Polski indywidualizm i holenderski kolektywizm

Jedną z ważnych cech polskiego charakteru jest indywidualizm tak mocno kolidujący z holenderskim kolektywizmem i mocnymi więziami społecznymi. My preferujemy zachowanie Pawła i Gawła z "wolnoć, Tomku, w swoim domku". 

W jedności siła!

Kolektywizm ma bardzo negatywny wydźwięk i żaden Holender nie wziąłby tego słowa w usta opisując własne cechy narodowe. Jakkolwiek kolektywizm ma tak złą opinię to jednak ta cecha między innymi sprawia, że Holendrzy są tak skuteczni w działaniu w przeciwieństwie do nas. Mocne więzi społeczne owocują w silnej potrzebie wspólnego działania o czym niedawno pisałem w holenderskiej kulturze zebrań i konsultacji.

Wieczna walka z wodą i historia żeglugi nauczyła ten naród od tysiąca lat działać wspólnie. W pojedynkę trudno jest cokolwiek stworzyć w tym kraju.

kolektywna praca
Kolektywna praca wolontariuszek na wspólnej działce.

Narada w polderze

Słowo polder otrzymało nowe znaczenie w czasowniku polderen: tak długo naradzać się i konsultować z różnymi stronami, aż pojawi się rozwiązanie i osiągnięty zostanie konsensus. Holendrzy zawsze się dogadują. Kompromis jest lepszy niż walka.

Bardzo ważną częścią oficjalnego spotkania jest jego część nieoficjalna. Najczęściej ta nieoficjalna część jest owocniejsza niż rozmowy i przemówienia przy okrągłym stole. Holendrzy nazywają to „achteraf informeel gezellig napraten” lub „informeel nakeuvelen”.

wspólna praca
Powszechnym zjawiskiem są stowarzyszenia ludzi posiadających to samo hobby. Spotykają się razem i pracują razem. Przez dziesiątki lat.

Jakiś czas temu byłem na spotkaniu przedstawicieli kilku polskich instytucji gdzie omawiano wzajemną współpracę. Już od lat nie byłem na polskim zebraniu. Pierwsze co mnie uderzyło to nasz polski indywidualizm. Rozmówcy w subtelny sposób próbowali ciągnąć tą przysłowiową „kołderkę” na swoją stronę i pozostawali przy swojej opinii bez jakiejkolwiek próby doprowadzenia do realnego kompromisu ani konkretnych postanowień. Wyczuwałem prędzej lekką i podskórną, bezinteresowną wrogość poszczególnych bastionów i okopów. Po skończeniu spotkania każdy miło się pożegnał i poszedł w swoja stronę. Żadnych konkretnych ustaleń.

W jedności siła

Sędziwa właścicielka domu nad wodą w mieście Den Helder od lat maluje swój dom w kolorze niezgodnym z ogólnie przyjętą normą. Kiedyś jej dom był fioletowy a później zielony. Sąsiedzi irytowali się na tyle aż sprawa trafiła do sądu. Sprawa ciągnęła się długo aż w końcu po odwołaniach rada państwa w Hadze zdecydowała, że dom musi być przemalowany na kolor jaki nie kontrastuje z otoczeniem.

Jedność w budownictwie
Piękny przykład holenderskiej "urawniłowki" czyli wewnętrznego przymusu jedności z 2019 roku. Pewna pani (82 lata) w Den Helder pomalowała swój dom na zielono. Sąsiedzi i gmina żądają aby dom przemalowała na kolor okolicznych sąsiadów. Poniżej dom w 2021 r. po przemalowaniu na kolor zaakceptowany wcześniej przez gminę.

Aktualizacja 2021: po dwóch latach procesowania, 84-letnia właścicielka domu musiała go przemalować na nieco jaśniejszy jabłuszkowy, zielony kolor który został uprzednio przez gminę zaakceptowany .

Duma ponad rozsądek

My Polacy w swej masie (bo jest nieco wyjątków, szczególnie wśród Ślązaków) cenimy sobie indywidualną wolność i nie cierpimy kompromisu. Naturę mamy hardą; kto nie jest z nami jest przeciw nam! Liczne przykłady tej natury widzimy na polskich forach internetowych gdzie niewinne dyskusje łatwo nabierają burzliwego charakteru a ostatecznym argumentem w dyskusji jest pieść. 

Ten bezkompromisowy charakter okazywał się już wielokrotnie zgubny w naszej narodowej historii. W XX wieku Polska dostawała od Historii kilka razy „Złoty Róg” po którym ostał nam się jeno sznur dzięki naszemu indywidualizmowi. I wciąż aktualne są słowa "Co ci po honorze, kie pusto w komorze".

Te miliony, dziesiątki milionów Polaków które opuściły już niepodległą ojczyznę, nie widząc tam dla siebie miejsca, świadczą o tym jak nie uczymy się na błędach i wciąż wyciągamy błędne konkluzje z batów jakie nam Historia dawała. Wciąż prowadzimy konfrontacyjny kurs na europejskiej scenie ze świętym przekonaniem jedynie słusznej, własnej racji.