Powojenne rozliczenie holenderskich kolaborantów
Kolaboracja z okupantem w czasie II wojny światowej nie jest tematem który byłe okupowane kraje chętnie poruszają. Faktem jednak jest, że gospodarka wszystkich okupowanych krajów pracowała dla III Rzeszy. Także cywilna ludność w mniejszym lub większym stopniu kolaborowała z okupantem. My wolimy koncentrować się na ruchu oporu, przymykając oczy na kolaborację.
Powody kolaboracji Holendrów były różne: szczera wiara w narodowy socjalizm; finansowe korzyści, pragnienie przygody a najczęściej zwykły oportunizm. Była też niewidzialna grupa kolaborantów, którzy potajemnie pomagali Niemcom w zdradzeniu innych ludzi. Dla idei lub dla pieniędzy. Zdradzano, "wsypywano" ludzi z powodu zwodu miłosnego, dla pieniędzy, zemsty lub po prostu dla przypodobania się nowej władzy aby robić dalej dobre interesy. Wiele holenderskich dziewczyn "szlajało się" z Niemcami. Po wyzwoleniu ty kobietom (moffen-meiden) publicznie golono głowy i ubliżano. Jednak po wojnie ciężko było jednoznacznie określić kto był zdrajcą a kto nie.
Podczas okupacji holenderskie firmy produkowały prawie tyle samo dla Niemiec, co w latach przedwojennych. Z konieczności i wymagań okupanta w kolaboracji brali udział niemal wszyscy: urzędnicy państwowi, duże firmy jak Philips, DAF, holenderskie koleje, przemysł stoczniowy, metalowy, włókienniczy, wydobywczy, banki i giełda towarowa. W 1944 r. już ponad połowa przemysłu Niderlandów pracowała na rzecz III Rzeszy.
Kolonia karna
W okresie 1947-1949 Holandia wysłała do Nowej Gwinei - wówczas jeszcze holenderskiej kolonii wchodzącej w skład Wschodnich Indii (Indonezja) - trzy statki. Pasażerami tych trzech statków było łącznie 250 skazanych za zdradę ojczyzny członków holenderskiej partii faszystowskiej NSB, członków Landstorm Nederland, Waffen-SS i innych kolaborantów.
Po II wojnie światowej na Pacyfiku, także w Nowej Gwinei, Amerykanie pozostawili masę sprzętu wojskowego który po korzystnej cenie sprzedali Holandii. W tym czasie w holenderskiej kolonii przydawało się wszystko. Zbrodniarze wojenni i zdrajcy ojczyzny mieli zadanie ten sprzęt posortować i uporządkować. Większość z nich powróciła do Holandii do 1950 r.
- Ciekawostka: 24 maja 1946 książę Bernhard zaproponował radzie wojskowej aby byłych holenderskich SS-manów wysłać do tłumienia powstania w kolonii Holenderskie Indie (Indonezja). W tym czasie armia holenderska w tej kolonii pilnie potrzebowała 10 tys. nowych żołnierzy a w obozie "De Haarskamp" siedziało w tym czasie 6 tys. internowanych, holenderskich, dobrze wyszkolonych byłych członków Waffen-SS. Minister Wojny ten plan jednak odrzucił. Mimo to zdarzyło się, że byli holenderscy esesmani wzięli udział w akcjach policyjnych w Indonezji, gdyż administracja państwowa przyjmowała rekrutów bez kontrolowania ich przeszłości
Przemilczana przeszłość
Powojenne rządy nie życzyły sobie aby holenderski biznes wzywać do odpowiedzialności za okupacyjną kolaborację. Zdaniem polityków kolaboracja holenderskiego biznesu była przede wszystkim nieuniknionym złem koniecznym tamtych czasów.
Po wojnie sporządzono 30 tys. akt podejrzeń o kolaborację z których 20 tys. nigdy nie zostało zbadanych. Po wojnie przed sądem stanęło ok. 65 tys. holenderskich kolaborantów. 6806 osoby zostały skazane za wstąpienie do niemieckiej armii, 3283 osoby za kolaborację z wrogiem i 1344 osoby za zdradę ojczyzny. Wykonano 163 wyroki śmierci [Lista holenderskich kolaborantów skazanych po wojnie na karę śmierci lub długotrwałe więzienie].
Dopiero od lat siedemdziesiątych XX wieku, zaczęto coraz otwarciej mówić o okupacyjnej kolaboracji wielu obywateli kraju. W roku 2005 Niderlandzkie Koleje (NS) oficjalnie przeprosiły żydowskie społeczeństwo za okupacyjną przeszłość. Koleje NS przewiozły 34.313 holenderskich Żydów do Sobiboru.
Przeczytaj także: