Pierwszy raz do Polski - prolog

W roku 1989 jechałem po raz pierwszy do Polski. Podróż samochodowa z Holandii do Polski była dla mnie wielką emocjonalną wyprawą do Utraconej Przeszłości ale także do Bloku Wschodniego.

Nadszedł rok 1989

Na zachodzie triumfował Michaił Gorbaczow. To był pierwszy rosyjski przywódca z sympatyczną i uśmiechnięta twarzą i jego pieriestrojką - ulubieniec Zachódu. Bankructwo radzieckiego imperium wisiało na włosku. Jak klocki domina padały rządy komunistyczne satelitarnych państw ZSRR. Nie było już alternatyw. System się rozpadał.

kursy walut z 1984 r.
Kursy walut z krakowskiej gazety z 1984 r.

Dla przypomnienia kilka dat z 1989 roku:

4 czerwca: pierwsza tura wyborów do Sejmu kontraktowego które zwycięża Solidarność; datę tę uważa się za koniec realnego socjalizmu w Polsce.
3 lipca: Gazeta Wyborcza opublikowała artykuł Adama Michnika pt. "Wasz prezydent, nasz premier", który był symbolicznym początkiem zmiany rządów.
1 sierpnia: zniesiono kartki na mięso na terenie całego kraju. Kurs dolara wzrósł do 8100 zł (wówczas $1 wart był 2 guldeny holenderskie czyli około 4000 starych złotych/4,- nowych)
10 września: władze Węgier otworzyły granicę z Austrią dla uchodźców z byłego NRD.
12 września – Sejm udzielił wotum zaufania rządowi Tadeusza Mazowieckiego, pierwszego niesocjalistycznego premiera w powojennej historii Polski, powstał nowy rząd.
18 października: dymisję złożył wieloletni I sekretarz SED, Erich Honecker i jego funkcję przejął Egon Krenz.
4 listopada: Pierwsza masowa demonstracja mieszkańców Berlina Wschodniego z udziałem 750 tys. mieszkańców.
9 listopada: w nocy z czwartku 9 listopada na piątek 10 listopada 1989 padł Mur Berliński.
28 listopada – kanclerz Helmut Kohl przedstawił 10-punktowy program zjednoczenia Niemiec.

Rozpoczął się okres  wielkiego optymizmu w Europie. Już nie było wrogów. Zniknęło widmo zimnej wojny. Ta euforyczna wiara w przyszłość trwała do końca XX wieku.

berliński mur
Mur berliński w 1989 r.

Pierwsza podróż

Po wielu latach całkowitej izolacji od kraju, 6 października 1989 roku jechaliśmy po raz pierwszy całą czteroosobową rodzinką z Holandii do Polski. To była niezwykle emocjonalna podróż.

Ja, świeżo upieczony kierowca w moim 10-letnim Datsunie Sunny pakowałem samochód starannie wykorzystując kompletnie całą przestrzeń wnętrza samochodu.

  • Holendrzy mieli jeszcze świeżo w pamięci głośne i masowe akcje pomocy dla Polski z lat stanu wojennego. W akcjach pomocy uczestniczył dosłownie cały naród. Kampania pod nazwą "Nederland helpt de Polen de winter door" z 1982 roku była wielkim sukcesem i konwoje TIR-ów pojechały do Polski. Akcja ta znalazła wielu naśladowców wśród innych organizacji i osób prywatnych. Przez całe lata osiemdziesiąte a nawet jeszcze w latach dziewięćdziesiątych jechały TIR-y z transportami paczek do Polski. Do paczek Holendrzy wkładali wszystko co ich zdaniem Polakom było potrzebne; paczki Brinta, mąki, ryżu, słoiki pindakaas, cukierki i dużo używanych ubrań. Tysiące Holendrów "adoptowało" polskie rodziny i utrzymywało z nimi wiele lat korespondencję, wysyłało co kilka miesięcy paczki. W całym kraju było pełno punktów zbiorczych, gdzie zdawało się paczki dla polskich rodzin.
droga do Polski w 1989 r.
Nasza droga do Polski w 1989 r. gdzieś na Autobahnie A4 w DDR koło Erfurtu.

6 października wieczorem ruszyliśmy w pierwszą podróż do ojczyzny drogą E30. Pierwszy raz tak daleka podróż. Pierwszy raz własnym samochodem. Utrecht-Warszawa. Przez Oldenzaal, Osnabruck, Hannover a co dalej? Jak będzie wyglądał wjazd za żelazną kurtynę w Helmstedt? Zobaczymy. Dzieci i żona z podkurczonymi nogami na pakunkach i prezentach dla rodziny. Wiedzieliśmy, że w Polsce wszystko może się przydać. Znajomi Holendrzy znosili nam już na tygodnie wcześniej różne produkty i ubrania "voor Polen" - do Polski. 

Droga do Polski
Niemiecka "dwójka" w latach siedemdziesiątych XX wieku.

Obładowany stary samochód ze słabym silnikiem zwalniał przy lekkich wzniesieniach w okolicy Porta Westfalica. Mój samochód rozwijał szybkość 100 km/h - powyżej tej szybkości dostawał wibracji i stawał się niestabilny. W tych czasach na tej drodze E30 czyli niemieckiej "dwójce" ruchu wielkiego nie było. Mało samochodów osobowych, jeszcze mniej TIR-ów. Im bliżej granicy z NRD tym ruch mniejszy, większość aut w drodze do Berlina Zachodniego.

Około północy dojechaliśmy do Helmstedt. W tych czasach graniczne miasto Helmstedt było synonimem żelaznej kurtyny. Ostatnia "zachodnia" Raststätte przy autobahn nr 2. przed granicą. Dalej zaczynał się WSCHÓD.