Współczesne wyobrażenia Holandii V

Zmagania z wodą były jednym z determinantów geograficznych kształtujących holenderską mentalność i kulturę już od czasów wczesnego średniowiecza. Wymuszały współpracę wszystkich warstw społecznych. Wytworzyły między innymi powstanie jednej z pierwszych instytucji demokratycznej (waterschappen) samorządów wodnych odpowiedzialnych za zarządzanie gospodarką wodną.

Woda jak pisze wspomniany wcześniej William Shetter była, więc tym elementem, który scalał społeczność, była wrogiem, jednoczącym wszystkich we wspólnym interesie [46].

Interpretacja walki z żywiołem wodnym nabrała nowego charakteru wraz z wzrostem znaczenia kalwinizmu. Ocalenie przed zgubnymi skutkami powodzi, wynikało bardzo często zdaniem kaznodziejów z przynależności do społeczności wybranych, co wiązało się bezpośrednio z kalwińskim dogmatem o predestynacji, i niezłomną wiarę w boskie prawa nawet na krawędzi desperacji. W przypadku, kiedy woda doprowadzała do katastrof było to wynikiem kary za pychę i ludzką próżność.

Fakt ten wiązano z biblijną sceną potopu, który jako gniew boży, może się pojawić w każdej chwili i pozbawić bogactwa, do którego Holendrzy byli tak przywiązani. Religia kalwińska determinowała, także inne aspekty związane z tym zagadnieniem. Kładła ona nacisk na wartość i wysokie znaczenie wykonywanej pracy. Codzienna praca nabierała podwójnego znaczenia, była obowiązkiem moralnym oraz motywowała do przetrwania, albowiem w wypadku jej przerwania, czy niedokładności, groziła klęska powodzi.

W Polsce oprócz zachwytu, jaki budziła walka z wodą, zwracano uwagę na szczególne zdolności Holendrów do rzemiosł przede wszystkim związanych w jakimś stopniu z sztuką (malarstwo, kamieniarstwo, tkactwo). Wśród innych państw ten pogląd był, również mocno obecny, choćby za sprawą wspaniałej twórczości mistrzów malarstwa niderlandzkiego i ich wpływu oraz znaczenia dla całej kultury europejskiej.

Różnice w recepcji sztuki holenderskiej pomiędzy Polską, zachodem a samą Holandia polegały na jej dostępności. W Niderlandach, w okresie XVII wieku malarstwo było produktem rzemieślniczym. Obrazy znajdowały się w każdym domu i były w finansowym zasięgu nawet dla biednego mieszczanina, w mniejszym stopniu zjawisko to występowało w Europie, w zależności od kraju. W Polsce na obrazy niderlandzkich mistrzów stać było tylko królów i najbogatszych przedstawicieli warstwy magnackiej i to tylko w bardzo niewielkim stopniu.

Doskonały kunszt sztuki i architektury niderlandzkiej mogli Polacy podziwiać za sprawą działającego na dworze Władysława IV malarza Pietera Danckertsa de Ry, którego dzieła zdobiły Zamek Królewski w Warszawie oraz architekta Tylmama van Camerena, wedle jego projektów zbudowano między innymi Pałac Karasinskich w Warszawie, Pałac Lubomirskich-Branickich w Białymstoku, także liczne pomniki i kościoły.

Aktualna pozycja współczesnej kultury holenderskiej i jej znaczenie w naszym kraju wydaje się trudne do rzetelnego uchwycenia, jednak należałoby się raczej, skłaniać ku tezie, że jest nie odgrywa zbyt istotnej roli. Najbardziej znani niderlandzkojęzyczni pisarze tacy jak Hella Hasse, Arnon Grunberg, Tessa de Loo, czy mający polskie korzenie Harry Mulisch są praktycznie poza garstką wielbicieli nierozpoznawalni. Podobnie jest w przypadku holenderskiego kina czy teatru.

Inaczej wygląda natomiast recepcja, dawnych dzieł kultury, w tym sztuki. Dobrym przykładem były obchody wspominanego wyżej roku Rembrandta, który swoje odbicie znalazł też w Polsce, a także istnienie sporej liczby publikacji i dotyczących wspomnianej problematyki. Interesujący pozostaje fakt, że przeprowadzone w latach sześćdziesiątych badania przez Jana Balickiego wykazały, iż Vincent van Gogh jest najbardziej popularnym i rozpoznawanym pośród Polaków malarzem na świecie [47].

Podsumowując kwestie postrzegania oraz kontaktów kulturowych, bardzo trafnie ujmuje tą kwestie prof. Jerzy Koch, zwracając uwagę na bardzo istotny problem Otóż mimo istnienia intensywnych związków handlowych, peregrynacji artystycznych w aspekcie naukowym oraz fal osiedleńczych, kontakty polsko-niderlandzkie cechował wysoki stopień obopólnej niewrażliwości na swoistość narodową kultury i literatury. Nie bariera językowa jednak odgrywała decydującą rolę, gdyż wielu Polaków znało niderlandzki. To raczej szkoła antyku, zachwyt uniwersalizmem sztuki niderlandzkiej, poddanie się dominacji kultury łacińskiej, zablokowanie protestanckich powiązań polsko-niderlandzkich aktualnymi polemikami religijnymi uczyniły obie strony niewrażliwe na oryginalne aspekty kultur narodowych [48].

W aspekcie religijnym w okresie XV-XVII wieku, we wszystkim przekazach zarówno tych w Polsce, jaki i innych państwach identyfikowano Holendrów z kalwinizmem. Wśród Polaków przeważała niechęć do holenderskiego kalwinizmu, albowiem przypisywano mu wrogość w stosunku do współobywateli wyznania katolickiego oraz podjudzanie przeciwko państwom katolickim państwa tureckiego. Zdumienie polskich sprawozdawców budziły, także wewnętrzne spory natury teologicznej pomiędzy luteranami a kalwinami.

W XIX Holandia praktycznie nie istnieje w polskich przekazach, tym bardziej trudno spotkać komentarze dotyczące holenderskiej religijności. Wyjątek stanowili tzw. „olędrzy" osiedlający się na terenie północnej Polski od XVII do połowy XIX wieku, w znacznej części pochodzący z Holandii i Flandrii przeważnie wyznania ewangelickiego, którym w kontraktach zawieranych z dworem gwarantowano wolność wyznania i praktyk religijnych, nie zwalniało to jednak od przymusowego płacenia podatków na rzecz kościoła katolickiego, który ich obecność interpretował jako uszczerbek w swoich dochodach. Czasami nakładano na nich ograniczenia związane z głoszeniem kazań i czytaniem Biblii [49].

Patryk Piwocki

<<< część IV | część VI ostatnia >>>

______________________

46 M. Korzewski O Tolerancji w społeczeństwie i Prawie Holenderskim, Kraków 200, s.63 47 J. Balicki Amsterdamskie ABC. Warszawa. 1974, s.108 48 J. Koch Multatuli (1820 -1887) w Polsce. Próba Historycznoliterackiej Analizy Przebiegu Recepcji Na Przełomie XIX i XX wieku. Wrocław 2000, s.35. 49 W Rusiński Osady tzw. Olędrów w dawnym województwie poznańskim, Poznań 1939 - Kraków 1947, s.27.