Holenderskie święte krowy na rowerze

Holandia ma kompletnie inną historię, kulturę, tradycje, klimat i obyczaje niż Polska. Nie należy przymierzać polskich norm oraz kultury jazdy zabranej z Polski do tego kraju. Lista skarg polskich kierowców na zachowanie się holenderskich rowerzystów jest długa. 

droga rowerowa
Coraz częściej spotykane drogi rowerowe, gdzie samochód jest dopuszczalny i tolerowany ale rower ma zawsze pierwszeństwo. Napis na jezdni głosi: "ulica rowerowa, samochód gościem".

Narodowy środek transportu

Zacznijmy od początku. Pod koniec XIX wieku Anglicy wyprodukowali nowoczesny rower jaki znamy do dzisiaj. Dzięki wynalazkowi dobrych łożysk kulkowych i nadmuchiwanych opon powstał w 1888 r. prawdziwy rower marki "Rover". Angielskie rowery szybko przyjęły się w Holandii na długo zanim pojawiły się samochody. Holandia okazała się najżyźniejszym gruntem dla rowerzystów. Kraj mały, płaski, wszystkie potrzeby życiowe na "rowerowym dystansie" 1-10 km oraz dobra i gęsta sieć dróg  [więcej o historii rowerów w Holandii >>> ].

Płaska i malutka Holandia jest idealnym krajem dla rowerów. Sto lat temu, na rowerowym dystansie, w promieniu 1-10 km od miejsca zamieszkania znajdowało się dosłownie wszystko co mieszkaniec tego kraju potrzebował. Dłuższe dystanse pokonywało się wodą; łodzią lub na łyżwach. Rower okazał się idealnym środkiem transportu w czasach gdy samochody były jeszcze dla większości nieosiągalne a konie już za uciążliwe w utrzymaniu. Powstało wiele fabryk rowerów i już na początku XX wieku każdy Holender poruszał się na rowerze.

rowerowy korek w Holandii
Poranny korek młodzieży szkolnej - typowy widok w miastach przed dziewiątą.

Drogi są w pierwszej kolejności dla rowerzystów!

Drogi i ulice były w zasadzie tylko dla rowerzystów. Można przewrotnie powiedzieć, że zanim powstały drogi samochodowe istniały już drogi rowerowe. Rowerzysta miał i ma zawsze uprzywilejowaną pozycję w tym kraju. W oczach Polaka można śmiało powiedzieć, że rowerzysta jest holenderską świętą krową. 

Na ile niejednego polskiego kierowcę w Holandii rowerzyści irytują ich nonszalanckim zachowaniem i stylem jazdy - pamiętaj, że to jest ICH ulica, ICH obyczaj, ICH kultura i na nic się zdają polskie normy drogowe w tym kraju. Rowerzyści zachowują się jakby cała ulica była dla nich. I to jest prawda... cała droga jest dla rowerzystów. Automobilista jest intruzem na ulicy. Do tego lepiej się przyzwyczaić i zaakceptować. To jest Holandia.

holenderskie rowerowe święte krowy
"Zachowój spokój i jedź za rowerzystom" - podaje tablica przy robotach drogowych.

Kierowca nigdy nie ma racji!

Holenderskie prawo (artykuł 185 ruchu drogowego) rozróżnia "słabych użytkowników dróg" (pieszych i rowerzystów) i "silnych użytkowników dróg" (automobilistów). W razie wypadku, generalnie kierowca ponosi odpowiedzialność, także za powstałą szkodę - niezależnie po czyjej stronie jest wina (z wyjątkiem udowodnienia "siły wyższej"). W wypadku kolizji z pieszym lub rowerzystą w wieku do 14 lat, kierowca ponosi ZAWSZE odpowiedzialność. Ubezpieczenie nie pokrywa szkody na samochodzie.

  • Rowerzysta z prawej ma pierwszeństwo! Także na rondzie. Ciekawostką jest, że to pierwszeństwo dla rowerzystów bardzo irytowało okupantów nazistowskich (czyżby czołg miał przepuszczać rowerzystę?!) także w grudniu 1941 r. okupanci to holenderskie pierwszeństwo rowerzystów z prawej znieśli. W roku 2001 przywrócono regułę, że kierujący pojazdem, zbliżając się do skrzyżowania, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa także rowerzyście nadjeżdżającemu z prawej strony, a jeżeli skręca w lewo – także rowerzyście jadącemu z kierunku przeciwnego na wprost lub skręcającemu w prawo.

Także, polski kierowco w Holandii; odpuść sobie, nie irytuj się, nie stresuj na widok chmary młodzieży szkolnej jadącej całą szerokością ulicy - to ich ulica. Co kraj, to obyczaj. [Więcej o najlepszych kierowcach na świecie >>> ]

Przeczytaj także: