Współczesne wyobrażenia Holandii II

Ciąg dalszy fragmentu pracy magisterskiej Patryka Piwockiego. Autor od kwietnia 2008 mieszka i pracuje w Holandii, mieszka w Groningen. (Wróć do części pierwszej).

Jak wynika z przytoczonych fragmentów dominującymi sprawami, o których piszą największe polskie gazety są wydarzenia polityczne i społeczne, czasami kulturalne.

Niektóre poruszane są z powodu, kontrowersji, jakie wywołują w Polsce np. eutanazja, legalizacja miękkich narkotyków, czy bardzo liberalne prawo aborcyjne. Na ich podstawie możemy dowiedzieć się, że w Holandii dochodzi do zabójstw na tle konfliktu kulturowego, nasilania się niezgody pomiędzy rdzennymi Holendrami a muzułmańskimi imigrantami, holenderski rząd stara się przymusić wyznawców islamu do przyjęcia holenderskich wartości i radykalnie zaostrza prawo imigracyjne, Holandia na fali nastrojów anty-emigracyjnych odrzuciła w referendum konstytucje europejską, istnienie coffie shoppów w przygranicznych miastach wywołuje poważny konflikt z Belgią, spada spożycie marihuany wśród mieszkańców Holandii, a coffie shoppach przesiadują przeważnie turyści.

Najbardziej zaś kontrowersyjna sprawa, która była obszernie opisywana to dokonywanie eutanazji na nieuleczalnie chorych noworodkach przez lekarzy z Groningen. W dziedzinie kultury dominuje temat malarstwa niderlandzkiego, mocno eksponowany w 2006 roku z okazji 400 setnej rocznicy urodzin Rembrandta.

Analizując szczegółowo zaprezentowany materiał prasowy, należałoby najpierw zwrócić uwagę, w jaki sposób dokonywana jest selekcja prezentowanych komunikatów prasowych w gazetach? Wybór ten jest dokonywany z uwzględnieniem faktu, co może zainteresować potencjalnego odbiorcę poszczególnej gazety, oraz co może być dla niego kontrowersyjne z punktu widzenia polskich realiów kulturowych. Oczywiście owa kontrowersyjność będzie zupełnie inaczej odczytywana przez poszczególne tytuły prasowe. Wydaje się jednak analizując wyżej zaprezentowany materiał, że istnieje stały kanon zagadnień wzbudzający spore emocje, niezależnie od opcji światopoglądowej.

Do takich niezmiennych punktów o zabarwieniu społecznym obecnych na łamach polskich gazet należy: aborcja, eutanazja, prostytucja, legalna sprzedaż miękkich narkotyków, małżeństwa osób tej samej płci i możliwość adopcji dzieci przez te osoby. Sposób opisywania i wartościowania owych zagadnień jest uzależniony oczywiście od linii poszczególnej gazety, jednak żadna z nich nie podjęła się próba analizy danego tematu z szerszej perspektywy. Często też dochodzi do sytuacji, kiedy niektóre nagłówki artykułów sugerujące negatywne wartościowanie omawianego tematu, zawierają zupełnie odmienne treści, na przykład w artykule Lekarze pomagają umierać chorym dzieciom opisującym dokonywanie eutanazji na śmiertelnie chorych i cierpiących dzieciach.

