Koniec ery Gutenberga czy jednak nie?

500 lat temu dokonała się wielka rewolucja kulturalna: wynaleziono druk. Rozwój drukarstwa spowodował olbrzymi skok w jakości, ilości a co najważniejsze w dostępności książek. Dostępności i rozpowszechniania idei i myśli innych ludzi. Drukarstwo było wynalazkiem tej miary co internet.

drukarz - zecer
Tzw. wierszownik w który składało się ręcznie teksty z ołowianych czcionek. W Polsce jeszcze do lat 80.

Rewolucja wiedzy

Do czasów wynalazku Gutenberga  księgi przepisywali cierpliwi mnisi w klasztorach licznie rozsianych po całej Europie. Drukarz potrafił w tym samym czasie kopiować jedna książkę w tysiącach egzemplarzy. Skok ilościowy był mniej-więcej podobny do tego jak szybko dzisiaj można wydrukować i rozprowadzić  książkę lub ją skopiować ją w formacie pdf lub eBook dla eReadera. Tak pod koniec XX wieku doszliśmy do momentu następnej rewolucji kulturalnej na świecie: wynalazek internetu.

Zecernia
Zecernia w drukarni. w szafkach dziesiątki szuflad zwanych kasztami w których rozmieszczone były czcionki różnych krojów pism i wielkości w punktach - co dzisiaj nazywa się font.

Internet oszczędzi lasy

Po co jeszcze w ogóle drukować na papierze? Gigantyczny przemysł papierniczy niszczy naszą planetę, niszczy lasy i zatruwa wodę, bo do produkcji kilograma papieru potrzeba zużyć (i zanieczyścić) 15 litrów wody. Owszem, człowiek jest zachowawczy i dużo wody upłynie zanim znikną papierowe książki ale już teraz wydawcy gazet i tygodników zaczynają poważnie odczuwać gorący oddech internetu za swoim karku. W momencie gdy technologia pozwoli na tanie  e-papier (jak już dzisiaj w eReaderach) i płaskie ekrany które można będzie przylepić na każdą ścianę w kuchni, na lodówce a może nawet zintegrować blacie kuchennego stołu - wszystko bezprzewodowo i w połączeniu z internetem - po co potrzebny będzie jeszcze papier? Gazety, foldery reklamowe, książki. Już praktycznie zniknęły grube tomy papierowych encyklopedii, katalogi sprzedaży wysyłkowej, książki telefoniczne i rozkłady jazdy pociągów. Nikt za nimi nie płacze. Mam nadzieję, że elektroniczne książki szybko wyprą te pachnące papierem i farbą drukarską bomby ekologiczne a regał z książkami będzie mi służył do ozdoby jak teraz już to czyni mój poczciwy analogowy aparat fotograficzny.

drukarska maszyna rotacyjna
Drukarska maszyna rotacyjna do produkcji gazet z początków XX wieku, chociaż ja znam taką, jeszcze z 1975 r. z drukarni na Tamce w Warszawie.

Sam się dziwię, że to piszę, gdy kiedyś - jeszcze jako dziecko - "pożerałem" jedną książkę dziennie a od 50 lat nierozerwalnie związany jestem z papierem i czcionką drukarską (jeszcze tą ołowianą). W momencie gdy kończyłem swoją edukację poligraficzną, nie wiedziałem jeszcze, że mój zawód właśnie stałem się reliktem byłej epoki. Na Zachodzie pojawiły się pierwsze elektroniczne drukarnie, gdy ja składałem ołowiane literki.

Holender rzadko kupuje gazetę w kiosku lub stacji benzynowej. Prenumeratorom gazeta wpada codziennie, przed siódmą rano, do skrzynki pocztowej, na abonament kosztujący już niemal 300 euro rocznie. Nakłady wszystkich gazet w Holandii spadają. Wydawcy próbują ratować się reorganizacjami, zwarciem szeregów, próbami wprowadzania nowych, bardziej "trendy" tytułów (jak np. NRC Next) a nawet naciskiem na rząd aby wprowadził dodatkowy podatek za internet z przeznaczeniem na wsparcie papierowych gazet. To na długo nie pomoże.

Gazeta jest XVIII-wiecznym wynalazkiem i w obecnej formie skazana jest na zagładę. Nie da się utrzymać sytuacji aby dostawca gazet wstawał o czwartej rano aby w zimnie i słocie roznosić gazetę do drzwi do drzwi. Gazetę z wiadomościami z poprzedniego dnia. Jeszcze tylko darmowe gazet leżące na stacjach kolejowych i innych ruchliwych punktach (Metro i Spits) mają szanse długiego istnienia, przynajmniej do czasu kiedy spopularyzuje się cyfrowa książka. Nakład gazet będzie spadał. Już dzisiaj gazetę w Holandii prenumerują głównie 50 i 60-latkowie. Młodzi ludzie szukają innych, szybszych  źródeł informacji.

W Polsce ten problem ukaże się zapewne nieco później ponieważ gazety nie są dostarczane do domu a i internet jest wciąż znacznie mniej "zadomowiony" w szerokich masach społeczeństwa w porównaniu do w Holandii, ale to zaledwie kilka lat opóźnienia.

Powyższe pisałem w 2010 roku.

papierowa gazeta nie ginie

Nic nie ginie

W 2005 roku byłem przekonany, że internet i tablety wykończą gazety i książki papierowe. Tymczasem nic takiego się nie stało; papier jest nadal ceniony. Nakład holenderskich gazet spadł co prawda od 2000 r. ale tylko o 20%. "Gratis" news na sieci jest zazwyczaj szambem. Za jakościowe dziennikarstwo papierowych gazet (lub opłat online), ludzie gotowi są płacić coraz więcej pieniędzy. Abonament na holenderską gazetę z dostawą do domu kosztuje już ponad €400 rocznie a gazety amerykańskie online €100-200 rocznie. Liczba abonamentów The New York Times i The Washington Post urosła po wyborze prezydenta Trumpa. Telewizja nie zabiła radia, internet nie zabił telewizji i gazety. Elektroniczne książki też nie znajdują wielu zwolenników. 

[Aktualizacja z 2009 r.]

Przeczytaj także: