Grzybobranie w Holandii
Zbliża się czas grzybobrania. Dla Polaków nic normalniejszego jest zbieranie grzybów. To jest nasz narodowy sport i idealna rozrywka w wolne weekendy. Nie dla Holendrów! Holendrzy grzybów nigdy nie jedli i nie jedzą.
Od ok. roku 2008 Holendrzy spostrzegli nagle hordy Polaków wynoszących z ich lasu torby pełne grzybów. Zapanowała panika. Media zapełniły się pogróżkami pod adresem Oostblokowców aby się odwalili od 'naszego runa leśnego'. Nawet zdarzali się gajowi wlepiający Polakom mandaty. Zderzenie kultur było wielkie. Jednak po tym czasie, nieśmiało podnosili głowy Holendrzy co także zbierają grzyby. Co prawda są to b. rzadkie przypadki, trochę wielbicieli włoskich potraw z porcini i inni dziwacy, ale jednak. Zbieranie grzybów przez Holendrów jest nadal kuriozum choć już dopuszczalny dziwactwem. Zarząd lasów państwowych oświadcza, że zbieranie grzybów w ich lasach jest tolerowane ale w ilościach pudełka pieczarek.
Kubeł pełen żab
Grzybów nie zbierali ich dawniej i nie zbierają ich teraz. Grzyb jest tylko częścią lasu, częścią ich niezwykle skąpej natury którą bardzo szanują i widok Polaka niosącego kubeł grzybów z lasu jest dla nich tak szokujący jak byłby dla nas Francuz z kubłem pełnym żab.
Na nic zdają się polskie tłumaczenia o grzybniach, o owocnikach, że zbieranie grzybów nie szkodzi lasom, że grzyby są smaczne i my je zbieramy od niepamiętnych czasów. To są argumenty które do Holendra nie trafiają. Tym bardziej z ust cudzoziemca w ich lesie. Tym bardziej nie trafiają na widok Polaka wynoszącego z lasu całe kosze grzybów - to nie mieści się ludziom w głowie; na co im tyle tych grzybów?!
Przepisy nadleśnictw!
Oficjalnie w Holandii nie ma prawa zabraniającego zbierania grzybów, tak zresztą jak i nie ma zakazu zbierania jagód, jeżyn i jadalnych kasztanów w lecie. Istnieją jedynie regulacje nadleśnictw państwowych zabraniające wynoszenia z państwowego lasu czegokolwiek.
Przepisy przepisami a życie życiem. Gdy cudzoziemiec odbiega od przyjętych norm, łatwiej wpada na celownik strażników prawa. A paragraf zawsze można znaleźć. Więcej o prawodawstwie i praktyce zbieranie grzybów w tym artykule "czy wolno zbierać grzyby w Holandii?"
Do roku 2006 nie istniał w Holandii problem zbierania czegokolwiek w lesie. Dopiero masowa inwazja Polaków, którzy w weekendy przeszukują laski w poszukiwaniu grzybów tak przeraziła spacerujących Holendrów, że rozpoczęła się medialna kampania ostrzegająca przed wysokimi karami za "niszczenie lasów".
- Na jesieni 2022 r. holenderskie media donosiły o nowym, nieznanym zjawisku w tym kraju: zatrucia grzybami Ostblokowców (obywateli Europy Wschodniej). Szpitale rejestrują ok. 20 zatruć rocznie. Najczęstszym powodem jest groene knolamaniet (muchomor sromotnikowy) który w młodym stadium rozwoju może wyglądać jak pieczarka a inni mylą go z gąską lub kanią. Jak pisze gazeta "Polacy mają bogatą tradycję zbierania grzybów".
W teorii a czasami i w praktyce leśniczy może wlepić mandat za zbieranie grzybów, jeżyn i kasztanów. Praktyka jest taka - jaki jest stosunek urzędnika państwowego do cudzoziemca. Gdyby się znalazł Holender z paroma prawdziwkami w koszyku - nikt mu nic nie powie, ale gdy zobaczą grupę Polaków z torbami pełnymi grzybów - reakcja może albo raczej jest wroga.
widok Polaka niosącego kubeł grzybów z lasu jest tak szokujący jak byłby w Polsce Francuz z kubłem pełnym żab.
