Westernizacja lub rusyfikacja?

Słowo "westernizacja" nie jest popularne. Takiego kalecznego słowa nie chcemy używać chociażby dlatego, że nie uważamy siebie za "zewschodnionych". Uważamy, że jesteśmy zwesternizowani z natury.

Kompas

Western

W maju 2011 roku holenderski minister d.s. imigracji Gerd Leers wprowadził do holenderskiej terminologii prawnej nową kategorię: westernizacja (verwestering).

Powodem był przypadek 14-letniej dziewczyny Sarah pochodzącej z Afganistanu. Sarah przybyła wraz z rodzicami do Holandii dziesięć lat temu gdy miała 4 latka. Pech chciał, że nie udało im się na czas otrzymać prawa osiedlenia się w Holandii i w tym czasie nadszedł nowy rząd z twardą polityką anty-imigracyjną. Decyzja służb imigracyjnych rodzina Sarah musiała powrócić do Afganistanu. Dziewczynka po 10 latach zdążyła się dobrze zadomowić w nowej ojczyźnie - co jest jak najbardziej zrozumiałe - to może potwierdzić każde polskie 14-letnie dziecko mieszkające w Holandii od 4 roku życia.

Kamery telewizyjne pokazały miłą buźkę, dziewczynki o orientalnej urodzie, mówiącej płynnie po holendersku. W kraju rozpętała się gwałtowna dyskusja nad humanitaryzmem tej decyzji i debata na temat granic litery prawa czy zwykłych ludzkich uczuć.

Po jednej stronie barykady stoi Wilders z twardą polityką wrogów islamu a po drugiej humanizm.

Minister Leers zobowiązany postanowieniami koalicji rządowej, długi czas przystawał za wysiedleniem afgańskiej rodziny, jednak w końcu uległ naciskowi opinii [publicznej i zezwolił dziewczynce na pozostanie w tym kraju mlekiem i miodem płynącym. Oficjalnym powodem pozwolenia na pobyt jest właśnie verwestering czyli westernizacja dziewczynki. Z badań holenderskiego MSZ-tu wywnioskowano, że "życie w Afganistanie dla zwesternizowanej dziewczyny będzie tam bardzo ciężkie i nieproporcjonalne do psychospołecznej presji". 

Przy tej okazji zapłakałem nad sobą

Niewątpliwie ja też się zwesternizowałem. To obserwują szanowni czytelnicy Wiatraka.

Wiem, że 30 lat temu spojrzałbym z pogardą na człowieka jaki się dzisiaj stałem.

Jestem zzachodniony, zwesternizowany ale jeszcze nie zupełnie. W skali od 1 do 10 oceniłbym siebie na 6 w stopniu westernizacji.

To zzachodnienie czyni ze mnie ćwierć-holendra, pół-polaka i ćwierć-bezpaństwowca.

Gdzieś tam też leży granica Wiatraka i wiatrakowych sporów o wyższości naszej/ich służby zdrowia, edukacji, kultury, historii, itp.