Gdzie mają mieszkać Polacy?!

Mieszkańcy Północnej Limburgii (w regionie Venlo) coraz głośniej protestują przeciwko zasiedlaniu „ich" domów Polakami. Już od kilku lat w tym regionie Holandii jest szczególne duże zagęszczenie Polaków pracujących tu głównie przez biura pośrednictwa pracy.

polskie osiedle
Artykuł z lokalnej gazet o budowie "polskiej wsi" - osiedla robotniczego" w prowincji Flevoland.

Biura te lokują Polaków w różnych prowizorycznych (tanich) kwaterach jak pola namiotowe, domki kempingowe, kontenery mieszkalne, stare budowle rolnicze, hangary, magazyny, koszary lub klasztory. Władze holenderskie zaczęły się tymi ‘polskimi kwaterami' interesować i zmuszać wielu szybko bogacących się biur pracy do spełniania holenderskich norm mieszkaniowych.

Biura pracy zajmujące się bardzo intratnym handlem polską siłą roboczą zmuszone są coraz częściej do kupowania normalnych domów mieszkalnych w holenderskich osiedlach dla zakwaterowania Polaków. To natomiast natrafia na coraz gwałtowny opór mieszkańców.

ratunku
"Ratunku! Polacy idą" - alarmuje holenderska gazeta

Holendrzy boją się ekscesów typu pijaństwo, kradzieże, chuligaństwo itp. które doprowadzają do degradacji osiedla i spadku wartości domów. Gazety regionalne pełne są relacji z polskich burd w pubach, pijaństwa w miejscach publicznych, kradzieży, pobić i nawet mordów.

Dla przykładu; mieszkańcy miejscowości Zundert (miejscowość na granicy belgijskiej, miejsce urodzenia Vincenta van Gogha) nazywają Polaków (oczywiście tylko miedzy sobą) „kwadratowe mordy". Pod Zundert na jednym tylko kempingu Patersven w Wernhout mieszka według szacunków 500 Polaków, a w okolicy jeszcze wiele więcej. Gmina Zundert wprowadziła zakaz sprzedaży alkoholu Polakom.

W tej sytuacji burmistrzowie okolicznych gmin naradzają się co zrobić. Dylemat jest duży; jak mieć polskich robotników do roboty ale ich nie mieć za sąsiadów. Powstają projekty budowy dużych hoteli robotniczych poza miastami. Z drugiej strony tak duże koncentracje cudzoziemców będą tworzyły inne problemy.

protest
Protest mieszkańców wsi w prowincji Gelderland przeciw lokalizacji hotelu robotniczego dla Polaków: "Nie rujnuj naszej wsi!! Nie chcemy imigracyjnych robotników w naszej wsi!!!"

No a co z europejską integracją?!

W uszach przeciętnego Holendra słowo „Polak" brzmi jak dla nas, nie przymierzając, słowo Czeczeniec czy Rumun. Na szczęście my tego nie wiemy ani nie czujemy, więc jest OK.

Wszyscy mają interes w sprowadzaniu polskich robotników!

  • Powyższe pisaliśmy w 2006 roku. Od tego czasu pozycja Polaków w Holandii nieco się polepszyła. Agencje pracy oferują nieco lepsze warunki mieszkaniowe. Coraz mniej przypadków "nowoczesnego niewolnictwa".
rowery dla Polaków

Zielone rowery dla Polaków

Agencja pracy AB Midden Holland specjalizująca się w zatrudnianiu Polaków w tzw. regionie tulipanowych cebulek (bollenstreek) kupiła w 2007 r. rowery dla swoich pracowników.

Region uprawy tulipanów już od setek lat kształtuje nasz wizerunek Holandii; któż nie wiedział tych zdjęć kwiecistych dywanów z wiatrakiem w tle? Tam, w okolicach miejscowości Lisse znajduje się słynny region upraw kwiatów cebulkowych, głównie tulipanów a także hiacyntów i narcyzów. W tej uprawie chodzi o cebulki a nie o kwiaty. Kwiaty się wyrzuca a cebulki sprzedaje na całym świecie.

Pracochłonną i trudną do zautomatyzowania obróbkę cebulek już od wielu lat wykonują Polacy. Teraz ta agencja pracy zamówiła w znanej holenderskiej fabryce rowerów Batavus 700 zielonych rowerów dla swoich polskich pracowników którzy mieszkają nie dalej jak 10 km do miejsca pracy.

Pytanie dziennikarza Volkskrant do dyrektora agencji AB Midden Holland:

- nie boi się pan, że każdy na zielonym rowerze będzie brany za Polaka?