Holendrzy to Żydzi Europy
Holendrzy z dumą powiedzą o sobie, że są Żydami Europy. To jest prawda. Ten naród jak żaden inny - poza Żydami - żył z biznesu, z interesu, z bankowości, z procentu, z „tanio kupić i drogo sprzedać”. Wyrzucony za drzwi wraca oknem z nową, lepszą propozycją zarobienia pieniędzy. Zarobienia na wszystkim co się da kupić lub sprzedać.
Amsterdamczycy i Wenecjanie mają ze sobą dużo wspólnego. Oba te miasta zarobiły krocie na handlu w którym Żydzi brali znaczny udział. Od Żydów uczyli się robić interesy. To owocuje do dzisiaj. Amsterdamczycy nadal swoje miasto nazywają Mokum - co było hebrajską nazwą tego miasta.
Tak samo w naszej historii Żydzi odegrali olbrzymią rolę która jest jednak chętnie przemilczana. Mimo to Polacy nie odziedziczyli po Żydach wiele. Trochę obyczajów, trochę żydowskich potraw ale nie głowy do interesów. My wolimy pojeść, popić, pobawić się, pójść na wędrówkę w góry zamiast robić interesy, pomnażać kapitał i liczyć procenty.
Jak wielki talent marketingowy mają Holendrzy, że nawet Anna Frank wydana przez Holendra w ręce Gestapo jest mimo to holenderską dumą narodową, słynną na cały świat. Pod domem - miejscem kryjówki Anny Frank w Amsterdamie - stoją codziennie kilometrowe kolejki turystów chcących rzucić okiem na jej pokoik.
Przy stosie popiołów w Sobiborze rzadko można trafić na żywą duszę. Dosłownie i w przenośni. Wyobraźmy sobie, że żydówka Ania Frank żyłaby na ulicy Gęsiej w Warszawie, pisała pamiętnik i zginęła w Treblince – jaki obraz miałby świat o tym dzisiaj? Jak my wykorzystalibyśmy tą propagandową szansę?
Antysemityzm w Holandii
Także Holandia nie była wolna od antysemityzmu. Szczególnie w latach świetności Hitlera w sąsiednich Niemczech, także wielu Holendrów sympatyzowało z hitlerowską ideologią. Przed wybuchem wojny żydowscy uchodźcy mieli utrudniony wstęp do Holandii a w okresie okupacyjnej deportacji Żydów z Amsterdamu, większość Holendrów udawało, że tego nie widzi.
[Aktualizacja 2019]