Pracująca żona przyczyną depresji

Mężczyźni, których żony pracują, wykazują więcej objawów depresji niż ich koledzy, których to żony zajmują się wyłącznie domem - takie wyniki pokazało badanie przeprowadzone niedawno przez Uniwersytet w Gandawie (Belgia). Mężczyźni, których żony zarabiały więcej niż oni, wypadli w tym badaniu najgorzej. Również, jak się okazało, pomoc w zajęciach domowych ma ogromny wpływ na stan ich zdrowia: im więcej domowych obowiązków, tym więcej objawów depresyjnych.

Nie tylko belgijska płeć męska ma z tym problem, jest to zjawisko zdecydowanie bardziej uniwersalne, wykraczające poza granice belgijskiej ziemi.

Cóż, panowie, ciężko radzicie sobie ze zmianami wokół siebie! Wychowani przez matki, dla których jedynym celem życia było poświecenie się rodzinie i ułatwienie życia swoim dzieciom (zwłaszcza synom, "niestworzonym do przyziemnych prac domowych"), oczekujecie tego samego od swoich żon. A tu niespodzianka: nagle ktoś w domu mówi o podziale obowiązków i uczestniczeniu w opiece nad dziećmi. Decyzja żony o chęci pójścia do pracy przyjmowana jest ze strachem i zgrozą, no bo co będzie z obiadem?! I kto odbierze dzieci ze szkoły? A obowiązki domowe są dla przeciętnego mężczyzny nie do ogarnięcia (bardziej z wygody niż faktycznych przeszkód w ich wypełnianiu) i często nie do zaakceptowania. Z dumą rozpowiadacie o swoim „papadag” (dzień tatusia), który często ogranicza się tylko do „papamiddag” (popołudnie tatusia) i zabrania pociech na lekcje pływania. A co z resztą dnia i tygodnia?

pracująca żona

Nowa era

Era tradycyjnego podziału ról minęła: mężczyzny w roli macho i kobiety jako "kapłanki domowego ogniska". Kobiety nie chcą więcej marnować  swoich szans pozostając w domu, przysłowiowe ognisko domowe straciło dla nich swoją świętość, a wykształcenie daje im większe szanse na ciekawą pracę, rozwój osobisty i niezależność finansową. Równe prawa i równe szanse dla obu płci! Lata propagandy wyryły w naszych umysłach, iż tylko matka jest w stanie dobrze zajmować się potomstwem i karmić je piersią przez kilka pierwszych lat lub że dziecko do czwartego roku życia absolutnie musi być z matką w domu. Tego rodzaju poglądy eliminują kobiety z życia zawodowego i redukują szanse na własny rozwój do zera. Jedyne, czego tak naprawdę nie można zmienić, bo jest to uwarunkowane biologicznie, to faktu, iż tylko kobieta jest w stanie urodzić dziecko. Cała reszta to kwestia umowy, organizacji i praktyki.

Prawo wyboru

Nie chodzi też o to, by wyznaczać i narzucać jakieś ogólne normy. Modeli macierzyństwa i rodzicielstwa będzie tyle, ile matek i ojców dzieci. Żyjemy w czasach, w których to właśnie różnorodność stylów życia staje się normą, a próby usilnego forsowania danego modelu mogą przynieść odmienne skutki - np. moda na idealną matkę całkowicie poświęconą swojemu dziecku, hołdującą idei bliskości i karmienia piersią przez kilka lat może skutecznie odstraszy od tego ciężkiego zadania. Ważne, by mieć WYBÓR. Aby mężczyźni nie narzucali kobietom ich stereotypowej opiekuńczo-poddańczej roli i aby kobiety nie czuły się zobligowane do tego, że muszą podołać i roli pracownicy, i matki, i doskonałej żony, i gospodyni... I aby mężczyźni uświadomili sobie, że nie zawsze już to oni są "jedynymi żywicielami rodziny". Gdyby porównać dom do przedsiębiorstwa, pracująca żona wymiernie wpływa na lepszy wynik finansowy i sprawność funkcjonowania firmy. Dzięki żonie wykonującej prace domowe i wychowującej dzieci, "domowa firma" świetnie prosperuje (być może tylko dzięki niej) - ale kobieta znajduje się w tej firmie na pozycji wykorzystywanego finansowo stażysty, któremu przez kilka lat nie płaci się ani jednego centa za jego ciężką pracę, a tylko wymaga.

Magdalena Łowicka
Holandia
Styczeń 2014

Przeczytaj także: