Wysokie zarobki Holendrów pożerają banki

Holandia należy do najbogatszych krajów świata. Zarobki są wysokie. Ale mało kogo interesuje jaka jest siła nabywcza Holendrów. Tymczasem połowa wynagrodzenia Holendra idzie na spłatę kredytu hipotecznego. W kieszeni zostaje coraz mnie. Dach nad głową jest bardzo drogi.

Bankowe imperium

Holandia jest światowym rekordzistą długów hipotecznych: €636 mld!

60% Holendrów obciążonych jest długiem hipotecznym. Milion gospodarstw domowych (25% własnych domów) ma hipoteczny kredyt większy niż rzeczywista wartość ich domu. Narodowy dług hipoteczny jest równy dochodowi narodowemu Niderlandów.

Średni kredyt hipoteczny wynosi w Holandii 200 tys. euro, dla porównania w Niemczech 150 tys., w USA 143 tys. euro.

Kupno domu w Holandii sprowadza się w praktyce do wzięcia na siebie olbrzymiego długu. Z reguły z grubsza licząc gdy bierzesz 200 tys. euro hipoteki (kredyt 5%) na 30 lat płacisz 300 tys. oprocentowania - razem pół miliona z czego państwo zwraca ci w postaci ulgi podatkowej 100 tys. Ty spłacasz 400 tys. euro - średnio 13,5 tys. euro rocznie.

dom do kupienia

Zniewoleni kredytem

Państwo zwraca zadłużonym właścicielom domów łącznie 13 mld euro rocznie w formie ulgi podatkowej (hypotheekrenteaftrek). Na ten zwrot płacą wszyscy obywatele, także ci wynajmujący mieszkania. Efektem jest sytuacja, że kto robi duży dług (zamożniejsza część społeczeństwa) dostaję od państwa pieniądze a kto długów nie ma (biedniejsi w domach czynszowych) - nie dostaje nic. Każdy więc chce brać kredyt. Często spłata hipoteki ze podatkową ulgą jest tańsza nisz czynsz za mieszkanie. Kredytowe uzależnienie narodu nie jest zdrowe i obciąża gospodarkę kraju.

Kredytowy system hipoteczny nakręca spiralę cen nieruchomości. Aby uzdrowić gospodarkę Holandii ceny domów musiałyby spaść o połowę (maksymalnie 100 tys. euro).

Drożeje? To dobrze!

Nikogo nie cieszy podwyżka cen chleba czy benzyny, jednak paradoksalnie obywatele więc cieszą się z rosnącej ceny domów. To ma im dawać złudne poczucie wzrastania wartości ich zakupu. W rzeczywistości efektem rosnących cen domów jest fakt, że większość, szczególnie młodych małżeństw, płaci za dach nad głową ponad połowę ich dochodu. Coraz mniej gotówki w portfelach obywateli jest hamulcem rozwoju gospodarki.

Sprywatyzowany kraj w rękach bankierów

Już pod koniec XX w. holenderski rząd rozpoczął na olbrzymią skalę prywatyzację wielkich państwowych przedsiębiorstw: kolei, poczty i powszechnego banku państwowego doprowadziło do powstania bankowego imperium ekonomicznego wielokrotnie większego niż sama Holandia. Wszyscy jesteśmy uzależnieni od czterech banków ING, ABN AMRO, Rabobank i SNS.

Światowy system bankowy nic się nie nauczył z kryzysu bankowego rozpoczętego bankructwem zdawałoby się nic nie znaczącego banku Lehman Brothers w 2008 r. Niebezpieczeństwo kolejnego krachu giełdowego i bankowego jest dzisiaj taki sam jak 10 lat temu.