Wojna cywilizacyjna na polskiej ziemi

30 lat ewolucji

W roku 1990 Polska otworzyła się na świat. To znaczy otworzyła się na Zachód. W tych latach 90. Polacy zaczęli odkrywać Zachód. Chłopaki jeździli zarobić lub kupić używany samochód. Dziewczyny szukały męża. W tym czasie powstało we Francji pojęcie "polski hydraulik" z powodu dużej liczby napływających do Francji polskich "złotych rączek". Co odważniejsi zapuszczali się też zwiedzać Zachód. Mimo skromnych środków i pojazdów zapuszczali się swoimi maluszkami i skodami 100MB w najdalsze zakątki Zachodu. Spotykałem polskich turystów w Skodzie lub fiacie na północy Norwegii i pod Gibraltarem. Samochody wypełnione ludźmi ciekawymi świata oraz olbrzymią ilością prowiantu zabranym z kraju na drogę. Zachód był jeszcze wielokrotnie droższy od Polski. Nawet francuski chleb był sześciokrotnie droższy od polskiego.

Z rokiem 2000 przyszedł pierwszy zawód zachodem. Tysiące Polaków pracujących tam doznało zawodu. Zachód okazał się nie tak gościnny jak im się zdawało. Ludzie na Zachodzie nie odpowiadali wizerunkowi jaki mieliśmy karmieni amerykańskimi serialami i filmami. Rzeczywisty Zachód w niczym nie przypominał naszej kultury. Oni okazali się nieszczerzy, skąpi, wredni, nieżyczliwi. My obchodzimy ich tyle co wydajna praca przy zbiorach winogron, szparagów, przy sprzątaniu i remontach ich domów. Życie emigranta zaczęło okazywać się podłe.

Rok 2010. Wzrasta rola internetu. Web 2.0 i strona Wykop.pl. Nagle, szczególnie na tym forum zaczęła wylewać się cała gorycz i frustracja Zachodem. Na mediach społecznościowych wylewała się codziennie wielka frustracja Zachodem. Okazało się, że Paryż jest islamski, Bruksela żydowska, no i cały Zachód jest wredny i podły. Polacy mają nadal infantylną wiarę, że są ludzie którzy im będą bezinteresownie pomagać. Oczywiście sami także nie są do takiej pomocy gotowi.