Polski szczyt wakacyjnych irytacji

Jak Polska długa i szeroka; od Bałtyku do Tatr wszyscy turyści, wczasowicze - i ci zmotoryzowani, i ci wędrowni, i ci na rowerach bezgranicznie się irytują przemierzając turystyczne szlaki, ścieżki leśne i górskie, plaże nad rzeczką, morzem lub jeziorem.

Śmiecie!

Śmiecie!- Niech pan popatrzy - co za bydło! - wskazuje przypadkowo spotkany turysta na pustą butelkę piwa kołyszącą się na wodzie pod wodospadem.

- Rzucają te śmieci wszędzie! - kontynuuje.

- Puszki i butelki po piwie przy ścieżkach szlaku turystycznego. Wszędzie to chamstwo i dzicz się panoszy, panie.

- Matki ich nie nauczyły! Za naszych czasów to było nie do pomyślenia - ciągnie turysta po pięćdziesiątce. - Czyż to bydło wstydu nie ma? - pyta retorycznie i ciągnie dalej: - Cały las pełen śmieci i do tego pełno petów i nasrane jest dosłownie wszędzie (o czym świadczą chusteczki we wrzosach).

- Co za ludzie! - woła na odchodne.

Zaśmiecanie środowiska naturalnego przez turystów jest powszechną irytacją wszystkich Polaków. Jak w wielu innych przypadkach winę za to ponoszą Oni. Ta enigmatyczna grupa Polaków która śmieci, kłamie, rządzi, kradnie, robi przekręty i ściemnia. Jeszcze nigdy nie spotkałem osobnika z tej grupy. Bo to nigdy nie jesteśmy My - to zawsze są Oni.

Śmiecie są produktem XXI wieku

Jakoś żaden Polak się przez chwilkę w swym narzekaniu nie zastanowi, że ŚMIECI to w Polsce NOWOŚĆ!

Dzisiejsza młodzież 20 i 30-latków wychowana jest przez rodziców którzy śmieci nie znali.

30 lat temu śmieci to były praktycznie tylko odpady warzyw i owoców. W mieście kubeł na śmieci napełniał się cały tydzień zanim matka zagoniła męża aby je zniósł do śmietnika. W skład takiego kubła wchodziło obok obierek i naci marchwi ewentualnie stara gazeta (4 kartki), papierek po maśle, kapsel po mleku i od wielkiego święta słoik po dżemie i puszka po sardynkach. Reszta szklanych opakowań (bo innych nie było) była oddawana na zastaw. Na wsi nawet i tego nie było bo odpadki warzyw i owoców szły na paszę lub do kompostu a papier był cennym materiałem na podpałkę w piecu w którym spalić się też wiele odpadków dało.

Do niedawna nie było w Polsce (albo cena zastawu była wysoka a ich rzadkość użycia duża) jednorazowych opakowań typu blistery, papierków po batonach, kubeczków po jogurtach, puszek i butelek piwa i wszelkich napojów. Nawet najpopularniejsze papierosy nie posiadały filtrów lub te filtry były bibułkowe - więc znikały w przyrodzie w mgnieniu oka.

Śmiem twierdzić, że tempo wzrostu dobrobytu nie było w Polsce nigdy tak szybkie jak notujemy to w ostatnich 20 latach. Każdego stać na puszkę piwa, jogurcik, batonik i twarożek. Wszystko w plastiku i plastikowej torbie jednorazowego użytku. Co z tym opakowaniem robić?!

Nasi ojcowie stawiali sobie takie opakowania (zagraniczne) jako cenną ozdobę nad łóżkiem. My rzucamy je w trawę bo po pierwsze jeszcze nie funkcjonuje w narodzie potrzeba umieszczania (i opróżniania) koszy na śmiecie wszędzie tam gdzie są turyści a po drugie... mama nas nie nauczyła.