Polacy z Waalwijk i Tilburga

Miasteczko Waalwijk słynęło niegdyś z garbarni i wyrobów skórzanych ale w czasach internetowych sklepów przekwalifikowało się w miasto centrów dystrybucji obsługiwanych głównie przez Polaków.

Wzdłuż autostrad A58 i A59 koło Waalwijk i Tilburga wyrosły gigantyczne pudła centrów dystrybucji. W 2017 r. Holandia liczyła 1760 centrów dystrybucji z których większość znajdowała się w prowincji Brabant (głównie na trasie Tilburg-'s-Hertogenbosch-Einhoven-Venlo). W samym regionie Tilburga stoi 75 olbrzymich XXL pudeł-magazynów o powierzchni 20-100 tys. metrów kwadratowych (równowartość 4-16 boisk sportowych). Jedne z większych to Bol.com (DocData) w Waalwijk i Coolblue w Tilburgu, także Syncreon, XPO i Prologis. 

  • Tylko jedna prowincja Niderlandów; Noord Brabant liczy 1.340 hektarów powierzchni centrów dystrybucji (2022). Waalwijk jest centrum dystrybucji znanym wielu Polakom.
holenderskie centra dystrybucji
Blok centrum dystrybucji Bol.com w Waalwijk w trakcie budowy w 2016 r.

Największy holenderski sklep online Bol.com postawił w Waalwijk w 2017 r. magazyn o powierzchni 100.000 m2. Sklep sprzedał w 2019 r. 16 mln artykułów dla 1 miliarda klientów w Holandii i Belgii.

Wiele tysięcy tymczasowych pracowników centrów dystrybucji mieszka na okolicznych kempingach. Holenderskie prawo zezwala maksymalnie dwa lata pracować w jednej agencji pracy, więc po dwóch latach albo muszą szukać innej pracy lub stosuje się specjalne sposoby aby zatrudniać ponownie. Bez Polaków wiele dziedzin holenderskiej gospodarki popadło by w duże tarapaty. Ponieważ napływ Polaków się zmniejsza poszukuje się chętnych do pracy w innych krajach południowej i wschodniej Europy.

    holenderskie centra dystrybucji

    Orderpicker

    Polacy dominują w holenderskich magazynach. Pracują zazwyczaj jako orderpickers - obierający zamówienia. 

    Obierający zamówienia ma zerowy kontakt - czyli pracodawca określa na ile godzin potrzebuje pracownika. Polacy nie mają do czynienia z holenderskimi pracownikami biura ani nie utrzymują praktycznie żadnego kontaktu z holenderskim społeczeństwem. Tworzą getto w pracy i poza nią, tam gdzie mieszkają na kempingach i parkach bungalowów. Zresztą nikt od nich nie oczekuje kontaktów ze światem zewnętrznym. Większości szkoda wydać dużych sum na przyzwoite mieszkanie a mieszkania w Holandii są drogie. Orderpickers są zakwaterowani przez swoich agencyjnych pracodawców w domkach wakacyjnych, oczywiście za opłatą kilkuset euro miesięcznie. Mało prywatności, złe warunki higieniczne i wiele wzajemnych irytacji. Gdy mieszkasz razem w pokoju z czterema innymi i pracujesz w różnych godzinach - trudno się dobrze wyspać.

      holenderskie centra dystrybucji

      W tych halach magazynowych, bez dziennego światła ludzie uwijają się jak mrówki od świtu do północy. Przechodzą średnio 4 km/h czyli 32 km na jednej zmianie. Setki orderpickers zbiera zamówienia; drukarka wydaje zamówienie, orderpicker przeszukuje niekończące się półki na jednym z pięciu pięter w poszukiwaniu żądanego produktu i przygotowuje go do wysyłki. 

        holenderskie centra dystrybucji
        Centrum Dystrybucji sieci supermarketów Albert Heijn w Zaandam, gdzie pracuje dużo Polaków.

        Wykonują swoją pracę w całkowitej anonimowości, przy ustawowym minimalnym wynagrodzeniu w wysokości 1.725 euro brutto miesięcznie w 2023 (€1.653 w 2020). W rzeczywistości nie ma miejsca na nieco wyższe płace. Webshops mogą być dużym biznesem ale marże sklepów internetowych są wąskie. W centrum dystrybucji nie ma miejsca na robienie kariery zawodowej.

          Centrum dystrybucji Bol.com w Waalwijk.

          Ciemna strona zakupów online

          W kilku miejscach w tym regionie (Tilburgu, Waalwijk i Kaatsheuvel) ulokowani są w parkach domków kempingowych i hotelach robotniczych polscy robotnicy pracujący w magazynach. Zresztą nie są to tylko Polacy, ale oni stanowią największą grupę robotników zagranicznych w tym kraju. Regionalne media nazbyt często donoszą o skandalach, awanturach i bójkach w takich gettach robotniczych; zamachy na życie, nielegalna broń, kradzieże i narkotyki.

            Polacy w Waalwijk
            Wiadomości nt. robotniczego kempingu "Droomgaard" w Kaatsheuvel:
            1. Czerwiec 2016: wysoka grzywna dla kempingu robotniczego za 108 domków postawionych poza terenem kempingu. W opinii mieszkańców pijani Polacy są codziennym źródłem utrapienia.
            2. Październik 2018: kemping jest niebezpiecznym terenem prewentywnego redwidowania mieszkańców.
            3. Październik 2019: bójki z nożami, broń palna - to jest kemping Droomgaard.
            4. Listopad 2018: gnijący i niebezpieczny kemping "Bol.com" - kobieta nie odważyłąby się tam wejść.

            Panowie i najmici

            W 2019 r. gazeta Volkskrant zamieszcza reportaż pt.:  Pięć tygodni undercover w centrum dystrybucji bol.com  (Vijf weken undercover in het distributiecentrum van bol.com). Fragment z reportażu:

            "Rozmawiam z Miguelem, Portugalczykiem, który mieszka w parku wakacyjnym Droomgaard w Kaatsheuvel. Podobnie jak polski Mateusz z Lommel, dzieli on przyczepę kempingową z czterema osobami. Każdy z nich płaci 100 euro tygodniowo za pokój = 1600 euro miesięcznie za przyczepę. W Droomgaard stoją setki przyczep dla migrantów zarobkowych. Część wpływów trafia do agencji zatrudnienia, która odejmuje czynsz od wypłaty, a część dla właściciela parku wakacyjnego, Petera Gillisa - człowieka z pierwszej pęsetki najbogatszych Holendrów z majątkiem 85 mln euro w 2018 r.".

              DocData z Waalwijk jest dystrybutorem Bol.com.

              Potrzebować i nienawidzić

              Codziennie mamy do czynienia z złymi opiniami na temat cudzoziemców; Oostblokkers, Czarnych, Arabów. Wyrażają to politycy ale nawet sami cudzoziemcy, jak np. Polacy uważający się w Holandii za lepszy sort niż Marokańczycy, Etiopczycy czy Rumuni. Nikt nie odważy się mówić publicznie, pełnym głosem, że ci cudzoziemcy (zapieprzający w szklarniach, magazynach i fabrykach) gwarantują nam (mieszkańcom Zachodniej Europy) dobre życie, posady biurowe, wysokie wypłaty, wakacje w Nowej Zelandii, obiady w restauracjach i SUV'a. W ten sposób staczamy się w absurdalną i bezsensowną nienawiść. Tylko ten może nienawidzić obcych gdy sam zbiera truskawki i pracuje w rzeźni za 10 €/h.

              Przeczytaj także: