Marzenia o polskich koloniach
Polska nigdy kolonii nie miała, lecz wielokrotnie miała aspiracje zdobycia kolonii w Afryce. Jak to u Polaków bywa skończyło się na biciu piany.
Stefan Szolc-Rogoziński (1861 - 1896) był synem Ludwika Scholtza - niemieckiego przemysłowca z Kalisza (wówczas części Cesarstwa Rosyjskiego), polskim arystokratą i oficerem rosyjskiej floty cesarskiej. Znał dobrze języki, pracować nie musiał, więc czas spędzał na podróżach,

Ekspedycja do Kamerunu
W 1882 r. - prawie sto lat po rozbiorze Polski i utracie niepodległości, Stefan Szolc-Rogoziński zorganizował wyprawę do Kamerunu. Oficjalnie była to ekspedycja eksploracyjna, ale nieoficjalnie wyprawa szukała miejsca, w którym mogłaby powstać polska kolonia.
Szolc-Rogoziński nie miał oficjalnego wsparcia ani ze strony Cesarstwa Rosyjskiego ani własnej marionetkowej Polski Kongresowej, mimo to poparło go wielu wpływowych Polaków, w tym Bolesław Prus i Henryk Sienkiewicz. 13 grudnia 1882 r. Rogoziński w towarzystwie Leopolda Janikowskiego (podróżnik i etnograf) i Klemensa Tomczka opuścił francuski port w Hawrze, na pokładzie statku Lucja Małgorzata pod flagą francuską i polską.
U wybrzeży Kamerunu w zatoce Ambas, polski podróżnik kupił wyspę Mondoleh (za czarny tużurek, cylinder i trzy skrzynki dżinu) a wyspa stanowiła potem miejsce wypadowe jego kolejnych wypraw.
Jego wyprawa do Kamerunu trwała od 1882 do 1884 roku. W trakcie rywalizacji brytyjskiej i niemieckiej o zawarcie traktatów z afrykańskimi władcami w Kamerunie rząd brytyjski zlecił Rogozińskiemu działanie w charakterze agenta wewnętrznego. Rogoziński przyjął tą funkcję warunkowo, ponieważ stosunki między nim a miejscowymi misjonarzami baptystów uległy załamaniu w związku z jego decyzją sprzedaży alkoholu tubylcom. Misjonarze nadali mu przydomek "Rogue Gin and Whisky". Prasa niemiecka była wyjątkowo zła na obywatela rosyjskiego zatrudnionego przez Brytyjczyków w celu udaremnienia niemieckich ambicji w Kamerunie, a nienawiść Rogozińskiego do Niemiec była dobrze znana. Niemiecki gniew i naciski dyplomatyczne doprowadziły do konferencji berlińskiej w 1885 r. na temat podziału kolonii i spowodowały, że Brytyjczycy zwolnili Rogozińskiego ze służby. Odmówili użycia wielu traktatów, które wynegocjował, aby wnieść roszczenia do tego, co do tej pory zostało uznane za niemiecki Kamerun.
Wyprawa zakończyła się niepowodzeniem i wróciła do Europy, próbując zebrać więcej pieniędzy na swój kolejny projekt. Druga wyprawa także nic nie przyniosła oprócz interesujących przygód na czarnym lądzie.
Po powrocie z Afryki Rogoziński w 1895 r. wstąpił do brytyjskiego Królewskiego Towarzystwa Geograficznego. W latach 1892–1893 zorganizował jeszcze wyprawę do Egiptu.
Tymczasem Kamerun został przejęty przez Niemcy i Wielką Brytanię w 1884 r. W 1884 r. Rogoziński podpisał umowę z brytyjskim przedstawicielem, który miał zapewnić ochronę jego osadzie, ale na kongresie berlińskim Wielka Brytania przekazała jego kameruńskie mienie Niemcom.
Stefan Szolc-Rogoziński wrócił do Paryża, gdzie zmarł tragicznie w wieku 35 lat pod kołami paryskiego omnibusu 1 grudnia 1896 r.

Sen o potędze niepodległej Polski
Już od wieków cechuje Polaków infantylna naiwność. Wciąż bujamy w obłokach, daleko od realiów otaczającego nas świata. Zawsze śnimy o potędze choć w praktyce zbieramy od historii baty.
Gdy pod koniec XIX wieku wielkie mocarstwa dzieliły między siebie świat Polska nie istniała i ambicje polskich elit na kolonie w Afryce nie mogły się spełnić gdy nie były poparte zgodą zaborców. Ale po odzyskaniu niepodległości i otrzymaniu dostępu do Bałtyku, szybko zrodziły się kolejne marzenia o polskim imperium kolonialnym.

To nie był żaden happening - to były to żądania stawiane zupełnie na poważnie. W latach trzydziestych XX wieku, gdy Polska była jednym z najbiedniejszych krajów w Europie, bez liczącej się floty i armii marzono o koloniach w Afryce. Chciwość i pazerność widocznie nie zna granic.

Nie tylko w latach 70-tych XX wieku byliśmy "dziesiątą gospodarką świata". Już przed wojną tym mocarstwem byliśmy. Przynajmniej w mrzonkach. A jak to się skończyło? (...nie oddamy ani jednego guzika od munduru panie dzieju, bo to najlepsza konnica na świecie moster dzieju...)