Inwazja z "męczących" krajów

Pojedź na urlop do Polski - twój samochód już tam jest! Tak sarkastycznie wypowiadali się Niemcy i Holendrzy o Polakach w 2006 r. Opinia o Polakach-złodziejaszkach zdawała się utrwalać w miarę przybywania Polaków w Zachodniej Europie.

Polacy idą!

Schagen (Holandia). Rok 2008. W sobotę, w dużym centrum handlowym w Schagen zaobserwowałem następującą scenkę. Ośmioosobowa grupa Polaków przystanęła przed wystawą jednego ze sklepów odzieżowych koło stelaża z kożuszkami. Postali tam dłuższą chwilę aby się naradzić (dość głośno, po polsku) w którą stronę mają iść. Gdy wreszcie zdecydowali i poszli dalej, sprzedawczyni wyszła ze sklepu, zmierzyła wzrokiem odchodzącą grupą, przeliczyła szybko ubrania na wieszakach i wróciła do sklepu. To był mały epizod, ułamek sekundy, błahostka a jednak nie mogłem uwolnić się od tego przygnębiającego uczucia poniżenia, że ci ludzie – Polacy – czyli też ja - potraktowani zostaliśmy jak potencjalni złodzieje.

Warszawa. Rok 2008. Na podwórku pancerne drzwi klatki schodowej z domofonem i kamerą. Na parterze i pierwszym piętrze wszystkie okna okratowane. Wspinam się po schodach na trzecie piętro i dzwonię do drzwi. Z drugiej strony rozlega się szczęk otwieranych zamków. Jedne drzwi zewnętrzne mają trzy zamki typu „skarbiec”, judasza i łańcuch. Drugie drzwi; wewnętrzne – stalowe, antywłamaniowe także z serią solidnych zamków. Wreszcie skarbiec się otworzył.

W pobliskim sklepie spożywczym przechadza się ubrany na czarno „ochroniarz”. Na parkanie tabliczka: „obiekt monitorowany”.

złodziej

Męczące kraje

Bandy złodziejaszków z MOE-landen które my nazywamy Krajami Środkowo-Wschodniej Europy grasowały w latach 1990-2015 po Holandii kradnąc co im w ręce wpadło. Samochody, kosiarki z ogródków, perfumy w drogeriach, telefony ze stolika. Kraj nie był nawykły tak brutalnych złodziejaszków.

  • Słowo moe znaczy w holenderskim zmęczenie ale jednocześnie stało się popularnym skrótem męczących "krajów środkowo-wschodniej Europy". 
Męczące kraje

Raj dla złodziei

Grupa badaczy z Uniwersytetu w Utrechcie pojechała na cały rok (2012) do MOE-landen a konkretnie do tych "najstraszniejszych": Litwa, Polska, Rumunia i Bułgaria aby zbadać przyczyny tego niezrozumiałego zjawiska. Naukowcy prowadzili rozmowy z kryminalistami i lokalnymi władzami.

Z rozmów wynikło, że Holandia postrzegana jest jako bardzo atrakcyjny kraj dla złodziei.

- Uważają nas Holderów za bardzo naiwnych - mówi jeden z utrechckich badaczy. Parkujemy samochody w ciemnych uliczkach, nie zamykamy okien i kładziemy nasze telefony na stolikach w kawiarni - łatwiej nie może być.

ryzyko włamania
Drzwi wejściowe w warszawskim bloku i terror włamania na każdym osiedlu.

Naród żyjący w stały zagrożeniu kradzieżą

Każdy Polak dobrze wie, że w Polsce nie może spuścić z oka portfela, telefonu, torebki itp. Drzwi muszą być zaopatrzone w kilka dobrych zamków. Także Polacy mieszkający wiele lat w Holandii nadal mają ten nawyk dokładnego zamykania drzwi na wszystkie zamki, nawet gdy z domu nie wychodzą. Nawet drzwi na ogródek zamknięte są na klucz.

Słyszę Polaków w kraju mówiących z dumą, że Polska jest bezpiecznym krajem - tu mają zapewne na myśli terrorystyczne zamachy na Zachodzie. Ja tymczasem czuję się bezpieczniej w Amsterdamie lub Paryżu niż w Polsce gdzie co prawda terroryzmu nie ma ale jest terror "przylepiania się do rąk" cudzej własności. Ten terror jest tak normalny, że Polacy nawet tego nie czują. To polska normalność. Nie będę już pisał jak często włamywano mi się do samochodu (na żółtych tablicach) w Warszawie. To nie byli zawodowi włamywacze, lecz zwykli przechodnie na ulicy.

Dlaczego ja się nie oburzam gdy we własnym kraju traktowany jestem jak potencjalny złodziej, gdzie nikt nikomu nie ufa i każdy tylko patrzy czy ja mu aby czegoś nie chcę ukraść? Ilu z nas, Polaków jest złodziejami? Czy każdy kradnie każdemu? Ile moralnego braku poważania dla cudzej własności? Dlaczego więc miałbym się dziwić Holendrom, że patrzą na nas nieufnie?

złodzieje

Ponadto wschodnioeuropejscy kryminaliści nawet nie mają poczucia winy. W Rumunii argumentują: "My nie okradamy ludzi tylko okradamy system. Na biednego nie trafiło. Kradniemy laptopa ale przecież ofiara zaraz dostanie nowego laptopa z ubezpieczenia. W ten sposób każdy zarabia".

Częstym argumentem złodziejaszków jest przekonanie, że wiele unijnych funduszy do nich nie dociera z powodu skorumpowanych polityków, więc w ten sposób sami sobie te fundusze w Brukseli i okolicach zdobywają.

Zaskakującym jest także, że we wszystkich tych krajach aparat policyjny ma bardzo złe zdanie na temat współpracy z policją holenderską. Według policjantów z polskiej Komendy Głównej policjanci holenderscy są leniwi, powolni i biurokratyczni przez co współpraca przebiega bardzo kostropato.

Wynika z tego, że złodziejaszki z MOE-landów to po prostu Janosiki zabierające bogatym i rozdające biednym bo jak to się mówi "na biednego nie trafiło". 

O Polakach w Holandii
Notatka z holenderskiej gazety AD z 2020 r. o rosnącej aprobacie dla emigrantów zarobkowych.

Po 15 latach Polaków w Holandii

Dzisiaj, w roku 2020, Holendrzy wyrażają się znacznie pozytywniej o polskich gastarbeiterach niż 10 lat temu. Wówczas w kontekście "Polen" słyszało się tylko o kradzieżach, pijaństwie, bójkach i wypadkach samochodowych. Teraz już 45% Holendrów wyraża się pozytywnie o emigrantach zarobkowych (emigrant zarobkowy to nadal eufemizm dla "Polen"). Ponad połowa Holendrów zdaje sobie sprawę, że ONI odgrywają dużą rolę w holenderskiej gospodarce.