Historia oficjalna, czyli na potrzeby chwili
Historia zna wiele oblicz. Każdy Polak ma na ten temat coś do powiedzenia. Historia może być "prawdziwa" lub "zakłamana", "oficjalna" lub "prywatna", może być historia autorytetów i oficjalnych historyków z tytułami albo historia która nie mieści się w utartych szablonach powielanych bez końca.
Zdarzyło się, że gdy w roku 1944 amerykańscy żołnierze wyzwalający Holandię słyszeli z piwnicy wołanie ukrywających się ludzi "niet schieten" - to dla pewności wrzucali granat ponieważ dla Amerykanina nie ma różnicy między niemieckim "nicht schießen" i holenderskim "niet schieten".
Gdy rosyjscy żołnierze w 1944 a następnie polscy osadnicy po 1945 roku wkraczali do Prus Wschodnich nie robiło im żadnej różnicy kto lub co było szwabskie, pruskie lub niderlandzkie na tych ziemiach.
Może były wyjątki w postaci akademickich historyków którzy rozróżniali groby holenderskich menonitów lub zamków templariuszy od pruskich, ale dla przeciętnego polskiego osadnika na Ziemiach Zachodni nie robiło żadnej różnicy czy ten gotycki zamek z czerwonej cegły był szwabski, krzyżacki lub niderlandzki. Założę się, że nawet dzisiaj dla przeciętnego Polaka słowa "niemieckie, pruskie, szwabskie, krzyżackie" maja ten sam negatywny oddźwięk i Krzyżacy kojarzą nam się prędzej z niemieckim faszyzmem niż z wprowadzaniem chrześcijaństwa i cywilizacji na ziemiach Polskich.

Najczęściej malutkie detale decydują o największych historycznych wydarzeniach.
Dołączając do tych słów "niderlandzkie" mam na myśli jedynie to, że kulturowo i językowo trudno nam było zauważyć różnicę między Holendrem i Niemcem w Elblągu, Pasłęku i Gdańsku. Mimo to dzisiaj, po tylu wiekach, nie musimy uczyć się historii dyktowanej politycznie potrzebą chwili. Z historii nie da się wycinać na długo, tego co komuś niewygodne.

Na zdjęciu poniżej tablica na ratuszu w Pasłęku z łacińskim tekstem upamiętniającym batawskich heretyków; holenderskich uchodźców którzy tam znaleźli schronienie, to miasto budowali i nazwali Pruską Holandią.
Ci "heretycy" ścigani przez hiszpańską (papieską) inkwizycję osiedlali się m.in. na Żuławach od końca XVI wieku. Długo mówili własnym językiem, tzw. "plautdietsch" - niemiecko-holenderski dialektem Menonitów.
