Katastroficzna przyszłość naszej planety

Przeświadczenie o nieuniknionej, gwałtownej zagładzie obecnej formy świata i naszej cywilizacji towarzyszy ludzkości od tysięcy lat. Ostatnią wielką obawą była groźba zagłady nuklearnej. Teraz zaczynamy sobie zdawać sprawę, że sami jesteśmy największym zagrożeniem dla naszej Planety.

Tylko Bóg nas uratuje

W zasadzie ta katastroficzna wizja która tak chętnie przyjmujemy - równie chętnie jak oglądamy filmy o apokalipsie, armagedonie, zombies lub wirusach niszczących ludzkość - jest fundamentem powstawania religii. Tylko wiara w Boga zapewniającego nam wieczne życie w dobrobycie po potopie lub innej apokalipsie. A wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na nadchodzącą apokalipsę. Na tej mniemanej zagładzie powstają nadal religie jak chociażby młoda religia "Świadków Jehowy" istniejąca 140 lat, wyznaczająca nawet konkretne daty Armagedonu, stale je przesuwając je dalej w przyszłość. Podobnie jak całe chrześcijaństwo mogło zdobyć taką popularność we wczesnym średniowieczu ponieważ stale zapewniano, że "koniec tego świata jest już bliski". Gdyby pierwszym chrześcijanom powiedziano, że "Królestwo Boże" nie nastanie jednak do co najmniej 2019 roku - wątpliwe aby zdobyli taką popularność 2000 lat temu.

Zagłada naszej planety?

W roku 2019 świat jest właściwie przekonany, że zagłada jest blisko. Zmieniający się klimat i wszechobecna destruktywna działalność człowieka jest nieodwracalna. Nieodwracalna bo poza deklaracjami rządów, organizacji i zwykłych ludzi - nikt nie jest tak naprawdę gotowy cofnąć się w konsumpcji energii do średniowiecza. Co by zresztą znaczyło śmierć głodową miliardów. Próbujemy się oszukiwać mniemaniem, że źródłem energii będzie wiatr i słońce.

Tymczasem ocieplenie Ziemi to najmniejszy problem

Obecnie modna troska o ocieplenie Ziemi jest tylko odwracaniem uwagi od większych problemów jakie stworzyliśmy na naszej planecie. 

Udział ludzi w przyrodzie
Udział ludzi w przyrodzie.

Wycinamy dziewicze puszcze, intensyfikujemy rolnictwo, zalewamy świat asfaltem i plastykiem, wykańczamy tysiące gatunków zwierząt i insektów. Listę szkód w naszym systemie ekologicznym można by ciągnąć w nieskończoność. 

Ile przyrody już straciliśmy

Przekonany jestem, że Matka Natura sobie poradzi z naszym kłopotem. Pytanie jest tylko, czy Matka Natura zaadoptuje się do naszej żarłoczności czy jednak postanowi ten dwunożny gatunek usunąć z systemu jako ewolucyjny błąd.

owady się kończą

Z powyższego każdy wyciągnie własne wnioski. Najprawdopodobniej w stylu "jakoś to będzie". Nikt nie wie jak Natura poradzi sobie z tym problemem, bo my tego nie zrobimy.