Polak z Nazaretu

Mieszkam długo poza Polską i rzadko włączam telewizor więc medialny świat (zarówno holenderski jak i polski) tylko przelotnie ogarniam wzrokiem. Jestem oderwany od spraw którymi Polska żyje, z czego zdaję sobie sprawę i staram się być ostrożny w swoich opiniach bo mi "Prawdziwi Polacy" szybko zarzucaj antypolskość i zdradę, zaprzedanie, bycie pół-holendrem, itp.

Z boku widać lepiej

Ku mojemu zdumieniu poczułem, że muszę się samo-cenzurować bo wolność słowa miała w tych dniach w Polsce swoje granice które leżą bliżej niż mi się zdawało. 

Pamięć o duńskich rysunkach i drwinach Theo van Gogh'a  jest mi bliska w dniach tak masowej histerii tłumu podjudzanej mediami wiecznie głodnymi sensacji i wyścigu oglądalności. Medialna żałoba smoleńska pobiła rekordy oglądalności odstawiając na bok „Tylko nas dwoje”, „Taniec z gwiazdami” i „Usta, usta”.

Znany dowcip, że "jesteśmy jedynym krajem na świecie, który ma kopię zapasową prezydenta" przestał być dowcipem. Humor przeszedł w groteskę.

Kiedyś będąc młodym człowiekiem nie wierzyłem opowiadaniom, że moja ówczesna kierowniczka w wydawnictwie płakała na wieść o śmierci Stalina. Dzisiaj już w to wierze. Polak jest niezwykle emocjonalnym człowiekiem i kieruje się tylko sercem. To szlachetna zaleta ale tylko w filmach hollywoodzkich i innych baśniach.

chrystus

XIX-wieczny romantyzm w XXI wieku

Polak z Nazaretu skrycie marzy aby go co najmniej raz w roku krzyżować. Patrzy z krzyża ze łzami w oczach na ten niewdzięczny i podły świat i... odkupuje grzechy. Odkupuje grzechy Holendrów, Francuzów, Amerykanów, Niemców i Rosjan. Tylko tych grzeszników interesuje Polska i jej los tyle samo co mnie produkcja bananów w Hondurasie.

Reszta to cytaty:

"Śmierć Lecha Kaczyńskiego, (...) opierając ją w całości na martyrologicznej pamięci, stała się magicznym symbolem, będącym w oczach jego wyznawców pełnym uwiarygodnieniem tej strategii. Consummatum est: tragiczna śmierć Lecha Kaczyńskiego działa tu, podobnie jak ukrzyżowanie Jezusa, jako znak prawdy, nadający nowe znaczenie całej jego działalności za życia. Z czegoś nie całkiem poważnego, co raczej przypominało dziecinne pobrzękiwanie szabelką (przypomnijmy sobie, jak komicznie wyglądał Lech Kaczyński dumnie przechadzający się pod rosyjskim obstrzałem na granicy w Osetii), przekształciła się ona w święty plan, sakralną misję, której celem – jak zawsze – było uświadomienie światu, temu złemu obojętnemu światu, zajętemu tylko swoimi interesami, że Polska jest „Chrystusem narodów” Agata Bielik-Robson

"Po śmierci dziadka w rodzinie zapanowała żałoba. Prawda, nie wszyscy dziadka lubili..." Wojtek Orliński

"...czy to nie dziwne, że nad ziemią gdzie pomordowanych zostało wielu polskich patriotów zginęła część środowiska politycznego, które budowało sobie kapitał polityczny w oparciu o Katyń?" Niekaczyński

"... to była katastrofa, wypadek, nie ma tu metafizycznych kontekstów! Ale jego wypowiedź została prawie kompletnie przemilczana. Ci, którzy myślą w podobny sposób, są dziś, w każdym razie w mediach, uważani za dewiantów, za tych, którzy psują atmosferę narodowego uniesienia. Ja nie chcę w tym aranżowanym uniesieniu uczestniczyć. Nie chcę też, by mnie ktoś do tego zmuszał. Nie zgadzam się, bo jest to naruszenie mojej wolności wyboru. Także naruszenie wolności innych, pogwałcenie prawa do osobistych przeżyć. Sprawę publiczną (w dodatku wręcz ostentacyjnie) uczyniono z czegoś, co należy do spraw delikatnych, intymnych. Zamiast dyskretnego przeżywania, ostentacyjne i obowiązkowe manifestacje. Wzorem obywatela staje się ten, kto 18 godzin stoi pod Pałacem Prezydenckim w towarzystwie handlarzy oscypkami, balonikami i zniczami." Wiesław Łukaszewski

"Lech Kaczyński wczoraj i dziś" "Ja tę katastrofę widziałem w kategoriach toutes proportions gardées, upadku tej planetoidy, która pozwoliła rozwinąć się ssakom w miejsce dinozaurów. Po prostu bardzo dużo kanalii i łobuzów (porządnych kilka osób niestety też) szlag trafił. I podejrzewam , że na wyraźne żądanie prezydenta (sic!). No a potem ten Wawel. Skoro to taka świetna decyzja, to dlaczego nikt później nie chciał się przyznać do jej podjęcia!?" Leszek

  • W pewnej wiosce podczas pogrzebu ksiądz musiał powiedzieć coś dobrego o łobuzie, którego właśnie chowali. Nie bardzo miał co powiedzieć, zatem oświadczył zgromadzonym: - Moi drodzy, cóż dobrego mogę o nim powiedzieć? Chyba tylko to, że jego brat jest jeszcze gorszy...
  • Nauczycielka zadaje pytanie na lekcji. - Powiedzcie dzieci co to znaczy żałoba? Może Ty Krysiu.. - Żałoba to była jak nasz piesek wpadł pod samochód i zginął. - Widzisz Krysiu, to raczej żal był. A może Kazik? - Żałoba to u nas była jak nam krowa padła. - Tu użylibyśmy raczej określenia że to strata była. No to może Jasiu? - Żałoba to była proszę Pani jak Towarzysz Stalin umarł. - Bardzo dobrze Jasiu! Bo to ani żal, ani strata tylko właśnie żałoba.