Preferencyjna Rzeczywistość wirtualnego świata

Termin "Preferencyjna Rzeczywistość" usłyszałem po raz pierwszy w 2017 roku z ust generała NATO omawiającego aktualne wydarzenia w świecie. Wojna propagandowa jest dzisiaj większa niż była kiedykolwiek, jedynie słowo propaganda brzmi już brzydko.

Obywatele Cywilizacji Zachodniej (czytaj NATO aka USA) jak i zapewne Obywatele Cywilizacji Wschodniej żyją we własnych preferowanych rzeczywistościach. Tylko preferowanych przez kogo? Władcy naszego świata używają terminu "preferencyjna rzeczywistości" w odniesieni do nas. Opinia publiczna każdego obszaru cywilizacyjnego musi być po stronie Władców Dusz którzy działają, mam nadzieję, w NASZYM dobrym interesie. W preferowanej rzeczywistości żyją zapewne Rosjanie, Chińczycy i my: obywatele NATO.

subiektywna i obiektywna rzeczywistość

Korea to jeden naród!

Kryzys koreański ma swoje źródła w II wojnie światowej: japońska okupacja Korei, kapitulacja Japonii, amerykańska okupacja Korei, zwycięstwo komunistów w Chinach, wzrost znaczenia ZSRR, aż w końcu ideologiczna zimna wojna między USA i ZSRR doprowadziła w 1950 r. do podziału kraju jaki trwa do dzisiaj. Świat Zachodni (czytaj NATO aka USA) czyli niby my, mamy swoją "preferowaną rzeczywistość" w której zbudowano nam wizerunek dwóch państw koreańskich i DWÓCH narodów.

Tymczasem obie części tego kraju wiedzą dobrze, że obecna sytuacja jest tylko i wyłącznie efektem zmagania się wielkich mocarstw. Obecnie, gdyby nie uważny dozór USA - te dwie części już dawno by się zjednoczyły. Podobnie jak to było z obiema częściami Niemiec, gdzie mur istniał tak długo jak życzyło sobie tego ZSRR (i ukradkiem Zachód też). W wypadku Korei tego muru życzą sobie Amerykanie. Południowa Korea stała się potęgą gospodarczą. Amerykanom nie marzy się połączenie i powstanie jeszcze jednego kraju który by osłabiał amerykański dobrobyt i tak już mocno nadwyrężony przez ostatnie 25 lat przez Chiny i inne azjatyckie kraje.

Make America Great Again! Amerykanie w 2016 roku chcieli być znowu wielkim, przodującym narodem. Swą wielkość może USA osiągnąć już tylko przez osłabianie konkurentów. Zachodnia polityka to czysta arogancja podupadłego arystokraty. Jedyny argument jaki jeszcze posiada to bomby i karabiny.

polityka mocarstw

Wyśmiewanie garbatego

Wygląda na to, że Amerykanie są w stanie użyć już nawet broni atomowej aby utrzymać istniejący podział Korei karmiąc nas pociesznymi obrazkami Kim Dzong Una a my się cieszymy niczym z garbatego karła na jarmarku. Tylko podli głupcy i tchórze mogą z taką ochotą szydzić z ludzi - z jakże innej cywilizacji - nic o nich nie wiedząc.  

Król jest nagi!

I nikt w naszym Zachodnim Świecie (czytaj NATO aka USA) - pełnym pychy - nie ośmieli się publicznie zawołać, że obecny prezydent USA jest równie godnym politowania błaznem jak Kim Dzong Un a może nawet bardziej. Trump oprócz tego, że jest pomyleńcem dysponuje siłą militarną mogącą doprowadzić cały świat do katastrofy.

  • PS. W ostatnich latach miałem wiele okazji rozmawiać prywatnie, przy alkoholowych obiadkach, z różnymi obywatelami Korei Południowej. Wszyscy wyrażali jedną troskę; podział ich narodu to ich osobista tragedia, na którą Koreańczycy nie mają wpływu. 

Druga strona medalu

Północna Korea czuje się od dekad osaczona i zagrożona przez Amerykanów. Poniżej fragment artykułu z The Washingtoen Post, autorstwa Blaine Harden, z 24 marca 2015 z naszym tłumaczeniem:

subiektywna i obiektywna preferencyjna rzeczywistość

Amerykańskie zbrodnie wojenne których Północna Korea nie zapomniała

"Historia zaczyna się na początku lat pięćdziesiątych, gdy siły powietrzne USA, w odpowiedzi na inwazję północnokoreańską, która rozpoczęła wojnę koreańską, bombardowała i napalmowała miasta i wsie na północy Korei. To było łatwe zadanie dla Sił Powietrznych, których B-29 nie napotykały oporu w ich wielu misjach.

Bombardowania były długotrwałe i bezlitosne, nawet w ocenie amerykańskich dowódców. "W ciągu trzech lat zabito 20 procent populacji" - powiedział generał Air Force Gen. Curtis LeMay, szef Strategicznego Dowództwa Powietrznego w czasie wojny koreańskiej. Dean Rusk z Biura Historii Lotnictwa w 1984 roku, zwolennik wojny i późniejszy sekretarz stanu, powiedział, że Stany Zjednoczone zbombardowały "wszystko, co się ruszało w Korei Północnej, nie pozostało kamienia na kamieniu". Bombowce amerykańskie mogły latać nisko niszcząc kompletnie cywilną infrastrukturę; hydroelektrownie, nawadnianie i tamy zalewając grunty rolne i niszcząc uprawy."