Europejskie kobiety w chustach

Nie wiem czy to jest bardziej hipokryzja czy krótka pamięć narodowa? W zasadzie cała Europa burzy się przeciwko noszeniu chust i innych ubrań zakrywających kobiece wdzięki. Oczywiście chodzi o muzułmanki.

Pod fałszywym pozorem "zatroskana o prawa kobiet, o ich równouprawnienie, o ucisk kobiet" robi się wszystko aby muzułmankom obrzydzić noszenie ich tradycyjnych ubrań. Pod tym kryje się tylko i wyłącznie rasizm.

Nikt w Europie już nie pamięta, że jeszcze 50 lat temu żadna europejska kobieta nie wyszła z domu bez nakrycia głowy.

Zresztą jeszcze i dzisiaj nie trudno spotkać w różnych regionach europejskie kobiety z nakryciem głowy; czy to będzie w Austrii, w Polsce, w Hiszpanii lub w Holandii. Wiele regionów opierających się nowoczesności próbuje utrzymać swoje stare tradycje. Także tradycje ubiorów.

kobiety w chustach w Holandii

Holandia sto lat temu albo krócej

W wielu regionach Holandii - szczególnie tej północnej, protestanckiej - różne przedziwne nakrycia głowy zobaczyć można i dzisiaj. Szczególnie w niedzielę, gdy kobiety z gmin reformatorskich wychodzą z domu do kościoła. Tak. W Niedzielę. Dni robocze spędzają kobiety w domu.

Szczególnie w regionach wokół tzw. "Morza Południowego" - jak dawniej nazywano IJsselmeer, zanim zamknięto to morze wewnętrzne tamą łączącą jednocześnie prowincje Holland z Fryzją - tradycyjna rola cnotliwej i bogobojnej kobiety pilnującej domu i dzieci przetrwała długo, a w niektórych wsiach do dzisiaj. Kobieta zajmowała poślednią rolę, nie miała wiele do powiedzenia i szła za swoim mężczyzną. Oczywiście z nakryciem głowy zasłaniającym włosy i wszystko co by mogło przynosić na myśl lubieżne pokusy.

kobiety w chustach w Holandii

W tradycji wybrzeży IJsselmeer (Prowincje Holland i Fryzja) było m.in. obcinanie dziewczynom kończącym 18 lat włosy. Powody były "praktyczne". Kobiety nosiły na głowach czepki spinane metalowymi klamrami. Im bogatsza gospodyni, tym większe, bogatsze, więc złote, były klamry. Złote klamry rozrosły się z czasem do rozmiarów hełmu (jak na zdjęciu) i włosów się pod nim schować nie dało, a wiadomo, że dziewczęce długie włosy kuszą obleśnych mężczyzn.

Inną tradycją był specyficzny ubiór kobiet na pogrzeb. Kobiety chodziły w kondukcie pogrzebowym za mężczyznami, w stroju zwanym huik co żywcem przypomina znane nam arabskie burki czy nikaby. Zresztą kobiety byłą zawsze odseparowane od mężczyzn. Gdzie było więcej osób tam kobiety tworzyły oddzielną grupkę i mężczyźni udzielną. Szczególnie w kościele kobiety siadały w wydzielonych im ławkach. Jeśli już dziewczynki doświadczały edukacji to oczywiście tylko i wyłącznie w szkołach żeńskich. W tych szkołach uczyły się pisać, rachować i spełniać powinności małżeńskie; od prania i gotowania do posługiwania mężowi.

kobiety w chustach w Holandii

Tragiczną ciekawostką jest, że na pogrzebach dzieci do lat 12 nie obowiązywał strój pogrzebowy. Tak małym dzieciom nie należały się te zaszczyty. Oczywiście pamiętać należy, że dzieci rodziły się z reguły co roku i ich umieralność byłą bardzo wysoka.

Powyższe może zaskakiwać znających Holandię jako liberalny kraj wyluzowanych ludzi a Amsterdam jest synonimem grzechu i rozpusty. Kto pozna Holendrów dobrze ten zobaczy inną Holandię; ciągle z biblią w ręku.

holenderski pogrzeb

Co ja chcę przez to powiedzieć?

Różne są światy na tej Ziemi. W dobie tak zmasowanych i coraz sensacyjnieszych mediów, goniących za poklaskiem, łatwo potępiamy inne kultury i obyczaje zapominając, że i u nas wciąż chodzą "białogłowy" - w białych chustach, na kolanach, modląc się do swojego boga.

Czy będą ciebie respektować gdy ty nie respektujesz innych?