Wilki morskie - bohaterowie i piraci
Motorem bohaterskich historii odkrycia Ameryki przez Kolumba lub Australii przez Willema Janszoona zawsze stał pieniądz. Poszukiwania nowych szlaków handlowych i nowych rynków zbytu. Handel był i zawsze będzie motorem postępu w świecie. Kto mu staje w drodze - zostaje zniszczony.
Jedną z najsłynniejszych korporacji handlowych świata była 400 lat temu potężna VOC (Vereenigde Oostindische Compagnie = Holenderska Kompania Wschodnioindyjska). Jej żaglowce opływały cały świat w poszukiwaniu intratnych interesów.

Bohater czy ludobójca?
Wielu dyrektorów generalnych tej kompanii handlowej należy do panteonu najsłynniejszych Holendrów.
Do takich należy Jan Pieterszoon Coen (1587 - 1629) gubernator Indonezji zwanej wówczas Holenderskimi Indiami.
Pomnik Jana Pieterszoona (Pieters-zoon = syn Piotra) uświetnia rynek Hoorn a jego imieniem nazwane są ulice, place i tunele w Holandii.

Tymczasem już od dawna wiadomo, że Jan Pieterszoon wysławił się ludobójstwem mieszkańców indonezyjskiej wyspy Banda (na południe od Maluku). Cały archipelag Indonezji był praktycznie 400 lat holenderską kolonią.
- Banda była wówczas jedyną wyspą na świecie gdzie rosło drzewo produkujące gałkę muszkatołowa - bardzo drogocenną w tych czasach przyprawą.
Mieszkańcy tej wyspy wbrew zakazowi VOC sprzedawali ukradkiem przyprawę Anglikom i Portugalczykom. W wyprawie karnej (1621) Jan Pieterszoon wymordował praktycznie całą ludność tej wyspy (szacowaną na 15 tys.).

Jan zanotował w swoich dziennikach: "prawie wszyscy tubylcy wymarli w wyniku wojny, głodu i chorób. Tylko niewielu zdołało uciec na okoliczne wyspy".
W roku 2010 rada miejska miasta Hoorn, gdzie Jan Pierszoon się urodził, postanowiła dopasować podpis pod pomnikiem wilka morskiego dodając wzmiankę o wielu ofiarach na wyspie Banda. Odbyło się to po wielkiej narodowej dyskusji czy był on narodowym bohaterem czy tylko kolonialnym agresorem i ludobójcą.

Bohater czy pirat?
Znacznie ciekawsze i barwniejszą postacią tych czasów był Piet Hein (1577-1629) - prawdziwy wilk morski Złotego Wieku. Ale i on dla jednych był bohaterem a dla innych zwykłym piratem.
- W XVII wieku na morzach i oceanach miało się tyle praw ile je sobie kto sam wywalczył. Do silniejszego dosłownie świat należał. Piractwo międzynarodowe było tak normalne jak dzisiaj są cła zaporowe lub wojny o pola naftowe.Zresztą państwa wydawały dekrety zezwalające własnej flocie napadać na każdy niesprzymierzony żaglowiec. Piractwo było więc legalne.

Zdobywca hiszpańskiej armady
Piet Hein wysławił się zdobyciem w roku 1628 całej hiszpańskiej armady, tzw. Srebrnej Floty. Olbrzymie bogactwo srebra i innych kosztowności rabowane przez Hiszpanów w Ameryce Środkowej transportowano do Hiszpanii konwojami Srebrnej Floty (La Flota). Żaglowce holenderskiej Kompanii Zachodnioindyjskiej (hol. WIC) pod jego dowództwem zaskoczyły hiszpańską armadę, chroniącą się akurat przed sztormem w kubańskiej zatoce, nieopodal Hawany.

Za jednym zamachem Holendrzy zdobyli 21 żaglowców składujących w swych ładowniach 177.000 funtów srebra, tysiąc pereł i... jeden żaglowiec wina - co też się marynarzom przydało w triumfalnej drodze powrotnej do kraju.
Ten ładunek srebra był w tym czasie wart 11-12 mln. guldenów (gdy np. dobry cieśla zarabiał wówczas 200-300 guldenów rocznie) co miałoby dzisiaj wartość ok. 1,5 miliarda euro w przeliczeniu na dochody wykwalifikowanego fachowca dzisiaj. W innym źródle mówi się o wartości tego srebra, przeliczając na dzisiejszy kurs, ok. 100 mln euro ale w przeliczeniu na ówczesną siłę nabywczą srebro to warte by było 100 mld. euro.

Skarb który holenderski pirat zrabował hiszpańskim złodziejom wystarczył na finansowanie wojny przeciw Hiszpanii. Tego 1628 roku Kompania WIC (Holenderska Kompania Zachodnioindyjska operująca na Atlantyku) wypłaciła akcjonariuszom rekordowe dywidendy w wysokości 50% !
Piet Hein zginął tak jak wilkowi morskiemu przystało; od kuli armatniej w walce z piratami z Dunkierki.
Baty dla Anglików
Jedną z bitew z których Holandia jest dumna do dzisiaj jest także Wyprawa na Chatham (Raid on the Medway, 1667) - czyli zaskakujący atak, pod dowództwem admirała de Ruytera, na port wojenny Brytyjczyków na rzece Medway przy miejscowości Chatham. Holendrzy zniszczyli najlepsze okręty angielskiej floty łącznie z statkiem flagowym HMS Royal Charles.

Piracki humor
Do tawerny wchodzi pirat - taki jak pirat powinien być: drewniany kołek zamiast nogi, hak zamiast dłoni i czarna łata na oku.
Usiadł przy barze, zamówił rum. Zaciekawiony gość obok pyta:
- powiedz mi jak straciłeś nogę?
- Na Atlantyku biliśmy się z hiszpańską armadą, armatnie kule latały koło uszu, jedna trafiła mnie prosto w nogę, stąd ta drewniana noga - opowiada pirat i dodaje - pirat nie zna strachu i bólu!
- No a jak dorobiłeś się tego haka? - pyta gość.
- To inna historia, w Zatoce Biskajskiej zbliżamy się do statku imamy rozkaz go enterować. Przeskakując ręka utkwiła mi między burtami. Straciłem rękę - dostałem hak. Pirat nie zna strachu i bólu!
- To straszne opowieści - dodaje gość - ale jak straciłeś oko?
- To się wydarzyło na Morzy Śródziemnym. Morze było spokojne, piękna pogoda, ja i moi kumple leżeliśmy na pokładzie w słońcu, a tu mewa leci i nasrała mi prosto w oko!
- I od tego straciłeś wzrok?! - pyta zdumiony gość.
- Nie - mówi pirat - ale to była akurat pierwszy dzień gdy mi ten hak założyli!
[aktualizacja z 2008 r.]
Przeczytaj także: