Nasi przodkowie których nie znamy

Często w swoim pisaniu kładę nacisk na różnice między naszą chłopską kulturą i holenderską kulturą mieszczańską bo nie każdy rozumie, że różnice między oboma narodami mają to właśnie swoje proste wytłumaczenie.

Znam kilku zwykłych Holendrów którzy zrobili sobie hobby z odszukiwania rodzinnego drzewa genealogicznego, a że temat mnie także interesuje popadałem często w zachwyt wysłuchując opowieści o przodkach tych zwykłych, przeciętnych ludzi, pochodzących z przeciętnych miasteczek i mających przeciętne wykształcenie. Okazuje się, że bez większego trudu grzebiąc w archiwach gminnych doszukiwali się przodków sprzed kilkuset lat. Pewien mój znajomy po dłuższych i głębszych staraniach dokopał się pradziada sprzed 400 lat. Wiedział z archiwów o nim niemal wszystko; jak się nazywał, że był urzędnikiem kadastralnym zarabiającym tyle-i-tyle guldenów, gdzie mieszkał we Flandrii, jaki był jego majątek. jaki skład miała jego rodzina. Fakt, że ten pradziad był urzędnikiem kadastralnym więc nie byle kim i w księgach pozostało o nim więcej niż o przeciętnym człowieku to jednak...

przodkowie
Kim byli nasi przodkowie?

Z małymi wyjątkami wśród moich znajomy i rodziny nie znam żadnego Polaka który znałby imię własnego pradziadka a czasami nawet dziadka. Wielokrotnie nie wiemy nic o naszym pradziadku; ani jego imienia a tym bardziej skąd pochodził, gdzie się urodził. Nie wiemy o swoich przodkach nic.

Miałem kilkakrotnie możliwość pomagać cudzoziemcom w odszukiwaniu swoich korzeni w Polsce. W epoce internetu wielu wnuków XIX-wiecznych emigrantów do Ameryki i z początków XX wieku do Zachodniej Europy poprzez internet próbuje odszukać swych przodków. Dzisiaj jednak ci wnukowie rzadko mają możliwości odnaleźć przodków ponieważ od tego czasu wioska ich pradziadka zmieniła trzykrotnie „narodowość” jak i skład mieszkańców. Wpierw leżała w cesarstwie, później w Rzeczypospolitej a obecnie na Ukrainie. Księgi parafialne pisane były po „chechładzku” jak mówi tamtejsza ludność i nikt tego rozczytać nie umie (mają na myśli niemiecki) jeśli już te księgi się w ogóle zachowały.

Ja sam doszukałem się swojego pradziadka (1870) z imieniem i nazwiskiem ale nawet dziadka nie znałem osobiście gdyż nie wrócił do domu z okupacyjnej łapanki. Moja żona zna sięgając najdalej w przeszłość jedynie swego dziadka (ur. 1901) i to także tylko z powierzchownych opowiadań.

przodkowie
Jan Six XI w 2018 r. - amsterdamski handlarz dziełami sztuki i historyk sztuki i obok sportretowany przez Rembrandta amsterdamski kupiec i regent Jan Six w 1654 r.

Tym bardziej wpadam w zdumienie poznając historię takich ludzi jak znamienitej amsterdamskiej rodziny Six-ów od najbardziej znanego regenta Jana Sixa urodzonego w 1618 roku i uwiecznionego przez Rembrandta do Jana Sixa XI urodzonego w roku 1978. Gdy ja staje wobec takiego człowieka; co my mamy wspólnego a ile nas różni? On mieszka od dwunastu pokoleń w Amsterdamie a ja co generacja w innym miejscu na ziemi, w innym kraju nawet. Skąd ja mogę wiedzieć czy ja jestem właściwie Polakiem? Może mój pradziad był Rusinem albo Żydem a może cyganem?

Generalny gubernator okupowanych ziem polskich Hans Frank pisał, że "Polacy to żadna rasa tylko miks ukraińsko-żydowsko-cygańsko-białoruski". Od tego czasu rasy w Polsce jeszcze mocniej się zmieszały choć przodków nikt nie zna a nawet znać nie chce.
Za to Cyprian Kamil Norwid pisał o nas: "naród wielki społeczeństwo żadne". Choć te słowa liczą już 150 lat to nadal są aktualne. Proces tworzenia się polskiego społeczeństwa w składzie narodowym i granicach od. ok. 1950 roku trwa, to zaledwie 70 lat. To bardzo krótko. Za krótko aby Polak przedkładał dobro kraju nad własne.