Wyjątki potwierdzające regułę
Zbieranie grzybów jest narodowym sportem narodów na wschód od Odry. W tym masowym grzybiarstwie jesteśmy wyjątkowi w Europie co jednak nie znaczy, że TYLKO my zbieramy i lubimy grzyby. Oczywiście na Zachodzie jest mała nisza grzybiarzy, ale jest i już nieraz miałem okazję się przekonać, że są ludzie (szczególnie w wiejskich regionach Niemiec, Belgii, Francji, Włoch) którzy znają się na grzybach lepiej niż ja. Moi holenderscy sąsiedzi zbierają grzyby. Natknęliśmy się kiedyś na siebie w lesie i tego nie dało się ukryć. W rozmowie o grzybach szczęka mi opadłą i zazdrość wzięła, jak znają się na grzybach. Zaczęło się od tego zebranego przez nich sponszwam'a (siedzuń sosnowy) który jest ponoć wyśmienity, gdy mi by do głowy nie przyszło coś takiego jeść, ale... dalej wymieniali mi smaczne grzyby które zbierają i jedzą, jak biefstukzwam (ozorek dębowy), parasolzwam (kania), heksenboleet (borowik ceglastopory), ringboleet (maślak), berkenboleet (koźlak), eikhaas (żagwica), hanenkam/cantharel (kurki) i inne grzyby jadalne których nazw nawet nie znałem i nie zapamiętałem. Dla lepiej wyrobionego kulinarnie Holendra znane są tylko dwa rodzaje dzikich grzybów: eekhoorntjesbrood (borowik szlachetny) i kurki (cantharellen) reszta zna pieczarki i boczniaki. Także Holendrzy muszą uważać aby ich leśniczy nie przyłapał, choć oni nie zbierają grzybów na aż tak dużą skalę jak to potrafią robić Polacy, więc są mniej widoczni.
Porcini & chanterelle risotto
Zbierania grzybów Holender nie zna. Zna ewentualnie borowiki i kurki (porcini i chanterelle) z delikatesowych sklepów jako dodatek do włoskich potraw.
Mądre holenderskie przysłowie mówi: „czego chłop nie zna, tego chłop nie lubi" (wat een boer niet kent dat lust ie niet) - więc Holender nie lubi zbieraczy grzybów, tym bardziej, że czynią to w praktyce tylko cudzoziemcy z "Wschodniej Europy". Zdarzają się wypadki, że służby leśne ścigają i karzą słonymi mandatami na postawie wewnętrznych regulaminów gospodarki leśnej (Bosbeheer).
Grzybiarza poznasz na 500 metrów
Zdarza się, że Holender spacerujący z psem po lesie zobaczy grupkę Polaków wynoszących z lasu kubły lub siaty pełne grzybów. Zresztą człowiek zbierający grzyby; wypatrujący oczy w ziemię jest już sam w sobie dziwny. Zgubił klucze czy telefon?! Surrealistyczny widok w tym kraju.
W Polsce byłby to widok napawający zbieracza dumą ale mieszkaniec Holandii nie jest w stanie zrozumieć po co ludziom tyle grzybów i tłumaczy to sobie, na jego możliwości mentalne i w jego logiczny sposób: to jest wycinanie "naszych" grzybów na zarobek, na handel! Przecież żaden człowiek nie może zjeść tyle grzybów?!
Szczególnie w ostatnich 10 latach, od czasów, gdy tak dużo Polaków jest w Holandii, miejscowi łatwo wyłapują w lasach cudzoziemskich zbieraczy grzybów. Bo żaden Holender nie spaceruje po lesie tak jak Polak; z torbą lub koszykiem i oczami wypatrującymi pilnie czegoś w ziemi. Zbierania grzybów nie da się zbytnio ukryć - to widać po zachowaniu człowieka już z dużej odległości.
Polaku pamiętaj!
Jesteś tu intruzem. Twoja logika nie ma w Holandii zastosowania. Albo będziesz krakał jak i oni albo narażasz się na "szykany" i kompletny brak zrozumienia.
- Przeczytaj także: Borowik holenderski oraz Czy wolno zbierać grzyby w Holandii?
[Aktualizacja z 2013 r.]