Uzdrowiciele i szarlatani Holandii

Holandię zamieszkuje wiele narodów pochodzących z Azji i Afryki. W ich środowiskach funkcjonuje wielu szamanów, znachorów i czarowników. Ale także przeciętny, zdawałoby się rozsądny i praktyczny Holender miewa czasem słabość do cudownych uzdrowicieli i alternatywnych cudownych leków.

Uzdrowicielka z Tiel
Ostatnia wielka uzdrowicielka w Holandii: Jomanda - aktywna 1991-2001.

Ostatnia bioenergoterapeutka Holandii

W roku 1991, dzięki wystąpieniu w telewizji, powstało w Holandii zjawisko o nazwie "Jomanda". Jomanda była dla jednych cudotwórczynią, uzdrowicielką i geniuszem a dla innych zwykłym szarlatanem.

Od 1992 do 1999 roku pani Jomanda "z polecenia świętej Maryi" organizowała "uzdrowienia" w wielkiej hali w miejscowości Tiel. Na jej seanse uzdrowienia przybywały tysiące ludzi. W niedzielę salę wypełniało 1200 osób, w czwartki ok. 800. Według samem Jomandy bywały tygodnie gdy na jej seansach było 35 tys. ludzi. 

ostatnia holenderska uzdrowicielka
Ostatnia wielka holenderska uzdrowicielka Jomanda.

W czasie seansu, Jomanda napromieniowała butelki wody kranowej, przez co ta woda otrzymywała niezwykłe właściwości uzdrawiające. Także słuchacze jej programu radiowego mogli stawiać butelki wody przed odbiornikiem w celu napromieniowania mocą uzdrawiającą. Podobnie czyniła w kilku programach telewizyjnych.

Jomanda w uzdrawiającym tańcu.

Fenomen "Jomanda" w kraju tak pragmatycznym jak Holandia był i jest nadal nie do wytłumaczenia. Szacuję, że na jej sesje uzdrowicielskie w Tiel przybyło w ciągu siedmiu lat ogółem 2-3 mln Holendrów. 

Jomanda - uzdrawiające medium.

Karierę Jomandy zakończyła tragiczna śmierć znanej i lubianej wówczas aktorki Sylvii Millecam która za poradą Jomandy zaprzestała konwencjonalnego leczenia raka piersi i umarła w wieku 45 lat. Po wieloletnich sporach sądowych zwolniono Jomandę z odpowiedzialności za śmierć aktorki.

Po tej aferze Jomanda wyjechała w 2009 r. do Kanady gdzie próbowała wznowić swoją działalność. W 2014 r. wróciła do Holandii ale jednak powróciła do Kanady gdzie słuch po niej zaginął. Po 20 latach już chyba wszyscy ochłonęli z fascynacji tą kobietą i są zgodni, że to była po prostu szarlatanka.

Gołębia dieta

Mimo to, Jomanda nie jest uważana z największą szarlatankę Niderlandów, który to tytuł przypadł lekarzowi domowemu z Vlaardingen Cornelisowi Moermanowi (1893-1988) który był jednocześnie pasjonatem hodowli gołębi. Moerman już przed wojną doszedł do wniosku, że gołębie nie dostają raka co zawdzięczają sposobowi odżywienia. Na tej podstawie opracował dietę, nazwaną jego imieniem która miała zapobiegać rakowi a nawet go leczyć. Wielu ludzi w Holandii głęboko wierzyło w jego dietę jeszcze do lat 80. Zresztą szczerze powiedziawszy, jego dieta ma nadal wielu zwolenników na całym świecie. Jej główne zasady to:
- bez mięsa, ryb, ziemniaków, wody, kawy, herbaty i cukru; pić za to dużo maślanki, soku pomarańczowego, cytrynowego i jagodowego (antyutleniacze), dwa żółtka dziennie, ciemny chleb z masłem i serem, ryż z masłem i zielonymi warzywami, szczególnie sałatka z ogórków i pomidorów, grochówka bez mięsa, ale z warzywami, miód, oliwa z oliwek, dużo owoców, zwłaszcza winogron - prawda, że wielu taką dietę poprze i w 2021 roku?

ostatnia zielarka Holandii
Klazien Rotstein-van den Brink, znana w Holandii jako Klèùsien uut Zalk.

Ostatnia zielarka Holandii

Wcześniej, w latach osiemdziesiątych popularną w telewizji była ludowa postać pani Klazien ze wsi Zalk (koło Zwolle). Występowała regularnie w różnych programach telewizyjnych ze swoimi poradami nt. ziół i jej ludowej wiedzy zioło-leczniczej. Staruszka mówiła przy tym starym mocnym dolnosaksońskim dialektem, co potęgowało jej wiarygodność choć poza jej wyjątkową osobowością wielkiego wpływu na metody leczenia nie miała.

Powszechnie znana była pod nazwą Klazien uut Zalk. Klazien zmarła w 1997 r. w wieku 78 lat. Współcześnie oceniana jest jako typowy przykład szarlatanki dawnych czasów.

Zielarka z Holandii

Mniejszościowa egzotyka

Poza tymi powszechnie znanymi w Holandii "healerami" z przeszłości, współcześnie funkcjonuje cała armia regionalnych i najczęściej egzotycznych uzdrowicieli którzy obsługują różne mniejszości narodowe z byłych holenderskich kolonii oraz z Azji i Afryki. W tych narodach zapotrzebowanie na szamanów, cudotwórców, znachorów i czarowników jest nadal bardzo wysokie. Podejrzewam, że także w 200-tysięćznej grupie Polaków żyjących w Holandii także znajdą się "lekarze" tzw. medycyny naturalnej.