Wilki nad Bugiem
Lato tego roku było wyjątkowo upalne nad Bugiem. W sierpniowe popołudnie idziemy przez las szukając rzeki. Gdzieś w tych okolicach styka się ze sobą granica Polski, Białorusi i Ukrainy. Jest co najmniej 32ºC. Wreszcie udaje mi się znaleźć rzekę w miejscu wskazanym przez zapoznanego wcześniej hydrologa.
Stoimy na wysokiej skarpie. Pod nami płynie spokojnie rzeka a po drugiej stronie widzę ukraiński słup graniczny. Kiedyś napisałem o styku trzech krajów: Holandii, Belgii i Niemiec. Jakże te miejsca różnią się od siebie. Drielandenpunt (styk trzech krajów) w Limburgii jest miejscem gdzie się ze sobą trzy kraje spotykają. Już co najmniej 40 lat żadna granica fizyczna tam nie istnieje. Pozostała jedynie atrakcja dla turystów. Słowo "granica" jest jednym z niewielu polskich słów jakie weszły do języka germańskiego. Tutaj, nad Bugiem trzy kraje odwrócone są od siebie plecami. Sobie wrogie i nieufne. Patrzą na siebie spode łba. Przynajmniej ci oficjalni przedstawiciele, w mundurach straży granicznej.
Na styku śmiertelnych ideologii
Kilka kilometrów stąd znajduje się wieś Sobibór a za nią, głęboko w lesie, przy stacji kolejowej, monument upamiętniający zagładę żydów, też tych z Amsterdamu. Inna wieś obok Zbereże, była kiedyś bardzo dużą wsią ukraińską. Zastała spacyfikowana. Las pochłonął szczelnie cmentarz prawosławny. Przy drodze stoją dwa pomniki. Jeden pomnik upamiętnia żołnierzy UB poległych tu w walce z oddziałem WiN a drugi pomnik upamiętnia dowódcę tego oddziału WiN "Żelaznego" poległego z rąk UB. Teraz leżą bratersko obok siebie. I oba w kwiatach. Niedaleko, w Okunince, w murze kościoła stojącego na skarpie Bugu tkwi jeszcze pocisk artylerii austriackiej z I Wojny Światowej. Dużo okrucieństwa te ziemia już przeżyła. Stojąc tak na tej skarpie nie mam uczucia, że ta historia okrucieństwa już się na zawsze skończyła. Zachodzi słońce i jest absolutna cisza. Takiej ciszy nie znam. Słyszę tylko swój oddech. Ogłuszająca cisza. W Holandii zawsze słyszę szum. Szum motorów, autostrad, maszyn, wiatru. Na najwyższym miejscu skarpy spostrzegam biało-czerwony polski słup graniczny (jego białą kreseczkę można dostrzec także na zdjęciu powyżej).
Nagle obok słupa coś się porusza. Z lasu wyszły dwa wilki. Trudno mi powiedzieć jakie miałem uczucie bo nie pozwalała mi na to żona która wpadła w lekką panikę. Ja myślałem, że i tak przed wilkami nie ucieknę, a i one widziały mnie zapewne wcześniej niż ja je zobaczyłem. Zresztą wilki nawet nie zwróciły na nas najmniejszej uwagi. Stanęły także na chwilkę na krawędzi skarpy po czym jeden z nich zsunął się po stromym zboczu do wody. Pił i wchodził powoli w wodę. Może aby się ochłodzić w ten okropny upał? Staliśmy zauroczeni. Po chwili wilki poszły spokojnie do lasu. My też.
2013
W 2013 roku robiliśmy wakacje objazdowe wzdłuż wschodnich granic UE od Koszyc do Puńska. Z Koszyc do Medzilaborców (rodzinne strony Andy Warchoły) na Słowacji przez polskie Bieszczady dróżkami, jak najbliżej granicy Unii. Po drodze był Przemyśl - zaskakująco urocze miasteczko - ze słynną włoską lodziarnią. Jadąc dalej na północ w kierunku Horyńca - tuż przed Ukraińską granicą - w środku lasu ukazał się wielki plac z galerią handlową, dość pusty. Zatrzymałem się zobaczyć co robi galeria handlowa w środku lasu w tak bezludnych okolicach. Ku mojemu zdziwieniu klientami byli wyłącznie Ukraińcy, w Biedronce kupowali masowo jogurciki i parówki. Stojąc przed wejściem z papierosem zagadałem człowieka. Na szczęście on mnie rozumiał i mi jakoś szło zrozumieć jego język. Zapytałem, czy im się opłaca robić w Polsce zakupy? Bo w moim przekonaniu Ukraina powinna być znacznie biedniejsza (jak zresztą wyglądał w moich oczach Lwów, gdy tam byłem dwa lata wcześniej, w 2011 r.) więc automatycznie Polska powinna być dla nich droga. Odpowiedział, że Polska jest dla nich tańsza, bo Polacy mniej zarabiają niż oni. Osłupiałem. Teraz w 2022 r. oglądam dantejskie sceny z uchodźcami z Ukrainy. Nagrania z Przemyśla i właśnie z parkingu tej Biedronki nazywającym się jak słyszę "przejściem granicznym Korczowa".