W komentarzu redakcyjnym jak i tekście pada pośrednio bardzo istotne pytanie o to czy byt rodzący się bez mózgu czyli nieposiadający jakiekolwiek świadomości jest człowiekiem? A jeżeli nie to, czym jest ten byt? Czy w takim razie eutanazji podaje się człowieka czy coś zupełnie innego? Kwestia eutanazji nie staje się tematem przewodnim w przeddzień wyborów parlamentarnych w Holandii- czytamy w „GW", która dziwi się, że problem ten jest marginalizowany w debacie przedwyborczej, gdzie dominuje motyw wysłania wojsk do Afganistanu i problemy z emigrantami. Artykuł ten jest chyba najlepszym przykładem kategoryzowania problemów i prezentacji danej problematyki wyłącznie z polskich uwarunkowań kulturowych. Jest, również praktycznym potwierdzeniem często przywoływanej tezy o badaniu kultury przez kulturę i implikowaniu jej swoich wartości. Autor tego artykułu pomija sprawy istotne z punktu widzenia przeciętnego holenderskiego obywatela, a przedstawia jakie są stanowiska w sprawie eutanazji różnych stowarzyszeń lekarskich i oczywiście kościoła katolickiego, chociaż tu pojawią się ogromny problem, bowiem z jednej strony cytuje on krytyczne wypowiedzi katolickich duchownych, a z drugiej zauważa, że 92% katolików w Holandii akceptuje ten proceder uważając, że jeżeli Bóg dał im życie to oni mają prawo mu je zwrócić, co można uznać za odpowiedź na pytanie dlaczego ten temat nie jest numerem jeden przed wyborami, skoro reszta społeczeństwa jest zeświecczona a protestancka część wyznaje podobny pogląd.

Całość artykułu zbudowana jest wedle założenia co może być atrakcyjne i kontrowersyjne dla polskiego czytelnika, ale nie jest istotnym problem dla przeciętnego mieszkańca Holandii.

Analizując ten artykuł jak i zapewne wiele innych można dostrzec, że obraz danego zagadnienia konstruowany jest wedle określonego szablonu kulturowego, który można przykładać do omawianej problematyki. Oprócz istnienia wspomnianego cywilizacyjnego szablonu, należy uwzględnić w nim pewne przesunięcia, do których dochodzi podczas odczytywania i interpretacji pewnych faktów. Proces ten jest uwarunkowany na przykład przekonaniami religijnymi, ideologicznymi, znajomością tematyki która odgrywa duża role w opisywanym przez daną osobę zagadnieniu. Patrzenie w właśnie taki sposób zdaje się być kluczem do odpowiedzi na pytanie dlaczego czytając nagłówki i artykuły otrzymujemy taki specyficzny obraz, który sprzedawany jest w mediach jako „rzeczywisty i prawdziwy". Budzący zainteresowanie wydaje się być obraz Holandii widzianej z turystycznej perspektywy jako kraj pięknej architektury, krajobrazów, wspaniałych artystów malarzy, rowerów, „dzwonów i kanałów", „ziemi wydartej morzu", tulipanów, „święta sera i królowej" „Wenecji północy" i fenomenów kulturowych, z których największym zainteresowaniem pośród piszących jest: „legalna prostytucja „ i mityczna dzielnica czerwonych latarni" i „lubieżna stolica". Spoglądanie z punktu widzenia turystycznego stawia pytanie o autentyczność doznania, czyli o różnice pomiędzy tym co widzą, co chcą widzieć lub co też wydają się widzieć współcześni turyści w tym przypadku autorzy artykułów [1].

