Polska jest brzydka i śmierdzi!

Wszyscy Polacy, szczególnie ci mieszkający poza Polską, w jednym będą zgodni: Polska jest pięknym krajem. Możemy mieć różne poglądy na temat polityki, gospodarki, religii, nawet samych Polaków ale Polska jest piękna.

Poznawanie własnego kraju

W latach ok. 1995-2010 moim hobby było "odkrywanie" Polski. Dopiero na emigracji zmienił się mój centryczny stosunek do Polski. Wtedy dopiero odkryłem, jak mało o tym kraju wiedziałem żyjąc w PRL-u i to w Warszawie. W końcu mieszkałem w pępku tego kraju a urlopowe wypady do Zakopane czy Sopotu nie dawały żadnej wiedzy o Polsce i Polakach. Dopiero więc dzięki możliwościom czasowym i finansowym w Holandii końca XX wieku zacząłem odkrywać ten kraj, jeżdżąc - z pożal-się-boże atlasem samochodowym Polski, wydanie jeszcze z lat 70. PRL-u (lepszego nie było)  - pod drogach i bezdrożach tzw. Polski B lub nawet C. W te 15 lat spędziłem w PL łącznie ok. 2 lat i przejechałem po polskich drogach ok. 100 tys. kilometrów, zaglądając do tak egzotycznych miejscowości jak Cybinka, Cedynia, Biały Bór, Tolkmicko, Braniewo, Orneta, Szypliszki, Siemiatycze, Niemirów, Sławatycze, Dorohusk, Hrubieszów, Leżajsk, Arłamów, Muszyna, Głogówek czy Kamieniec Ząbkowicki - wówczas najbardziej "zabita dechami" prowincja, gdzie widok zagranicznego samochodu wzbudzał poruszenie mieszkańców. Byłem w każdym zakątku kraju, odwiedziłem tysiące wsi i miasteczek, rozmawiałem z jej mieszkańcami. Wtedy to uczyłem się Polski, czasami zaskakujących rzeczy. Teraz wiem, że gdybym nadal mieszkał w Warszawie, znałbym Polskę tak jak wszyscy ją znają; z okien samochodu i telewizora. 

Od 30 lat mam także szczęście dużo podróżować po całej Europie i spędziłem wiele czasu wielu miejscach; od Portugalii do Litwy, od Anglii do Albanii, od Norwegii do Gibraltaru a także kilka miesięcy w roku spędzałem w Polsce, włócząc się bezdomnie po zakątkach Polski, nocując w pięknych pałacach jak Łańcut lub Kozłówka i w chłopskich chatach agroturystyki w białostockim. Czasami próbuje sobie wyobrazić jak miałby tutaj trafić cudzoziemiec i dlaczego?! 

Polska powierzchowna

Turyści "z zagranicy"

Piękna jest ta nasza polska przyroda, te nasze bory i puszcze, te dzikie Bieszczady i majestatyczne Tatry, te romantyczne mazurskie jeziora i bałtyckie wydmy, ten klekot bocianów i malwy przy płocie. Piękne są miasta z krakowskimi sukiennicami, zamojskim rynkiem, gdańskimi kamienicami i nowoczesnym warszawskim sky line. Polska otwarła się na świat, zniknęły granice a mimo to liczba turystów odwiedzających Polskę spada a przynajmniej nie rośnie. Dlaczego?

Motorem rozwoju turystyki miało być wstąpienie do Unii i szybki rozwój tanich linii lotniczych. To faktycznie sprowadziło więcej gości zagranicznych głównie do Krakowa i Gdańska. Trochę ciekawskich i szukających wrażeń ambitniejszych turystów zapuściło się nawet do wschodniej Polski. Ale to margines.

Najważniejszymi polskimi partnerami w turystyce i w zakupach są tradycyjnie Niemcy z czego lwia część przypada na handlowy ruch przygraniczny, podobnie jak u sąsiadów z południa i wschodu Polski oraz odwiedziny stron rodzinnych przez Polaków (m.in. Ślązaków) tak licznie w Niemczech i innych krajach Zachodu mieszkający. Polskę odwiedza rocznie ok. 15-17 mln turystów. Ta statystykę „nabijają” jednak głównie turyści tacy jak ja i miliony innych Polaków jadących do Polski na obcych „blachach” i paszportach. Jeżdżę często na trasie Warszawa-Świecko lub Wrocław-Olszyna i widzę tam wiele zagranicznych samochodów ale rzadko pasażerowie są rzeczywiście cudzoziemcami. To nie są turyści o jakich myślimy w statystykach. To my sami napędzamy sobie statystyki. Mimo tak przystępnych w Polsce cen; gdzie pokój w hotelu dostaniesz za € 30-40,- a szklankę piwa za € 2,- nie mówiąc już, że atrakcją dla zachodniego turysty może być typowy polski obiad w barze mlecznym za € 10,- a piękne polskie dziewczyny będą się do niego uśmiechać za darmo, to... turystów nie ma. Nie przyjeżdżają do Polski. Omijają Polskę. Nie ma ich w Pieninach ale za to sporo zobaczysz ich po słowackiej stronie. Nie ma ich w Górach Stołowych ale za to są masowo obok w czeskich Adrszpaskich Skałach. Na polu kempingowym w Levoci  stoi sporo holenderskich namiotów choć do Amsterdamu daleko - gdy tymczasem parę kilometrów obok w Krynicy-Zdrój zagranicznego turysty ze świecą szukać.

Jaka jest definicja piękna?

Wbrew temu co my sami o sobie myślimy i co my sami myślimy o swoim kraju - turysta z Zachodniej Europy ma swój własny smak zasadniczo odmienny od polskiego. Tylko wyjątkowo będzie szukał w Polsce tego co Polska ma do zaoferowania i co my cenimy. Polskiemu ambitnemu turyście wystarczą dobre buty do wędrówek po górach z plecakiem i kijkiem, z herbatą w termosie i kanapkami a wieczorem karimata do spania. Tatusiowie po 40-tce wybierają spokojniejsze wczasy we Władysławowie gdzie wystarcza im kwatera na ulicy Obrońców Helu z opłaconymi obiadami i codzienny rodzinny spacer na plażę wśród kramów z upominkami. Obywatelowi Cywilizacji Zachodniej (dalej zwany OCZ - wciąż nie mam na to lepszego słowa) to nie wystarcza. OCZ szuka przede wszystkim kultury i historii a nie tyle przyrody. OCZ kocha średniowieczne miasteczka za murami, gdzie czuje historię i tysiącletni bruk ulicy. OCZ jest dzieckiem z miasta, mieszczaninem; jego praojcowie mieszkali w Sparcie, Atenach, Rzymie, Konstancji, Wenecji i... Gdańsku. OCZ jest mieszczaninem od setek lat, więc najlepiej czuje się w mieście i jak podaje GUS: Polscy turyści wolą wypoczynek w miejscowościach wypoczynkowych, zagraniczni w dużych miastach.

OCZ na urlopie potrzebuje:

  • uliczek oddychających średniowieczem,
  • zabytków świadczących o długiej kulturze i rozwiniętej cywilizacji,
  • pubów, restauracji i kawiarń na najwyższym poziomie,
  • ciekawych sklepów oferujących solidne, oryginalne a jednocześnie regionalne artykuły,
  • przyzwoitych i czystych miejsc noclegowych i toalet,
  • możliwości komunikowania się w co najmniej jednym wiodącym języku,
  • opcjonalnie unikalnej przyrody i ładnych krajobrazów

Cóż jest w Polsce unikalnego?

Unikalnej przyrody w Polsce nie ma, tzn. jest i dużo pięknej przyrody ale czy aż takiej unikalnej w Europie? Co ma więcej do zaoferowania w konkurencji z Alpami, Pirenejami, plażami Atlantyku i Morza Śródziemnego, z klimatem w Prowansji i Toskanii i lasami i jeziorami Skandynawii - cóż jest unikalnego w Polsce? Wielkie puszcze czy ruchome wydmy? Dużych puszcz dosyć w Skandynawii poza tym turysta aż tak się do łażenia po lasach nie pali,  a wydmy w francuskim Arcachon są gigantyczne. Więc cóż jest unikalnego w Polsce? Dla Polaka dużo, dla OCZ nie wiele. Nie dosyć aby do Polski przyjechać. Ze starej kultury możemy pochwalić się kilkoma fragmentami miast odbudowanymi po wojnie i kilkoma perełkami rozsianymi po całym kraju ale jak to się ma mieć do zabytków kultury we Francji, Włoch, Hiszpanii, Anglii czy Austrii?

Budżetowe linie lotnicze napędziły do Krakowa i Gdańska turystów - bo weekend w Krakowie jest tańszy niż jeden wieczór w londyńskim pubie. Poza tym faktycznie największą atrakcją turystyczną Polski jest trójkąt Kraków-Auschwitz-Wieliczka z naciskiem na Auschwitz.

OCZ uwielbia błądzić po wąskich uliczkach starych średniowiecznych miast, gdzie tu i ówdzie trafi na przytulny antykwariat, galerię lokalnej sztuki, miłą kawiarenkę z przepysznym ciastem własnej roboty i stolikami na chodniku a w gotyckim kościele z XV wieku odpocznie od wrzawy ulicznych muzykantów. Takich miasteczek w Polsce można policzyć na palcach.

Gezelligheid* i Uitgaan**

Teraz może to co jest najważniejsze. Gezelligheid = miło, przyjemnie, radośnie oraz Uitgaan = wyjście, going out - to są dwa holenderskie słowa które w naszym języku nawet nie istnieją a które są niezwykle ważne dla oceny turystycznej atrakcyjności Polski. Wielokrotnie słyszę opinię, że Polacy są ponurakami, gburliwi i oschli w odpowiedziach czyli ongezellig (niemili) - przeciwieństwo gezelligheid. Można im tłumaczyć, że to kulturowe różnice, że to niezamierzone, że wrodzona introwersja z dodatkiem problemów językowych - ale cóż im po tym! Polskie bary, kawiarnie i tarasy mają często bardzo „basic” tandetny wygląd a karta dań (tylko po polsku) też nie zachęca cudzoziemca aby usiąść. Golonka, pierogi, bigos i flaki - to nie marzenie OCZ. I tutaj dochodzimy do pytania:

    Polska ludowa - folklorystyczna

    Co jest w Polsce ciekawego dla OCZ? Co jest w Polsce oryginalnego? Co może zaoferować Polska czego nikt inny nie ma?

    Moja odpowiedź: Festyny ludowe. Ogniska z pieczonym dzikiem i śpiewem. Zabawy dożynkowe. Taniec i muzyka. Chłopski folklor. Disco Polo na sobotniej zabawie. Powinniśmy być mocni w tym co naprawdę dobrze umiemy a nie wstydliwie to zacierać. Jak Fin kojarzy nam się z reniferem a Holender z sabotami tak Polak powinien kojarzyć się z chłopskimi festynami, w naturze, ekologicznie, w skansenie ale... w chałupie pięciogwiazdkowej; może być kryta strzechą aby był prysznic, telewizor, internet, wygodne łóżko i wszystko solidne i działające.

    • Moje ulubione, mało popularne miejscowości które mają wszelkie zadatki aby przyciągnąć turystów: Pelplin, Frombork, Chełmno, Reszel, Szydłów, Sandomierz, Tykocin, Płock, Zamość.

    OCZ o Polsce

    Niedawno na spacerze w Ardenach spotkałem na trasie Belga i wdaliśmy się w rozmowę. Szliśmy w jedną stronę kilka godzin i prowadziliśmy rozmowę  a widocznie z powodu jego Flamandzkiego pochodzenia nie dosłuchał się u mnie polskiego akcentu i potraktował mnie jak Holendra. Co zresztą udowodnił w swojej nadzwyczaj szczerej opowieści której przytoczę tylko mniej bolesne fragmenty. Człowiek ten jest oficerem policji w jednym z Flamandzkich miasteczek. Ku mojej uciesze okazało się, że ten Belg ma spore kontakty z Polską. Jeździ od wielu lat do Polski na polowania. Poza tym ma już "drugą polską kobietę" a na jego farmie pracują od lat Polacy.

      Polskie śmierdzące kominy
      Zimą Polska śmierdzi dymem z kominów.

      Mówił dalej: "Już przestałem jeździć do Polski bo tam śmierdzi. Wszędzie czuć ten smród węgla. Jedzenie też jest śmierdzące, wędliny mają jakiś specyficzny zapach i wszystko tłuste. Moja polska kobieta dawała mi do pracy kanapki z tą ich kiełbasą ale jak to musiałem wyrzucić, bo koledzy w pracy skarżyli się, że jedzie tą kiełbasą na całą kantynę. Polacy zbierają u mnie truskawki i ale jak rozmawiają przez telefon to słyszę ich tylko jak mówią "chemia, chemia" - u mnie chemia!? Ja widziałem co w Polsce sypią na pola. Moje truskawki odpowiadają wszystkim normom a u nich nie ma norm, nie patrzą co sypią... i to ile!"

      To jest głos jednostki. Można lekceważąco machnąć ręką na gadanie przypadkowo spotkanego człowieka. Miałem uciechę nie lada słuchając jego skarg. Bo jakże często zdarza się aby OCZ otworzył swe serce dla ciebie, nie wiedząc, że jesteś Polakiem?

      Dawniej belgijsko-holenderski korespondent prasowy w Warszawie tak pisał o Polsce w gazecie Volkskrant: "Oczywiście Polska posiada ładne miejsca ale trudno ją nazwać krajem wakacji. Właściwie to Polska jest ładna tam gdzie nie ma Polaków. (...) Króluje kicz i brzydota."

        Polska jest ładna tam gdzie nie ma Polaków
        Polska jest ładna tam gdzie nie ma Polaków - artykuł z 2012 r.

        Syndrom teściowej?

        Ku mojemu zdumieniu zauważyłem to już wielokrotnie, że często Holendrzy mający polskie partnerki i jeżdżący regularnie do Polski - to właśnie oni potrafią wśród swoich, "prywatnie" z głęboką pogarda odnosić się do wszystkiego co polskie. Może to syndrom teściowej?

        W ostatnich kilku latach dzięki europejskim dotacjom wygląd Polski i baza turystyczna wyraźnie się polepsza ale myślę, że samymi Euro wszystkiego nie da się załatwić i przydałaby się w kraju szczera dyskusja jaki powinien być wizerunek Polski, poparta głęboką analizą obcokrajowców i samokrytyczną wiedzą o nas samych, bez kompleksów. Czy mamy naśladować innych czy może poszukać własnych zalet turystycznych?

        * Gezellig = miło, przytulnie, przyjemnie, wesoło, fajnie.
        ** Uitgaan = wyjść na miasto w celach rekreacyjnych; kino, teatr, kawiarnia, restauracja, dyskoteka, pub; także "iść na balety".

        [Aktualizacja z 2010 r.]

        Przeczytaj także: