Koronawirus w czasach gdy media porwały nasze umysły

Na wirusy nie ma lekarstwa poza profilaktycznymi szczepionkami. Na szczepionkę przeciw COVID-19 trzeba będzie jeszcze długo czekać, za długo aby pandemia nas nie ominęła. Na pocieszenie sto lat temu przechodziliśmy znacznie gorszą pandemię.

populacja świata 2020
Świat 14 kwietnia 2020 - ilość urodzin i zgonów.

Pandemia z 1918 roku nie ominęła Polski, choć w polska historiografia o niej milczy i w świadomości narodowej nie istnieje. W 1918 r. nie mieliśmy praktycznie żadnych środków masowego przekazu - co czyni tamtą pandemię tak szalenie różną od tej z 2020 r. gdzie "koronawirus" nie opuszcza nas od świtu do nocy, każdego dnia. Do 14 kwietnia 2020 r. na COVID-19 zmarło w świecie 120 tys. ludzi, co czyni ją pandemią raczej małej wielkości. Za to w naszym wirtualnym świecie mediów Covid osiągnął monstrualne rozmiary.

pandemia grypy hiszpanki

Pandemia 1918 vs 2020

Najgroźniejsza pandemia grypy, zwana hiszpanką, miała miejsce w zimą 1918-1919 r. Wirus pochodził z koszar w Teksasie i przybył wraz żołnierzami w I wojnę światową do Europy. Tylko neutralna Hiszpania informowała o tej epidemii - stąd przyjęła się nazwa "hiszpanka". Była to wyjątkowo groźna odmiana grypy podtypu H1N1 wirusa A. Wirus zaatakował cały świat. 

W Stanach Zjednoczonych zmarło 675 tys. osób, 200 tys. we Francji, 400 tys. w Anglii, ponad 40 tys. w Holandii. Miliony ludzi zmarło w Indiach i Rosji (polskich statystyk brak). Szacuje się, że 20% światowej populacji zostało zarażonych, w sumie pół miliarda ludzi (na 1,9 mld światowej populacji). Najbardziej ostrożne szacunki wskazują na 20 do 40 milionów zgonów ale mówi się także o 100 milionach ofiar. Grypa pojawiła się w styczniu 1918 r. w Kansas (USA) ale najwięcej ofiar pochłonęła od listopada 1918 gdy uroczyście witani żołnierze wracali z wojennych okopów.  Wirus zniknął dość nagle pod koniec 1919 r.

Z ponad 8 mln żołnierskich ofiar Pierwszej Wojny Światowej tylko 30% zginęło w walce. Resztę uśmierciła hiszpańska grypa H1N1 - jak oficjalnie nazywa się ten wirus grypy - rozprzestrzeniał się tak szybko, jak obecnie koronawirus. Ponieważ wtedy zdemobilizowani żołnierze podróżowali po całym świecie w drodze do domu, tak teraz dzięki tanim biletom lotniczym, dzięki czemu wszyscy latają po całym świecie.

Podobnie jak koronawirus, hiszpańska grypa H1N1 powodowała gorączkę i ból gardła. Ponadto dreszcze, bóle mięśni, ekstremalne zmęczenie i omdlenia, w najgorszych przypadkach skutkujące śmiertelnym zapaleniem płuc lub dosłownym utonięciu we własnej krwi z powodu zbyt dużej ilości krwi w płucach. Na temat pochodzenia tego wirusa H1N1 jest kilka teorii. Wiadomo jedynie, że roznosicielami były ptaki i trzoda chlewna. Choroba siała spustoszenie przez dwa lata i co trzeci człowiek na świecie na nią zachorował zanim ludzkość się na nią uodporniła, czyli ok. 500 milionów ludzi z 1,8 miliarda mieszkańców świata w tym czasie.

W tym czasie nauka nie znała wirusów, nie wiedziała, że grypę powoduje wirus. Odkryto to dopiero w 1933 r.

pandemia grypy hiszpanki

Hiszpanka porównywana jest ze obecną epidemią koronawirusa COVID-19 jednak zasadniczą różnicą jest fakt, że COVID-19 zbiera ofiary głównie wśród starszych i schorowanych osób a hiszpanka właśnie wśród młodych ludzi w wieku 15-30 lat. Młodzi ludzie mieli widocznie najmniejszą odporność na ten nowy typ wirusa. Hiszpanka uśmiercała także stosunkowo młodych ludzi chorych na malarię i gruźlicę - chorób powszechnych sto lat temu.

