Tani sklep odzieżowy Zeeman
Już ponad 50 lat temu powstała w Holandii pierwsza naprawdę tania sieć odzieżowych sklepów samoobsługowych. Wówczas była to rewolucja w handlu. Dzisiaj na holenderskim rynku naśladowców jest wielu, jak Primark i Wibra.

Przedsiębiorstwo rodzinne Zeeman
16 marca 1967 Jan Zeeman (1942-2020) otworzył pierwszy sklep "ZEEMAN" w Alphen aan den Rijn. Zeeman był jednym z dziewięciorga dzieci marskramera - zawodu objazdowego sklepiku wiejskiego. Sklep Zeemana - tani discounter - słowo którego jeszcze nie wynaleziono - okazał się sukcesem. Przez ostatnie 53 lat sklep nie zmienił formuły; półki i pojemniki pełne niezwykle taniej bielizny, T-shirtów i skarpetek. Filozofią Zeemana było stare holenderskie przysłowie: "van mooie boorden kun je niet eten" (nie da się jeść na drogich talerzach).
Od roku 2011 Jan Zeeman był najbogatszym mieszkańcem holenderskiej prowincji Noord Braband z kapitałem szacowanym na ponad 0,8 miliarda euro. Znajdował się na 25. miejscu najbogatszych Holendrów mimo to twierdził jeszcze niedawno, że nigdy pieniądze nie były jego celem; chodziło o rozgrywkę gry.

W roku 1967 sklep z bardzo tanią odzieżą było dosyć ekstrawaganckim pomysłem. W tych czasach nie było wiele sklepów samoobsługowych a i ubrania tanie nie były.
Dzięki sprawnej organizacji i dużym hurtowym zakupom udało się Zeemanowi zaoferować klientom dobrą jakość za znacznie niższą cenę niż innych sklepów czy domów towarowych w Holandii. Nowa formuła okazała się sukcesem i od 1974 sieć sklepów szybko rosłą do niemal 1300 w siedmiu krajach Europy (NL, B, D, L, F, A, ES).
W roku 1999 Jan Zeeman odszedł z zarządu Zeeman Groep 2000 ale sklepy Zeeman TextielSupers pozostały do dzisiaj w w stu procentach w rękach trzech synów z rodziny Zeeman. Główna siedziba firmy znajduje się nadal w Alphen aan den Rijn gdzie Jan otworzył swój pierwszy sklep w 1967 r.

Zeeman - sklep dla tureckich gastarbeiterów?
W latach 1960-1980 do Holandii przybyły setki tysięcy gastarbeiterów, szczególnie z Turcji i Maroka. To byli biedni emigranci i nie stać ich było kupować ubrania w drogich domach towarowych jak V&D czy Bijenkorf.
Zeeman otworzył możliwości zakupu bielizny, prostych ubranek dla dzieci za frakcję ceny w normalnych "holenderskich" butikach. Myślę, że to właśnie cudzoziemcy - ta najuboższa klasa społeczna gastarbeiterów w Europie jest przyczyną sukcesu Zeemana jaki i innych tanich sklepów gdzie może jakość nie jest najwyższa ale cena zdecydowanie tak. Zresztą mało ludzi przywiązuje wagę do marki lub jakości majtek czy skarpetek. Ten wizerunek biednego "sklepu dla gastarbeiterów" długo funkcjonował wśród rodowitych Holendrów.

W roku 2016 Zeeman wysławił się sprzedażą sukienek ślubnych po... 30 euro. W końcu taką sukienkę zakładasz tylko raz! Podobnie w roku 2019 sklep zareklamował się partią sneakersów o wyjątkowo dobrej jakości za jedyne €12,99. Pod sklepem stanęły kolejki aby zdobyć tak tanie i dobre tenisówki.

Zeeman jest już zaakceptowanym sklepem odzieżowym, chociaż nadal omijanym przez poniektórych "szanujących się" Holendrów. Dla nich to ciągle sklep dla Turków i biedaków. Podobnie jak wielki konkurent Zeemana - europejska sieć domów towarowych Primark, które za podobnie niskie ceny ubierają miliony Europejczyków, mimo dużej krytyki, że ich zbyt niskie ceny które by były konsekwencją wyzysku robotników fabryk tekstylnych w Azji.
