Moje okupacyjne wspomnienia

W mojej rodzinie już dawno nie żyje nikt kto pamiętał II wojnę światową. Gdy żyli, mało mnie przeszłość interesowała. Moje dzieci też nie są zainteresowane moją przeszłością. Ostatecznie historię tworzą historycy według własnych preferencji.

Wspomnienia o moim dziadku, urodzonym w 1898 r.

Pewnego dnia w 1941 r. w Warszawie, mój dziadek Roman nie wrócił z pracy. Nigdy już nie wrócił. Po prostu zniknął. Najwyraźniej stał się ofiarą łapanki i został wywieziony na roboty do Niemiec. Ale tego moja babcia wówczas nie wiedziała. Po wojnie jego żona (moja babcia)poszukiwała dziadka przez Czerwony Krzyż. Po latach otrzymała zawiadomienie, że ​​Roman zginął najprawdopodobniej w obozie koncentracyjnym Natzweiler-Struthof w Alzacji (obecnie Francja, ok. 50 km od Strasburga).

obóz gdzie zginął mój dziadek
Obóz gdzie zginął mój dziadek.

Dzięki internetowi, wiem dzisiaj, że Natzweiler-Struthof  był obozem pracy, więźniowie wydobywali różowy granit w pobliskim kamieniołomie. Był to również obóz zagłady z komorą gazową i krematorium, ale z powodu niewielkiej skali mordu popadł w historyczne zapomnienie wobec przerażających obozów Auschwitz, Sobiboru, Bełżca...

obóz gdzie zginął mój dziadek
Krematorium obozu w Alzacji.

Obóz należał do tzw. klasy "Nacht und Nebel" (noc i mgła) gdzie więźniowie znikali z wszelkich rejestrów. Drugim obozem tego typu był Groß-Rosen na Dolnym Śląsku koło miejscowości Rogoźnica (do 1945 Groß Rosen). Kiedyś pojadę zobaczyć ten obóz, chociaż jest już tylko kolejną rekonstrukcją obozu z lat wojny. 

obóz gdzie zginął mój dziadek
Obóz koncentracyjny Natzweiler-Struthof w Alzacji.

Wspomnienia mojego taty urodzonego w 1933 r.

Kiedy mój ojciec miał 10 lat, widział egzekucję z okna swojego domu na Ochocie. Opowiadał mi to gdy ja sam miałem 10 lat. Wiele osób postawiono pod ścianą i rozstrzelano. Ciała zostały natychmiast wywiezione. Później przyszedł w to miejsce chłopczyk i zaczął zbierać resztki mózgu i innych tkanek do słoika. To właśnie zapamiętał mój ojciec z wojny. Po tym tata wyjechał z babcią do rodziny na wieś gdzie wojna ich omijała. Poza może bitwą pod Studziankami - niedaleko ich wsi - po której okoliczni chłopi zbierali wojenne żelastwo, przydatne w gospodarstwie, jak np. żołnierskie hełmy - idealne do nabierania zboża dla kur. 

Warszawa w październiku 1939 r.
Warszawa, ul. Raszyńska w październiku 1939 r. Tu gdzieś chodził też i mój dziadek i ojciec.

Powstanie

Moja rodzina ze strony mamy przeżyła wojnę w Warszawie, na Powiślu. Żyli i pracowali za okupacji jak wszyscy. Okupacja z reguły nie dokuczała tym którzy przestrzegali prawa, nawet gdy było to prawo niemieckie. O gettcie nigdy się nie mówiło. Owszem kilku młodszych członków rodziny brało udział w konspiracji. Babcia i dziadek wiedzieli więc z góry, że nadchodzi powstanie, także zabrali się z Warszawy na letnisko do Nasielska gdzie wojny nie było. Jeden wujek przeżył powstanie, co prawda z dziurą w ramieniu, a drugi poległ.