Polacy z niemieckimi paszportami - życie nie zna granic

Każdy człowiek szuka lepszego życia. Nikt nie wybiera miejsca urodzenia ale ma szansę wybrać miejsce życia. Narodowość to wymysł XIX wieku i niestety dzisiaj nacjonalizm jest żywszy niż kiedykolwiek. Temat zawiera ładunek "narodowych" emocji. Niemcy to obawa, to szwaby, to Krzyżacy, gestapowcy, esesmani - wrogość na której wychowały się pokolenia patriotów.

Piszę generalizując „my" - ale kim jesteśmy my? My to Słowianie, których pradziadowie mieszkali na wschód od Wisły aż do Dniestru. Od wieków Niemcy kojarzą nam się z czarnym krzyżem na białym tle, w różnych formach ale zawsze z jednym przesłaniem; dominacji nad nami. W dzisiejszej nowej Polsce, demokratycznej i wolnej jest miejsce dla wszystkich. W wielu regionach Polski odżywają stare tradycje, które zdawałoby się już dawno umarły. Buduje się piękne cerkwie dla licznych wyznawców prawosławia i to tolerujemy. W Polsce osiedlają się miliony Ukraińców co nikomu nie przeszkadza, bo to "nasi". Gorzej jest ze Śląskiem.

Śląsk
Historyczny obszar Śląska.

Ślązacy

Każdy przejaw przynależności do narodu niemieckiego jest traktowany wrogo, wśród przeciętnych mieszkańców Polski. W Holandii mieszkają i pracują tysiące „Polaków na niemieckich paszportach". Jeszcze kilka lat temu była to grupa uprzywilejowana - mająca możność legalnej pracy w tym kraju. Dzisiaj ten niemiecki paszport jest dla nich częściej wadą niż zaletą. W polskim gronie nie warto się do tego przyznawać bo może to mieć bardzo negatywne skutki. Objawy otwartej wrogości do tej grupy Polaków znajduje się na każdym kroku. Całkowity brak tolerancji i zrozumienia dla mniejszości narodowych spowodowany jest bardzo prostacką nauką historii w Polsce.

Nasza nacjonalistyczna historia ociekająca samouwielbieniem, nie zostawia miejsca na zrozumienie tragiki wielu narodów których los określali i nadal określają prezydenci wielkich mocarstw. Polska nigdy nie była krajem jednego narodu i próby retuszowania historii doprowadzają do takich objawów dyskryminacji z jakimi spotykają się chyba najbardziej właśnie „Polacy z niemieckimi paszportami". Nawet w tak szlachetnych zdawałoby się czasach II Wojny Światowej gdy polscy żołnierze wyzwalali Holandię - wśród tych żołnierzy byli też „nasi" i „oni". Oni to byli ci ze Śląska. Ci nastolatkowie którzy miejsca urodzenia nie wybierali i wcielani byli do takich armii jakie akurat w ich miejscu urodzenia panowały. Tak było 80 lat temu.

Europa 1939
Mapa Europy z 1939 r.

Historia Janka z pogranicza

Janek Kamiński miał 16 lat i szedł właśnie do 3 klasy gimnazjum w Nowym Mieście gdy wybuchła wojna. Nowe Miasto (dzisiaj Nowe Miasto Lubawskie) leżało przez wieki w granicach Prus Wschodnich i nazywało się Neumark. W okresie międzywojennym Neumark przypadł Polsce na 20 lat aby w 1939 z pobliskich Prus Wschodnich wkroczyli z powrotem Niemcy. Młody Janek urodził się w polskim Nowym Mieście więc z kilkoma kolegami z klasy uciekł do Brodnicy, gdzie wstąpił na ochotnika do Wojska Polskiego bronić ojczyzny.

Natomiast jego najbliższy kolega z klasy Maciek Płocki pozostał w Nowym Mieście które znowu nazywało się Neumark a jego polscy mieszkańcy według niemieckiego prawa stali się Volksdeutschami (folksdojcze).

Janek już w polskim mundurze wraz z wycofującą się armią trafił do obozu internowanych na Węgrzech. Z Węgier do Jugosławii. Z Jugosławii do Marsylii.

We Francji dokończył edukacje w 1943 roku w polskim liceum w Villard-Les-Lans w Alpach koło Grenoble. Ten region był schronieniem dla kilku tysięcy Polaków, tzw. Villardczyków, ludzi ukrywających się, uciekinierów wojskowych i uchodźców, a także członków francuskiego ruchu oporu. Ta historycznie wiejska i górska gmina Villard-de-Lans stała się ostoją dla oporu przeciwko niemieckiej okupacji.

Tymczasem jego przyjaciel Maciek z Neumark dorósł do wieku poborowego i pomaszerował z Wehrmachtem na front wschodni. Maciek nie zapomniał dawnych przyjaźni i wysłał list z rosyjskiego frontu do rodziny Janka w Neumark z nadzieją, że ten list dotrze do adresata. W liście było też zdjęcie Maćka w zimowym mundurze Wehrmachtu. Przedziwnymi drogami list dotarł do Janka we Francji.

W 1943 roku Janek miał już 20 lat. Niemcy zarządzili likwidację polskiego liceum w Villard. Janek przedostał się przez Pireneje do Hiszpanii, do Barcelony, skąd specjalne służby przerzucają go przez Madryt do Portugalii. Z Lizbony płynie kutrem na Gibraltar i tutaj dostaje się wreszcie do armii Sikorskiego.

Polacy na froncie
1 Dywizja Pancerna generała Maczka podczas wyzwalania Holandii.

Ale... Janek nosi ciągle w portfelu zdjęcie Maćka w mundurze Wehrmachtu. Służby wywiadowcze aliantów na Gibraltarze dokładnie prześwietlają życiorys Janka i jego powiązania z Wehrmachtem. W końcu jednak Janek trafia do Pierwszej Dywizji Pancernej generała Maczka w Szkocji i maszeruje z Normandii, przez Belgię do Holandii wyzwalając miasto Breda.

Ani Janek, ani Maciek już do Nowego Miasta nie wrócili. Janek został polskim bohaterem z wieloma orderami a Maciek... nikogo jego losy nie interesują. Zapewne zginął na wschodnim froncie.

paszport
Polacy z podwójnym obywatelstwem.

Józek, wnuk Maćka

Józek tak naprawdę nie jest wnukiem Maćka, ale historia jego dziadka nie wiele się różniła od Maćka. Dziadek Józka pochodził ze Śląska i także został wcielony Wehrmachtu. Zginął na wiosnę 1944 r. broniąc klasztoru na Monte Cassino. Leży pochowany na niemieckim cmentarzu wojennym w Costermano. Wnuczek Maćka urodził się w 1977 r. na Śląsku i pod koniec lat 90. otrzymał ofertę pracy w Holandii "na niemieckim paszporcie" który wówczas uprawniał do pracy na Zachodzie.

Józek pracuje już od wielu lat w Holandii na „niemieckim paszporcie" gdzie nazywa się Josef Plotzki. Urodził się w powojennej Polsce, jest Polakiem i posiada także polski paszport na nazwisko Józef Płocki.

Józef Płocki pracuje od wielu lat w Holandii. Jeszcze na studiach w Gdańsku poznał swoją żonę. Oboje postanowili osiedlić się na stałe w Holandii. Oboje mają pracę, kupili ładny samochód, mieszkanie w okolicach Utrechtu i wreszcie na świat przyszło im pierwsze dziecko.

Polacy w Holandii

W Holandii jest taki obyczaj, że gdy urodzi się dziecko to ojciec idzie do urzędu gminy zarejestrować swoje nowo narodzone dziecko oraz oficjalnie nadać mu imię które będzie zapisane w gminnych księgach.

Teraz Józek wybiera się do urzędu i ma w ręku dwa paszporty; jeden niemiecki na nazwisko Josef Plotzki i drugi polski na nazwisko Józef Płocki.

Jaką rolę może w życiu jego dziecka odegrać wybór ojca z którym paszportem pójdzie do holenderskiego urzędu miasta i na jakie nazwisko zarejestruje dziecko?