Turasy-brudasy czyli polskie kompleksy migrantów

Polaków na emigracji cechuje wielki rasizm do innych podobnych do nich cudzoziemskich robotników. Już 50 lat temu szokował białych Amerykanów rasizm polskich emigrantów wobec murzynów i Latynosów. Dzisiaj w Holandii nie inaczej.

W Holandii mieszka i pracuje obecnie co najmniej 200 tysięcy Polaków. W tej grupie znajdują głównie młodzi ludzie mieszkający tu krótko - ostatnie kilka lat. Są to często wspaniali ludzie, energiczni, przedsiębiorczy, inteligentni, pracujący ciężko i uczciwie, ludzie których darzę szacunkiem i mam wśród nich przyjaciół. Ale jednak...

Polacy, w tej ogromnej, wielotysięcznej masie poruszają się po samym dnie holenderskiego społeczeństwa, na jego marginesie, odizolowani pochodzeniem, kulturą, brakiem możliwości komunikacji ale także brakiem potrzeby integracji z obu stron. Polak czyli "Pool" w Holandii funkcjonuje na tej samej zasadzie jak Wietnamczyk czy Rumun w Polsce. Nie ma mowy o integracji. Częściej mają Polacy do czynienia z innymi mniejszościami w Holandii, głównie z Turkami i Marokańczykami, którzy są tu znacznie dłużej, umieją lepiej się w tym kraju poruszać i robią interesy z Polakami lub interesy na Polakach.

Demonstracja Turków w Rotterdamie
Demonstracja Turków i "tureckiej dumy" w Rotterdamie - to są młodzi Turcy których może i ich rodzice urodzili się już w Holandii

Gdy psy biją się o kość rzuconą przez pana

A dla Polaków to są to "turasy i brudasy". Zachowują się jak psy bijące się o kość rzuconą przez pana. Polacy osiedlający się tu na stałe odmawiają wiary w to, że jadą na tym samym wózku co te "turasy-brudasy" (popularne wśród zakompleksionych rodaków). Szukają potwierdzenia u Holendrów a Holendrzy z nadzieją w głosie potwierdzają co Polacy chcą słyszeć: jesteście przecież katolikami i Europejczykami. To ma nas uspakajać. Dla Holendrów Polacy są kolejną falą gastarbeiterów, to ‘Marokkanen van de toekomst’ (Marokańczycy przyszłości). Gdyby Polacy zintegrowali się zupełnie - czyli stali się Holendrami - to nie powinno być problemów dla przyszłych pokoleń. Po gębie trudniej Polaka odróżnić od Holendra chociaż Holender często poznaje Polaka z daleka. Aby tylko drugie pokolenie Polaków w przyszłości nie miało problemów  z tożsamością (jak to bywa u innych allochtonów) to będzie OK.

Nigdzie w siebie

Jednak Polacy zamierzający żyć na stałe w Holandii nie zachowują się inaczej niż Turcy. Hołdują i pielęgnują swoją polskość i przykładają dużą wagę do wychowania dzieci po polski i w ścisłym związku z ojczyzną. Tak jak to robią Turcy. Drugie i trzecie pokolenie już na tej ziemi urodzone będzie żyć w rozkroku - nigdzie u siebie.

Humor z holenderskich mediów 2010 r.:

  • Na polu pod Amsterdamem rozbił się samolot tureckich linii lotniczych. Na pole wybiega holenderski chłop i woła wznosząc oczy do nieba: prosiłem o busik z Polakami a nie o cały samolot Turków!
  • Atak mrozu w Polsce spowodował śmierć 96 ludzi: miejmy nadzieję, że zima szybko się skończy bo kto będzie zbierał dla nas szparagi?! 

Znajomy Holender mieszka w Nowym Jorku, na Greenpoint - starej polonijnej dzielnicy Brooklynu. Szokiem było dla niego wydarzenie, gdy jego polski sąsiad nie wpuścił do domu instalatora kabla telewizyjnego, bo... to był murzyn.