Tak, czyli może - wiatrakowa generalizacja

Zbyt długo żyje poza Polską abym mógł postrzegać Polskę i Polaków tak jak oni sami siebie widzą. My wszyscy widzimy w lustrze kogoś innego niż jak nas widzi sąsiad. Każda krytyczna uwaga odparowywana jest natychmiast zarzutem generalizacji.

Zła generalizacja 

Generalizacji dokonuje się na podstawie ograniczonej ilości doświadczeń. Dzieje się tak na przykład wtedy, gdy  np. cechy jednej lub kilku osób są postrzegane jako cecha całej grupy. Ma to wydźwięk negatywny i prowadzi do uprzedzeń. Stereotypy dotyczące grupy są także uogólnieniami. Generalizowanie jest obraźliwe, ponieważ często skupia się na rasie, narodowości, płci, systemach wartości itd. Zakładanie, że stereotyp faktycznie dotyczy szerokiej grupy ludzi jest ryzykowny. Poszczególne osoby/grupy są różne.

Woke-świat bez generalizacji

Niestety generalizowanie jest złe tylko w jedną stronę, gdy coś krytykujemy, ale gdy nikt nie zarzuca nam generalizacji gdy chwalimy całe narody czy grupy. Nie można rozmawiać na masę tematów aby nie generalizować. Jak możemy rozmawiać o pogodzie, pingwinach czy Japończykach bez generalizowania? Dopiero gdy usłyszymy, że Polacy to pijaki włącza się alarm. Nie ma sytuacji, nie ma grupy ludzkiej w której nie było by dużo wyjątków od reguły. Czyż więc te wyjątki mają nam związywać usta aby nie móc nic powiedzieć o reszcie?

Wiatrak generalizuje

Człowiek ma naturalną skłonność do generalizowania. Ja to robię świadomie ale większość generalizuje nieświadomie. Przykład? Gdy Holender ma rzadką możliwość osobistego poznania Polaka to poznaje jakiegoś przypadkowego Polaka. To może być wiecznie pijany sztukator lub prostytutka. Dla tego Holendra wszyscy Polacy są automatycznie pijanymi sztukatorami lub prostytutkami. To nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. To tylko jednostkowe przypadki. Jednak te przypadki "idą w świat" jako rzeczywistość, bo na własnej skórze doświadczone.
Także odwrotnie. Polacy w Holandii mają bardzo ograniczony (lub żaden) kontakt z Holendrami i na tych jednostkowych doświadczeniach wyrabiają sobie opinię o całym narodzie. Co ciekawe, znam Polki już 30 lat zamężne z Holendrami, których wizerunek Holendra nadal nie wykracza poza ich mężów. Ten mąż jest akurat wyjątkowy, bo w końcu przeciętny Holender nie żeni się z kobietą z Oost Blok. Wszyscy generalizują. 
Najpowszechniejszą formą obrony przed zarzutami jest dziecinne wytykanie palcem i wskazywanie na innego. Ja winny? To spójrz na niego - on jest jeszcze bardziej winny. 

Normalny kraj

Oczywiście 'normalność' to rzecz względna. Gdy 38 milionów mówi TAK SAMO to jest to normalne. Dopiero gdy się na te 38 milionów głosów spojrzy z perspektywy paru miliardów innych ludzi na Ziemi - to niekoniecznie musi być normalne.

Od dawna usiłuje przekonać szanownych czytelników, że każdy kraj, każdy naród można sprowadzić do JEDNEJ osoby. To jest wyjątkowo gruba generalizacja ale będzie zbliżona do statystycznych danych, szczególnie gdy, tak jak ja, uważnie przyglądam się światu a w szczególności nam Polakom i Holendrom już 70 lat.

W drugiej dekadzie XXI wieku miałem wiele różnych "interesów" z Polakami w Holandii. Nie tylko zresztą ja. Od dwudziestu lat czytam różne holenderskie biznesowe opracowania na temat "jak robić interesy w Polsce". Opracowania wielkich banków, wielkich międzynarodowych korporacji które "wpadły" na polski ugór gospodarczy po 1989 roku i piszą sprawozdania z postępu negocjacji. Zawsze powtarza się jedno:

Polskie TAK oznacza 'może'.

Polskie NIE oznacza "może'.

Każda polska obietnica, umowa i przyrzeczenie jest opcjonalne. Od najdrobniejszych spraw do najbardziej istotnych.

SŁOWO się w Polsce niewiele liczy

Doznałem tego w tym roku stokrotnie w różnych mniej- lub bardziej ważnych sprawach. Nie będę tu przykładów wymieniał, bo ludzie o których bym pisał czytają także Wiatrak.nl i nie zależy mi na obrażaniu jednostek. Chcę obrazić tą generalizacją Cały Naród.

Gdy żona nie może zaufać mężowi, gdy ojciec nie może zaufać synowi, gdy rolnik, nie może zaufać wójtowi, gdy sąsiad nie może zaufać sąsiadowi, gdy górnik nie może zaufać ministrowi, gdy dziennikarz nie może zaufać premierowi a premier nie może zaufać nikomu... to jak można żyć w takim stanie?!

Gdy dziewczyna przychodzi na randkę spóźniona o godzinę, gdy murarz nie zjawia się przez trzy dni, gdy...

KAŻDA umowa jest niedotrzymywana. Jak może funkcjonować naród żyjący w takiej niepewności WSZYSTKIEGO I WSZYSTKICH?! Jednak tak żyją Polacy.

Stała niepewność, stałe napięcie, stałe zawody. Wszystko pozostawione na żywioł. Obserwuje, że ludzie też się nie przejmują tak bardzo gdy ktoś słowa nie dotrzyma. Tak po prostu jest. Jak to, że zapowiadają słońce a spadnie deszcz.

Spontaniczność i improwizacja to polska recepta na życie

Nic nie można zaplanować, nic nie można wykalkulować. Można tylko kombinować.

Każdy Polak wymaga od innych poważania, respektu i wiarygodności kiedy sam nie ma poważa, respektuje i nie jest wiarygodny. Gdzieś podświadomie cały polski naród żyje w stresie ciągłej niepewności nie zdając sobie sprawy z mocno zakorzenionej niewiarygodności.

Polacy wyjeżdżają na Zachód i się dziwią, że tam jest tak... inaczej. Spokojniej, milej, swobodniej, na luzie. Jak to możliwe?!

Piszę to ze schroniska pielgrzymów w górach. Jestem lekko podirytowany. Akurat młodzi wędrowcy z centralnej Polski ukradli śpiwór starszej pani.

[Aktualizacja z 2014 r.]