Filaryzacja społeczeństwa holenderskiego

Fragment pracy magisterskiej. Autor od kwietnia 2008 mieszka i pracuje w Holandii, mieszka w Groningen na temat podziału holenderskiego społeczeństwa.

Pojawienie się nowych opinii wiązało się po części z pewnymi przemianami społecznymi, jakie następowały w Holandii od XIX wieku. Uformował, się, bowiem wtedy podział społeczny zwany zuilen, co oznacza kolumny lub filary. Podział ten przebiegał wedle kryteriów religijnych tworząc filar katolicki, protestancki (podzielony ze względu na różnice wyznaniowe oraz poglądy liberalne i konserwatywne) filar liberalny i socjalistyczny, które były religijnie neutralne.

System ten całkowicie zdominował życie społeczne i polityczne, a także w pewnym sensie ekonomiczne.

Życie przeciętnego Holendra w tamtym czasie uwarunkowane było od jego przynależności do danego filaru. Jeżeli ktoś urodził się w katolickiej rodzinie uczęszczał do katolickiego przedszkola, potem do katolickiego gimnazjum, liceum i zobligowany był do studiowania na katolickim uniwersytecie. Działał w katolickich organizacjach społecznych, podejmując działalność zawodową należał do katolickiego związku zawodowego, obracał się pośród katolickich znajomych, kupował w katolickich sklepach, głosował na katolicką partię ludową, żenił się z katoliczką, a swoje dzieci posyłał do katolickich szkół i organizacji, tak samo robił przeciętny protestant, socjalista czy liberał.

Jan Balicki były ambasador Polski w Hadze w latach 1957-1965, wspomina to tak: Na pojęcie zuilen, co dosłownie oznacza „filary” czy też „kolumny” natrafiałem na każdym kroku od pierwszych chwil pobytu w Holandii. Już drugiego dnia pobytu dowiedziałem się od sprzedawczyni, że sklep, w którym kupiłem owoce, jest sklepem katolickim; ale słownik holendersko-angielski kupiłem jak się później okazało, w księgarni protestanckiej. Fryzjer oznajmił mi, że jest „humanistą”. Również dentysta zadeklarował się jako „humanista” U pierwszego oznaczało to, że jednak, jest socjalistą u drugiego, że jest liberałem; u obu, że nie są wierzący. (Jan Balicki Amsterdamskie ABC Warszawa 1974, s. 104).

Pomiędzy istniejące filary podzielony był, każdy nawet najmniejszy aspekt codziennego życia.

Tak samo było w przypadku zarówno telewizji, radia, gazet, które to zostały skrupulatnie podzielone pomiędzy istniejące grupy.

Pierwsze rysy na tej homogenicznej strukturze pojawiły się podczas drugiej wojny światowej, osoby organizujące ruch oporu, wzajemnie sobie pomagające, często wywodzące się z różnych środowisk zmuszone do współdziałania przełamywały odwieczne stereotypy odnośnie swoich „sąsiadów”. Okazało się, że pomimo różnić kulturowych, religijnych i politycznych współpraca na wielu płaszczyznach jest możliwa. Nastąpiła zmiana w myśleniu i postrzeganiu ludzi przynależących do innego filaru, można, więc stwierdzić, że pęknięcia nastąpiły oddolnie poprzez działanie czynnika z zewnątrz jakim była represyjna działalność wojsk okupacyjnych, ale nie tylko. Pośród wielu osób ugruntowało się przekonanie, że zdobyte doświadczenia można będzie wykorzystać po zakończeniu wojny, co jednak od razu nie nastąpiło. Znacznie istotniejsze jak się potem okazało były czynniki ekonomiczno–społeczne.

Podniesienie się poziomu jakości życia, rozwój technologiczny a zwłaszcza upowszechnienie środków masowego przekazu zmieniło mentalność wielu mieszkańców. Osobną kwestią było nowe pokolenie, które nie akceptowało istniejącego porządku społecznego. Coraz bardziej znaczące stawały się lewicowe ruchy społeczne tzw. „Nowa Lewica” kierująca pod adresem istniejącego systemu politycznego falę krytyki. Na rozpad istniejącego systemu społecznego pośrednio wpłynął problem imigrantów przeważnie z krajów muzułmańskich. Pojawienie się nowych mieszkańców mocno różniących pod względem religijnym i kulturowym od rodowitych mieszkańców, spowodowało powstanie nowych problemów. Rozwiązaniem miało być dostawienie nowego filaru obok już istniejących.

Imigranci mają w Holandii swoje stacje radiowe, szkoły, prawo głosu i mogą bez przeszkód budować meczety, jednak zdaniem wielu komentatorów pomimo tych przywilejów ich integracja zakończyła się porażką. Według jednego z najlepszych holenderskich socjologów, którzy zajmowali się ta problematyką A. Lijpharta (A. Lijphart: The Policics of Accomodation. Plurralism and Demorcacy in the Netherlands. Berkeley 1968) była to wieloletnia polityka akomodacji opierająca się na bazie wspomnianego wyżej consensusu będąca regulowaniem dzielących kwestii i konfliktów w warunkach występowania minimalnej zgody, polegająca na pragmatycznym rozwiązywaniu wszelkich sporów, w których filary zajmowały nieprzejednane.

Demontaż tego hermetycznego systemu społecznego zapoczątkowany w latach 60-tych, spowodował przełom w myśleniu mieszkańców, dokonano redefinicji wartości kształtujących życie społeczne, polityczne i ekonomiczne. Marginalizowane zostało myślenie konserwatywne o zabarwieniu religijnym na rzecz od dawna zakorzenionych w kulturze niderlandzkiej idei liberalnych, które miały, teraz większy wpływ na rozwój społeczno – polityczno - ekonomiczny kraju, ponadto, co raz większą rolę w przemianach mentalności na tych samych płaszczyznach odgrywał ruch lewicowy powstały w latach 60-tych, na bazie między innymi kontestacji istniejącego porządku społecznego.

Cytowany wcześniej ambasador polski w Hadze Jan Balicki będący naocznym świadkiem tych wydarzeń relacjonował to w sposób następujący Niektórzy obserwatorzy mówią o rewolucji kulturalnej mającej polegać na przełamywaniu odwiecznych różnic i tradycji religijnych, zaś w radiu i telewizji przełamujących odwieczne bariery pokazujących jak żyją i myślą inni ludzie i podkopujących tym samym fundamenty przekonania o wyższości własnego sposobu myślenia i własnej drogi życiowej (Jan Balicki Amsterdamskie ABC, Warszawa 1974 s.109). Natomiast holenderski socjolog Hermana Vuijsie charakteryzuje tamte wydarzania w następujący sposób... Bo Holendrzy to wielcy konformiści, choć sami lubią mówić, że są społeczeństwem indywidualistów. Cały system filarów to był jeden wielki konformizm. Każdy podporządkowywał się tym, którzy stali na górze jego filara. Nigdzie w Europie – może z wyjątkiem Irlandii – nie było tak gorliwych, posłusznych Kościołowi katolików jak w Holandii. Dlaczego np. holenderscy katolicy mieli jeden z najwyższych na naszym kontynencie wskaźników urodzeń? Bo przychodził ksiądz i mówił rodzinnie już czas byście mieli kolejne dziecko. I mieli. Tak bywało jeszcze całkiem niedawno (Gazeta Wyborcza 13.04.2006).

Patryk Piwocki