Przewodnik po Amsterdamie - czerwone latarnie

Amsterdam słynie z marihuany i dziewczynek w oknach wystawowych. Tradycja portowego miasta i wyposzczonych marynarzy przetrwała, choć dzisiaj marynarzy zastąpili turyści chętni mocniejszych wrażeń. 

W 10 odcinkach zamieszczamy krótki opis najciekawszych turystycznych atrakcji Amsterdamu:

Wszystkie miejsca opisane w tym przewodniku nanieśliśmy na tą mapę Google >>>

widok miasta

Dystrykt czerwonych latarń czyli "De Wallen"

Jak przystało na tak stare miasto portowe - prostytucja zawsze w Amsterdamie kwitła i jak kiedyś marynarze tak dzisiaj turyści szybko znajdują ulice z czerwonymi latarniami.

Dystrykt czerwonych latarń zwie się po amsterdamsku "De Wallen" (wały). Jest to jednocześnie najstarsza dzielnica miasta. Nazwa "wallen" wywodzi się od nazwy głównych ulic tego obszaru: Oderzijds Voorburgwal i Oderzijds Achterburgwal. Końcówka nazwy to "wal" czyli wał a wallen jest liczbą mnogą - to wały. Kiedyś były to wały przeciwpowodziowe.

Dystrykt czerwonych latarń
Dystrykt czerwonych latarń

Zaledwie dwieście metrów na wschód od głównej ulicy Damrak znajdziesz się w królestwie prostytutek w oknach wystawowych. Panienki "z okienka" w bikini wabią swymi wdziękami licznie tam przechodzącą szczególnie męską publiką. Turyści z zagranicy, grupy kolegów szkolnych na wagarach, tatusiowie i przykładni mężowie, dyrektorzy i robotnicy, krótko mówiąc wszyscy mężczyźni wpadają tam obowiązkowo. Jedni panowie z czystej ciekawości a inni za potrzebą.

Na Wałach pracuje kilka tysięcy prostytutek pochodzących z wielu krajów świata od Andów do Kaukazu.  90% panienek pochodzi z zagranicy (z Azji, Południowej Ameryki, Afryki i Centralnej i Wschodniej Europy) i jeszcze do niedawna 'pracowały' one na Wałach nielegalnie. Atrakcyjna prostytutka może zarabiać nawet kilka tysięcy euro dziennie co tłumaczy, że nie brak jest kandydatek przyuczających się chętnie w tym zawodzie. Według najnowszego spisu Amsterdam liczy sobie każdego dnia około 1200 "czynnych" prostytutek.

  • Regularnie media podają przykłady naiwnych lub udających naiwne, prowincjonalnych dziewczyn z całego świata które wabione są do Amsterdamu obietnicami zarobków od 100 euro za godzinę i tychże dziewczyn rozczarowanie, że to jednak prostytucja a nie posada biurowa lub modelki Diora. Dla niejednej dziewczyny perspektywa pracy na taśmie przy patroszeniu ryb za 8 euro na godzinę przegrywa w konkurencji z prostytucją z zarobkami dziesiątki -lub nawet setki razy większymi.
Dystrykt czerwonych latarń
Dystrykt czerwonych latarń: Młodzież z wypiekami na twarzy ogląda "wystawy".

Najciekawsze są małe zaułki (hol.: steeg) w pobliżu... kościoła Oude Kerk. Dziewczyny na wystawach chętnie udzielają informacji; jakie usługi ile kosztują. Okienka zasłonięte grubymi zasłonami oznaczają, że pani jest w pracy. Panienki są miłe i wyglądają bardzo kusząco w swoich sexy bikini.

Liczni turyści, szczególnie grupy młodzieży dodające sobie nawzajem animuszu mają tam uciechę, jeśli już nie wejdą do środka to chociaż potargują się o cenę i mają po tym o czym pogadać z kolegami przy piwie.

Dystrykt czerwonych latarń
Dystrykt czerwonych latarń.

Średni czas 'obsługi' klienta wynosi 12 minut. Łącznie szacuje się liczbę prostytutek w Amsterdamie na ok. 8 tysięcy.

Oprócz panienek w okienkach na Wałach jest sporo coffie shopów oferujących "trawkę", sklepów z artykułami erotycznymi, mniej lub bardziej eleganckich burdeli lub klubów erotycznych jak i muzea cannabis, erotyki, tortur i seksu. O czym piszemy w kolejnym artykule przewodnika.