Turystyczny obraz Holandii wyłaniający się z artykułów o tej tematyce jest poza nielicznymi wyjątkami pozytywny. Holandia to kraj przepięknych zabytków, wspaniałych muzeów, prawdziwy raj dla rowerzystów, cudowna architektura z wspaniale zorganizowaną bazą turystyczną, na każdy sposób podróżowania, „kraj na każdy sezon", gdzie prawie każdy mówi po angielsku. Turystyczne opisy są miłe i przyjemne nie znajdujemy tu krytyki istniejących uwarunkowań dotyczących kwestii eutanazji czy aborcji, bo to nie interesuje współczesnego turysty, który, chce oglądać kanały, wiatraki i zobaczyć na własne oczy obrazy Rembrandta i Van Gogha. Przewartościowaniu ulega ocena „legalnej" prostytucji i możliwości zakupu miękkich narkotyków. Wcześniejsze artykuły poruszające wspomniane zagadnienia były najczęściej negatywne w swojej wymowie. W opisach o charakterze turystycznym wspomniane kwestie przedstawiane są jako: neutralne, ciekawe, atrakcyjne dla przyjezdnych nigdy zaś jako szkodliwe, niebezpieczne czy niemoralne. W tej samej gazecie możemy, więc jednego dnia znaleźć artykuł krytyczny wobec łatwego dostępu do miękkich narkotyków w Holandii, a na przykład następnego dnia, w dodatku turystycznym dowiedzieć się jakie są najsłynniejsze coffie shopy w Amsterdamie, kto je założył i jaka była ich historia. Wspólnym mianownikiem dla prawie wszystkich doniesień turystycznych z Holandii jest przedstawianie jako jednej z atrakcji turystycznych atmosfery wszechogarniającej wolności, „w tym kraju wszystko wolno" „prawie wszystko jest dozwolone „ i jest to „ziemia obiecana wszelkich swobód". Konieczne w takim przypadku wydaje się postawienie pytania dlaczego turystę obowiązują inne normy moralne? Na zrekonstruowany powyżej na podstawie informacji prasowych katalog problemów i znaczeń, należałoby spojrzeć poprzez semiotykę, albowiem pozwala ona dostrzec w tych tekstach istnienie ideologii i mitów, oraz pokazuje, że programy informacyjne prezentowane przez media, nie są zwierciadłem świata, lecz jego skonstruowaną reprezentacją i należy je raczej rozumieć jako miejsca walki o prawdę i sens [2].

Realizm prezentowanych przez media faktów jest jednak bardziej konsekwencją konwencji estetycznych, a nie odzwierciedlaniem „świata rzeczywistego" [3].

Kontynuując zaproponowany przez E.T. Halla schemat podziału przekazów, należy odpowiedzieć na pytanie, jakie istotne informacje uzyskujemy analizując jeden z wolnych sposobów przekazu na przykład książkę Zbigniewa Herberta Martwa Natura z wędzidłem: W czasie codziennego deptania ulicznych bruków, muzealnych, parkietów nie opuszczała mnie dręcząca myśl, że wędrówki okażą się jałowe, jeśli nie uda mi się dotrzeć do interioru - wnętrza Holandii nietkniętego ludzka ręką, tożsamego z tym, na jaki patrzył mój bohater zbiorowy: mieszczanin holenderski z XVII wieku - tak abyśmy zaistnieli w tej samej ramie, na tle wiekuistego obrazu [4] Dolina jest nieckowata i tak zielona - czarnozielona, fioletowo-zielona, że wszystko nasyca się tym gęstym, wilgotnym kolorem, tylko rzeka Ijsel zachowała swój popielaty kolor, niby sztandar suwerenności, zanim roztopi się w bezmiarze innych wód [5] Jestem zatem w Holandii w królestwie rzeczy, w wielkim księstwie przedmiotów. Po holendersku „schoon" znaczy piękny i czysty zarazem, jakby schludność podniesiona została do rangi cnoty. Codziennie od wczesnego ranka unosi się nad całą krainą psalm prania, bielenia, zamiatania, trzepania, polerowania [6] W licznych pamfletach renesansowych i barokowych Holendrzy występują jako ciułacze, dusigrosze, opętani żądzą posiadania. Ale prawdziwe bogactwo jest rzadkie. Obejmuje wyłącznie warstwę regentów, to znaczy tych, którzy tradycyjnie zajmują najwyższe urzędy państwa i prowincji. Kościół kalwiński nie propaguje powszechnego ubóstwa, występuje tylko przeciw ostentacji w strojach, uciechach stołu i świetności pojazdów. Na szczęście istniało szereg sposobów, aby ulżyć sumieniu nękanemu przez nadmiar dóbr doczesnych, jak na przykład zakładanie przytułków dla biednych, dzieci i starców, z czego powstał „system socjalny" niemający sobie równego w świecie [7] Przyroda rzuca człowiekowi wyzwanie, także estetyczne. Nie jest zatem rzeczą trudna do pojęcia, iż pewna monotonia krajobrazu holenderskiego rodziła marzenia o florze różnorodnej, wielobarwnej, niezwykłej. Być może drzemała w nim tęsknota za utraconym rajem, którzy malarze średniowieczni przedstawiali w postaci rozarium, sadu czy kwietnika. Wiekuista zieleń bardziej przemawia do wyobraźnie niż wiekuiste światło [8] 

Na przykładzie fragmentów książki Zbigniewa Herberta potencjalny odbiorca, zyskuje choćby tylko, za sprawą samego stylu pisania kompletnie inny obraz Holandii. Sama forma wydaje się dla potencjalnego odbiorcy tego dzieła bardziej rzeczywista i prawdziwa. Autor na wstępie stawia sobie karkołomny, ale jakże szlachetny cel dotarcia do wnętrza Holandii. Wnętrze którego szuka znajduje się jego zdaniem w „deptaniu ulicznych bruków i muzealnych parkietów", a także w jego własnej interpretacji historii tego kraju. Większa część jego książki poświęcona jest malarstwu to przez nie stara się „czytać" Holandię, przy czym nie poświęca się tylko samej interpretacji treści obrazu, interesuje go prawie wszystko dookoła, ile zarabiali malarze? W jakich żyli warunkach? Jak potoczyły się ich losy? Jak była recepcja malarstwa w czasach nowożytnych? W części Apokryfy autor zawarł cykl krótkich esejów historycznych o charakterze antropologicznym. Czytając Herberta na pierwszy rzut oka widać, że autor jest zafascynowany krajem, o którym pisze. W jego sposobie narracji dostrzec można, że jest ona konstruowana, trochę wedle polskich kryteriów. Na przykład opis heroicznej postawy i obrony mieszkańców Lejdy przed hiszpańskim wojskiem, wydaje się być podobnie zmitologizowany jak opisy obrony Częstochowy w polskiej historiografii i literaturze.

Autor akcentuje te same cechy charakteru i zachowania, które z polskiego punktu widzenia wydają się nam kulturowo bliskie czyli: poświęcenie, honor, odwaga, heroiczność, walka za ojczyznę, jedyną różnicą jest brak mistycznego artefaktu (jakim w obronie Częstochowy, był święty obraz). Tak jak wielu innych zwraca on uwagę na czystość i piękno „holenderskiego stylu życia" Ciekawa jest jego analiza potrzeby piękna monotonnego niderlandzkiego krajobrazu, jak również opisy przyrody, różniące się od tego co można wyczytać w artykułach turystycznych. Na podstawie zastosowanych wyżej przykładów, szybkiego i wolnego przekazu, możemy porównać oba procesy powstawania, funkcjonowania i trwałości informacji zawartych w jednej i drugiej formie przekazu. Pierwszy z nich jest na pewno łatwiej przyswajalny i dociera do większej grupy odbiorców, jednak jego powierzchowność, która jest związana z szybka formą powoduje krótką trwałość oraz zmienność zawartych w tej formie komunikatu wiadomości. Drugi rodzaj przekazu nie ma możliwości dotarcia do tak dużej grupy odbiorców jak pierwszy, ale treści, jakie generuje są trwałe i z racji formy przekazu wydają się być bardziej autentyczne, co nie zawsze musi być zgodne z rzeczywistością. Obydwie formy mogą przyczyniać się powstawania stereotypów, najistotniejszy jednak w tym przypadku pozostaje fakt „realności oddziaływania", czyli tego, jakie skutki i konsekwencje powoduje funkcjonowanie stereotypu powstałego wskutek określonej formy przekazu.

<<< część I | część III >>>

_______________________

1 P. Zajas O autentyczności i ponowoczesnym rozumieniu doświadczenia turystycznego. 2, 4 Ch. Baker Studia Kulturowe, teoria i Praktyka, Kraków 2005 s.32. 4, 5, 6, 7, 8 Z. Herbert Martwa natura z wędzidłem Warszawa 2003,s.12.