Efektem pandemii hiszpanki było polepszenie ogólnego stanu zdrowia społeczeństw i nowy wyż demograficzny. Za to zaufanie do służby zdrowia znacznie spadło. Ludzie zdali sobie sprawę, że ówcześni naukowcy i lekarze nie potrafili zrobić nic przeciw chorobie. Wzrosłą popularność alternatywnych znachorów. Wielu uważało hiszpankę za karę boską. Dopiero 10 lat później nauka doczekała się pewnej rehabilitacji gdy Fleming wynalazł penicylinę i powstała nowa dziedzina nauki wirologia badająca wirusy o których wówczas niewiele wiedziano.

Inne pandemie ostatniego wieku

  • W 1957 r. pandemia azjatyckiej grypy pochłonęła 2 mln. ofiar.
  • w 1968-1969 pandemia grypy Hong-Kong pochłonęła 1 mln. ofiar.
  • Pod koniec 2002 r. w Chinach wybuchła epidemia wirusa SARS, nietypowe zapalenie płuc, tzw. choroba odzwierzęca, na skutek której zmarło w świecie ponad 8 tys. osób.
  • W roku 2009 tzw. meksykańska grypa spowodowała pandemię z liczbą ok. 14 tys. zgonów.
  • W grudniu 2019 r. w chińskiej metropolii Wuhan zaobserwowano grupę objawów "zapalenia płuc nieznanego pochodzenia", które szybko powiązano z rynkiem ryb i zwierząt, na którym sprzedawano również żywe zwierzęta. Rynek ten składał się z około tysiąca straganów, gdzie sprzedawano między innymi kurczaki, bażanty, nietoperze, świstaki, węże, jelenie, króliki i inne dzikie zwierzęta. Podejrzewa się, że to może być źródłem nowego typu wirusa COVID-19 od chorób odzwierzęcych. 

Dla porównania: sezonowa grypa 2017-2018 pochłonęła w Holandii aż 9400 ofiar. W 90% byli to bardzo starzy i schorowani ludzie.

  • 11 marca 2020 WHO ogłosiło pandemię koronawirusa na którą do 14 kwietnia zmarło 120 tys. ludzi.

Strategia wojny z wirusem

16 marca przywódcy krajów europejskich w przemowach do narodu ogłosili praktycznie stan wojenny w walce z wirusem. Większość krajów europejskich przyjęło taktykę jak największego blokowania rozprzestrzeniania się zarazy łącznie z zamykaniem granic, z wyjątkiem Wielkiej Brytanii i Holandii które wybrały opcje odporności stadnej (herd immunity) której założeniem jest kontrolowane poddanie się infekcji której efektem ma być uodpornienie społeczeństwa. Istnieją podejrzenia (poparte włoskimi badaniami), że w przypadku 50-75% zarażeni nie wykazują żadnych objawów chorobowych ale są potencjalnym źródłem zakażenia dla innych (słabych, starych, schorowanych). 

spłaszczanie wykresu krzywej epidemii wirusa

W obecnej chwili, niezależnie jaki system obrony przed epidemią kraje podejmują, chodzi o jedno: spłaszczanie krzywej grafiki zachorowań. Wolne rozprzestrzenianie się zarażeń przerośnie możliwości służby zdrowia w każdym państwie. Ilość łóżek intensywnej terapii jest tylko frakcją potrzeb w wypadku COVID-19. 

Dla przykładu Holandia dysponuje łącznie 37.750 łóżek szpitalnych w tym w tej chwili (17 marca) 1200 łóżek intensywnej terapii IC. W najlepszym wypadku ilość łóżek IC można będzie podnieść do ilości 2 tysięcy.  Oznacza to w praktyce, że gdy liczba ciężko chorych dojdzie do 7200 osób nie będzie dosyć łóżek IC.  Tymczasem przy teoretycznych prognozach 50-70% zachorowań na 17 mln. mieszkańców rozciąganie okresu epidemii na jak najdłuższy czas może ratować życie tysiącom ludzi.

Przeczytaj także: