Handel pracą najemników w Holandii rośnie

Od wieków Holendrzy są zdolnymi handlarzami siły roboczej. Ciemnoskórą polpulacje obu Ameryk zawdzięczamy holenderskim talentom handlowym. Statki płynące z cukrem i bawełna z Ameryki nie wracały na pusto - zapełniano je afrykańska siłą roboczą. Dzisiaj te talenty przydały się holenderskim agencjom pośrednictwa pracy.

W roku 2007 Holandia liczy oficjalnie około 6500 agencji pracy; co daje średnią 15 polskich robotników na agencję. Od jakichś 8 lat powstają w Holandii biura pośrednictwa pracy (uitzendbureaus) zajmujący się rekrutacja Polaków do różnych prostych, nisko płatnych robót w Niderlandach. Robót na które tubylcy nie maja już ochoty bo za te € 6,60 na godzinę (na rękę) nie chce im się podnieść z kanapy.

humor

Bez Polaków nie ma kołaczy

Dyrektor Roubos ze Stowarzyszenia Międzynarodowych Pośredników Pracy VIA staje w obronie polskich pracowników w Holandii, którzy mają tutaj tak często zła prasę. Holenderski strach przed zalewem kraju przez następną grupę cudzoziemców, tym razem polskich, jest według niego nieuzasadniony.

- Polacy szybko się integrują a najczęściej i tak wracają do swojego kraju - mówi pan Roubos.

Holendrzy nie zdają sobie jeszcze sprawy, że holenderska gospodarka nie może już funkcjonować bez polskiej siły roboczej. Polacy zapewniają w tej chwili gospodarczy wzrost tego kraju. Nie ma jednej paczki warzyw w holenderskim supermarkecie która nie byłaby zapakowana polskimi rękami. Bez Polaków nie miałby sensu slogan „Holandia krajem dystrybucji". Bez Polaków przestałyby istnieć holenderskie sady i szklarnie a właściwie całe rolnictwo.