Magiczny Giethoorn

Na imię mam Kasia, w Niderlandach jestem od niespełna półtora roku i na chwilę obecną zmagam się z myślą, czy to zapuszczanie korzeni, czy chwilowa zmiana ziemi...

Shire

Trafiłam przez zupełny przypadek, a może zrządzenie Losu (o ile jedno i drugie nie jest jednym i tym samym) do miasteczka Giethoorn, zwanego Małą Wenecją.

Faktycznie, poprzecinane jest ono kanałami, jak w "oryginalnej" Wenecji, nad którymi stoją półokrągłe mosty prowadzące do chatek ich mieszkańców. Mi jednak bardziej przypominało ono nie Wenecję właśnie, a magiczne Shire*.

    magiczna wieś Hobbitów?
    Wenecja czy magiczna wieś Hobbitów?

    Opisując to miasteczko trzeba, bo inaczej nie da się oddać ducha tego miejsca, wszystko zdrabniać. Tam rzeczywiście były sklepiki, ławeczki, kaczuszki, domki... 

    Ilość zieleni, kryte strzechą domy, wąskie dróżki - wszystko sprawiało, że człowiek czuł się jakby trafił do bajki. Spacerując po tym niesamowitym miejscu nie myślało się o niczym innym, jak tylko o tym, że tam się jest i nie chce się być nigdzie indziej. Przynajmniej przez parę godzin, które pozwalały spokojnie tę magiczną krainę zwiedzić.

    Zapach serów, który unosił się z jednego z sklepików zapraszał do środka otwartymi na oścież drzwiami i wystawionymi okrągłymi bryłami tych przysmaków.

    Przed sklepem z pamiątkami  wystawione były w koszach biało-niebieskie wiatraczki, domki, kolorowe łyżeczki - wszystko do kupienia w niewygórowanych cenach (zresztą tam nawet nie myślało się o przeliczaniu na złotówki, wartości euro, etc. - tam się BYŁO, niczym na codziennych zakupach robionych na swoistym targowisku).

    Lody, kawa i herbata - tylko na wynos ze względu na chory świat na zewnątrz - bo tam zdawało się zagrożenie nie docierać (mimo noszonych maseczek, mijania się w odległości 1.5 m) - pachniały już o dwa zakręty dróżki wcześniej.

    Każdy sklep, każda chatka otoczone były albo kwietnym ogródkiem, albo w oknach miał oryginalne ozdoby albo w przedogródkach  wystawione  stare maszyny do szycia, żelazka, rzeźby z kamienia lub po prostu duże, żółte drewniane, holenderskie chodaki. Szczegóły, które każdy dom czyniły wyjątkowym.

      Wenecja czy magiczna wieś Hobbitów?
      Zdjęcia Kasi.

      Wyjeżdżając stamtąd czułam się jak wyjęta z kart baśni, jakbym przed chwilą była częścią przygody Bilba Bagginsa, jakby zaraz miał pojawić się Gandalf. To była jedna z tych podróży, które wspominając jednocześnie się marzy. Czułam, że wizyta ta - jak i podróż Bilba z krasnoludami - zmieniła moje wspomnienia bezpowrotnie.

      Shire – region ze stworzonej przez J.R.R. Tolkiena mitologii Śródziemia zamieszkany przez hobbitów.

      Przeczytaj także: