. Holenderski żeglarz i odkrywca Willem Barentsz i Jacob van Heemskerk starali się znaleźć alternatywną, krótszą, północną drogę morską do Azji. To się im nie udało ale po drodze odkryli m.in Spitsbergen, nakreślili pierwsze mapy koła podbiegunowego, nazwiskiem Barentsza nazwano morze i co najważniejsze; odkryto obfitość wielorybów za kołem polarnym w lodowatych wodach Oceanu Arktycznego - gdzie szczególnie latem żeruje największy z gatunku wielorybów; płetwal błękitny (ned. blauwe vinvis) i wieloryb grenlandzki.

wieloryb błekitny
Płetwal błękitny jest największym stworzeniem na Ziemi - tylko jego język waży 4 tony!

Holenderscy biznesmeni już od dawna snuli plany połowów wielorybów z Przylądka Dobrej Nadziei, jedynie ich komercyjna nieopłacalność na to nie pozwalała. Wieść o bogactwie wielorybów stosunkowo nie daleko, za północnym kręgiem polarnym i odkrycie wysp Spitsbergenu opłacalność znacznie poprawiła więc szybko stworzono Północną Kompanię (1612) - kartelu który otrzymał patent czyli wyłączne prawo na połowy wielorybów na obszarze od Nowej Fundlandii do Nowej Ziemi. Po utracie 30-letniego patentu kompanię rozwiązano (1642) co się tylko przyczyniło do zwiększenia połowów i ilość łowców wielorybów wzrosła jeszcze 14-krotnie.

  • Wieloryb grenlandzki jest bardzo powolnym stworzeniem, płynie zaledwie z szybkością 3 km/h co czyniło go bardzo łatwym łupem myśliwych. Ze statku spuszczano 2-3 szalupy i harpunnicy wbijali harpuny w ich ciało. Wieloryb grenlandzki jest bardzo tłusty, także po śmierci nie tonie i statek mógł go holować do wybrzeży Spitsbergenu (Svalbard) gdzie go ćwiartowano a tłuszcz wytapiano w tzw. warzelniach tranu na rybny olej (tran). Olej ten był używany głownie do lamp olejowych, smażenia i produkcji mydła. Z fiszbinu (elastycznych płaty na podniebieniu wieloryba) produkowano parasole i gorsety. Jeszcze ja pamiętam, że do lat 60. XX w. małe płytki fiszbinu wsuwało się w specjalne pokrowce kołnierzyka koszuli, aby kołnierzyk usztywnić.
Holenderskie wielorybnictwo
Gotowanie wielorybiego tłuszczu czyli warzelnie tranu amsterdamskiej Północnej Kompanii w Smeerenburgu (Compagnie van Spitsbergen 1614-1642) która wyławiała 40% wielorybów wokół Grenlandii. Fragment obrazu Cornelisa de Man, 1639.

Połowy wielorybów stały się najpoważniejszą gałęzią holenderskiej gospodarki XVII wieku i dawały największe zatrudnienie mieszkańcom Amsterdamu, Zaanstreek, Veere i... malutkiemu miasteczku De Rijp które samo miało 10% udziału w holenderskim wielorybnictwie. Urocze miasteczko De Rijp wyspecjalizowane było w wielorybnictwie od 1645 do 1798 r. Do transportu produktów z Spitsbergenu używano statków typu fluita - tych samych jakich używali Holendrzy w handlu bałtyckim.

Masowe wyławianie wielorybów w okolicach Spitsbergenu, rabunkowa gospodarka Holendrów ale także Duńczyków, Brytyjczyków i Rosjan doprowadziło do wyczerpania się zasobów i nieopłacalności dalszych połowów. Wówczas to, wspaniałomyślnie w roku 1781 parlament niderlandzki zakazał wielorybnictwa (walvisvaart) w tym regionie.

Holenderskie wielorybnictwo
Warzelnie tranu w osadzie Smeerenburg na wysepce Amsterdam (po norwesku: Amsterdamøya), koło Spitsbergenu. Fragment obrazu Cornelisa de Man, 1639.

Spitsbergen

Na jednej z malutkich wysepek Spitsbergenu nazwanej Amsterdam (po norwesku: Amsterdamøya) powstała w roku 1612 osada Smeerenburg gdzie w sezonie letnim przetwarzano na dużą skalę wieloryby. Słowo Smeerenburg można by przetłumaczyć na polski jako śmierdzące miasto z powodu jego charteru wielkiej rzeźni oprawiającej i przetapiającej tłuszcz wielorybów przy wielkim smrodzie z kotłów.

Wieloryby łowione były z łodzi. Jako harpunników Holendrzy zatrudniali początkowo Basków - najlepszych wówczas fachowców we władaniu harpunem i znawców wielorybów doświadczonych w połowach w zatoce baskijskiej. Wieloryb grenlandzki był stworzeniem stosunkowo powolnym i przebywającym długo na powierzchni co czyniło go łatwym łupem. Rybę w całości wyciągano na brzeg w Smeerenburgu lub wcześniej w wodzie dzielono na porcje zdatne do przerobu w traankokerij czyli piecach gdzie wytapiano tran z tłuszczu i słoniny. W Smeerenburgu istniało około ośmiu takich pieców których resztki tam jeszcze pozostały do dzisiaj. Piece funkcjonowały także w Holandii, w okolicach miasteczka De Rijp gdzie wytapiano tran a z innych odpadów klej - co powodowało niemiłosierny smród w okolicy.

Holenderskie wielorybnictwo Spitsbergen
Wielorybnictwo nie było pozbawione niebezpieczeństw. Smeerenburg koło Spitsbergenu.

Intensywne połowy wieloryba grenlandzkiego doprowadziły do ich niemal całkowitego wytępienia w roku 1670 i łowcy musieli się przenieść w inne regiony świata. Z czasem z różnych powodów choć głównie ekonomicznych, połowy na dalekich morzach stały się nieopłacalne i ostatecznie w roku 1873 Niderlandy zaprzestały wielorybnictwa. Ale też nie na długo. W trakcie powojennej odbudowy Holandii, holenderskie wielorybnictwo odżyło i nowoczesne technologie i statki w ciągu ok. 15 powojennych lat przetrzebiły doszczętnie stan wieloryb grenlandzkich. Statki wielorybnicze potrafiły łowić 50 wielorybów dziennie.

Holenderskie wielorybnictwo Spitsbergen
Zatoka na wysepce Smeerenburg z naniesionymi magazynami (czerwone) i warzelniami tranu (zielone) i nazwami miast których były własnością w latach 1614-1660.

Antarktyda

Po Drugiej Wojnie Światowej w zrujnowanej Europie brakowało wszystkiego; także tłuszczu. Niedostatek tłuszczy zwierzęcych rekompensowano tłuszczem znajdującym się w morzu. W roku 1946 powstało Holenderskie Towarzystwo Wielorybnicze które z nowoczesnymi technikami i wielkimi statkami-przetwórniami wyruszyły na ocean wokół Antarktydy polując na błękitnego płetwala. Przebudowano stary tankowiec na traankokerij (piece do wytapiania tranu z wielorybiej słoniny). Towarzyszyło mu osiem kutrów łowców wielorybów. Harpunnikami byli Norwedzy - od generacji specjaliści strzelania harpunem. Przez 18 lat w służbie wielorybniczej były dwa statki o pasującej nazwie Willem Barentsz I i II. W tym czasie złowiono 27.714 wielorybów.

Holenderskie wielorybnictwo Spitsbergen
Wielorybniczy statek-przetwórnia MS Willem Baretsz w 1955 r. oraz harpunnik.

Najważniejszymi produktami uzyskiwanymi z wielorybów był tran i fiszbiny. Z fiszbiny były elastycznymi płytkami przypominającymi tworzywo sztuczne lub włókno szklane z których produkowano m.in. kosze, drapacze pleców, usztywnienia kołnierzy, żebra parasoli, krynolinowe halki i gorsety.

Ostatecznie dopiero w roku 1964 Holandia zaprzestała połowów wielorybów. Nie dlatego, że kogoś zaczęło gryźć sumienie ale z powodów ekonomicznych. Konkurencja tłuszczy roślinnych uczyniła wielorybnictwo nieopłacalnym. Do tego lekarze zaczęli głosić, że tłuszcze roślinne są zdrowsze i zawierają mnie cholesterolu niż zwierzęce. Spadało także spożycie tranu i jego cena rynkowa. Dzisiaj dietetycy zalecają znowu tłuszcze rybne.

Holenderskie wielorybnictwo Spitsbergen
W okresie powojennych niedostatków i reglamentacji produktów spożywczych i mięsa można było w Amsterdamie w 1947 r. kupić wielorybie mięso bez kartek.

Kaszalot

Kaszaloty (potvis - czyli te wieloryby z zębami) nadawały się świetnie do produkcji delikatnych olejów używanych w kosmetyce i farmacji. Tran wytopiony z łba płetwala miałby jakoby być także świetnym środkiem antyreumatycznym. Niemal cały wieloryb nadawał się do przerobu. Wyrzucano tylko wnętrzności. Mięso przerabiana na mączkę - karmę dla bydła lub na eksport do Japonii. Japończycy zresztą nadal przepadają za wielorybim mięsem. Holenderscy rybacy floty wielorybiej także preferowali dobry steak wielorybi ponad wołowinę. Swego czasu nawet holenderska sieć supermarketów Albert Heijn wprowadziła wielorybie mięso do swego asortymentu - ale jakoś się nie przyjęło.

Tran płetwala błękitnego (vinvis) nadawał się najlepiej do produkcji margaryny. A jest to największe stworzenie na Ziemi o długości do 33 metrów. Tran dostarczano do portu w Schiedam dla fabryki margaryny Unilever. Z jednego wieloryba otrzymywano 90.000 paczek margaryny.

co się produkuje z wieloryba
  • Żyjący jeszcze łowca wielorybów z tego okresu wspomina: "Wieloryby nie były głupie. Z czasem uczyły się wystrzegać harpunników. Harpunnik (gunner) wypatrywał wieloryba wypływającego złapać oddech. Ryba wypływa raz - łódź płynęła na cel. Wypływa drugi raz - gunner namierza cel i jest gotowy na strzał przy trzecim wypłynięciu. Zwierze wypłyneło trzeci raz, ale... Trzy mile za kutrem"

Polowy wielorybów były od wieków specjalnością Japończyków, Norwegów i Islandczyków. Kontrolowane połowy tych tradycyjnie wielorybniczych narodów nie muszą być zagrożeniem dla populacji wielorybów. Z resztą wieloryb sam jest olbrzymim pożeraczem wszelkich morskich stworzonek. Płetwal (blauwe vinvis) pożera dziennie 4 tony ryb! Inne gatunki żrą wszystko co im w paszczę wpadnie, łącznie z fokami i pingwinami.

korzyści z wieloryba
Mięso i tłuszcz wielorybi i fiszbiny.

Korzyści z wieloryba

Wieloryby były lub nadal są wykorzystywane praktycznie w całości i każdy ich gatunek dostarczał swój specyficzny surowiec.

  • Najważniejszym wielorybim produktem był olej rybny czyli tran używany głównie do oświetlenia w lampach olejowych. Palił się znakomicie i nie kopcił. Nafty jeszcze wówczas nie znano a zapotrzebowanie na oświetlenie rosło. Tran używano także na dużą skalę jako dodatek do farb, do produkcji mydła, lin i tkanin oraz w garbarstwie. Jeszcze w latach siedemdziesiątych XX wieku polskie dzieci w przedszkolach otrzymywały regularnie łyżkę tranu bogatego w witaminy A i D, jako środek profilaktyczny przeciw krzywicy. Tran jest nadal w sprzedaży, choć niekoniecznie wielorybi.
  • Z wielorybich kości wyrabiano delikatne oleje smarownicze do maszyn. Żebra i szczęki używano jako ogrodzenia, nagrobki i inny materiał budowlany, m.in. do wzmocnień przeciwpowodziowych. Łopatki doskonale służyły jako szyldy sklepowe. Na budynku niejednego ratusza wisiała (czasami jeszcze wisi) ku ozdobie olbrzymia szczęka wieloryba.
  • Fiszbin (ned. balein, niem. Fischbein) był właściwie świetnym tworzywem sztucznym używanym podobnie jak my dzisiaj używamy plastyki. Olbrzymie płaty rogowe fiszbinu, twardego, sprężystego i elastycznego tworzywa o wadze do kilkudziesięciu kilogramów można formować w dowolne kształty podgrzewając je w wodzie. Z fiszbinów wyrabiano wiele produktów codziennego użytku i gospodarstwa domowego; pojemniki, puderniczki, rękojeści noży, linijki, parasole, laski, pejcze, ramki obrazów, medaliony, instrumenty medyczne a także - jeszcze mi znane - fiszbinki do usztywniania gorsetów, sukienek i kołnierzyków koszul męskich.
  • Kaszalot, wieloryb z zębami, dostarcza spermacet - oleistej substancji podobnej do spermy, stąd nazwa. Spermacet był dodatkiem w produkcji smarów maszynowych, świec, maści, kremów, leków, kredek i atramentu i nadal używany jest w farmacji i kosmetyce. Z dużego kaszalota otrzymywano do 2 ton oleju spermacetowego.
  • Osobliwą substancją wydzielaną przez kaszaloty jest ambra - płynna substancja krzepnąca po wydaleniu jej przez kaszalota. Marynarze wyławiają czasami bryły ambry (nie po nic nazwa przypomina amber - bursztyn) "wyplutej" przez rybę i w postaci brył unoszącą się na wodzie. Jest to bardzo cenny produkt używany w przemyśle kosmetycznym o specyficznym zapachu morza i... końskiego potu. Używany jest do lepszych perfum.
  • Wielorybie zęby używane są podobnie jak kość słoniowa. Nawet delikatna skóra wielorybiego członka ma zastosowanie ozdobne a z trzustki uzyskiwano insulinę.
  • Mięso cenione w krajach tradycyjnie "wielorybich" jak Japonia, Norwegia, Islandia i Grenlandia częściowo idzie do konsumpcji (np. sushi) a reszta służy za karmę dla zwierząt lub na mączkę rybną, też dla zwierząt.
Ambra - skarb kaszalota
Ambra - perfumeryjny skarb kaszalota.

Ile wielorybów wyłowiła Holandia?

Nie znalazłem liczb wielorybów jakie złowiono na przestrzeni od XVII do XIX wieku. Oprócz Holendrów, wszystkie narody w basenie Morza Północnego na dużą, przemysłową skalę trudniło się wielorybnictwem. Wiem jedynie, że w XVII i XVIII wieku w polowaniu na wieloryby udział brało 200 holenderskich kutrów rybacki i rocznie dostarczano do Holandii 150 ton wielorybich produktów. Dla przykładu; miasteczko Veere (Zelandia) w pierwszej połowie XVII wieku sprzedawało 200.000 litrów tranu rocznie - to jest ilość otrzymana z przerobu 18 dużych wielorybów - średnia połowów dwóch kutrów wielorybniczych.

Dobrze udokumentowane są holenderskie połowy powojenne kiedy to statek-przetwórnia Willem Barentsz w ciągu 18 lat przerobił 27.714 wielorybów. Czyli średnio ok. 1.500 wielorybów rocznie (głównie płetwali błękitnych).

Szacuje się, że z dużych gatunków wielorybów pozostało nam dzisiaj ok. 8500 wielorybów grenlandzkich, 5000 płetwali błękitnych a ilość kaszalotów jest nieznana - trudno policzyć. Małe gatunki wielorybów szacuje się na setki tysięcy.

Wielorybnictwo
Powyżej rycina Hansa Bola z 1580 r. przedstawia holenderskie połowy wielorybów w XVI wieku. Poniżej współczesne metody.

Komercyjne wielorybnictwo zostało na świecie zabronione w roku 1986 ale wielorybnictwo przybrzeżne, na małą i ograniczoną skalę jest nadal dozwolone w Japonii, Norwegii i Danii a właściwie Grenlandii i Wysp Owczych gdzie zdarza się polowanie z nagonką na grindwale i delfiny i w Japonii.

  • W roku 2020 te wiadomości są może dla kogoś szokujące, ale mając świadomość, że każdej minuty, 24h/dobę w Holandii zabija się tysiące kur, każdego dnia w rzeźniach kończy życie ponad jeden milion świń, krów (łącznie 2,5 mln zwierząt dziennie) aby zapełnić żołądki setek milionów ludzi za niską cenę - to co ja mam się oburzać na ludzi którzy to samo robili setki lat temu? Któż z nas nie lubi pieczonego na rożnie kurczaczka lub befsztyka z tuńczyka?

Około roku 1962 w Warszawie, w namiocie cyrkowym przy Placu Zawiszy wystawiono do zwiedzania wieloryba. Całe miasto poszło oglądać to dziwo którego nikt na oczy nigdy nie widział. W szklanym słoju pływało wielorybie oko. To było przeżycie!

Przeczytaj także: