Wycieczka do Lille i na pola minowe

Lille mnie zaskoczyło. To miasto w północnej Francji kojarzyło mi się z ciężkim przemysłem, kopalniami i polskimi imigrantami jadących tam za chlebem do fabryk włókienniczych i kopalń na początku XX wieku. Polscy pracownicy tymczasowi jakich dzisiaj znamy z Anglii, Irlandii i Holandii istnieli tu już w roku 1920.

Lille
Miasto nazywa się po francuski Lille a po flamandzku, czyli holendersku Rijsel. Wiele miejscowości na terenach przygranicznych Francji i Belgii nosi dwie nazwy które potrafią być niepodobne.

Dawne Lille przemysłowe

Już w roku 1919 Polska podpisała porozumienie z Francją o warunkach wyjazdów polskich robotników do Francji. W Polsce powstały agencje rekrutujące robotników tak potrzebnych w szybko rozwijających się kopalniach, hutach i fabrykach włókienniczych północnej Francji. Skąd my to znamy? Pomiędzy 1920 i 1923 rokiem wyjechało z Polski do Francji pół miliona robotników. Podobnie było w tym czasie Belgii i Holandii. Gdy więc tylko Polska odzyskała niepodległość wyjechało z niej 2 mln. Polaków. Dzisiejsza emigracja zarobkowa nie jest więc nowością. Polska zawsze dostarczała Zachodowi rąk do pracy. Ale to tylko tak na marginesie.

Tak więc Lille kojarzył mi się zawsze z brzydkim krajobrazem miast śląskich. Jakże zaskoczyło mnie piękno tego miasta dzisiaj!

Lille

Piękny Lille

Lille leży dosłownie na granicy niderlandzkiego obszaru językowego, dlatego też w Belgii drogowskazy prowadzą do Rijsel co jest flamandzką nazwą Lille. Zdarzyło mi się w przeszłości pomylić drogę z Paryża gdy szukałem na próżno drogowskazów na Lille a wszędzie widziałem nie znany mi Rijsel.

Lille

Majestatyczna ulica handlowa Rue Faidherbe prowadzi nas od dworca do wspaniałego rynku; place Charles de Gaulle. Po drodze mijamy zachwycające budowle opery, ratusza i giełdy. Spacer średniowiecznymi uliczkami starego miasta z licznymi oryginalnymi sklepikami jest prawdziwą przyjemnością. Trafić też możemy na dom gdzie urodził się generał de Gaulle. Na lunch polecam regionalne danie: ostrygi z frytkami.

Lille leży zaledwie o 2,5 godz. jazdy z Utrechtu - ale jest to już zupełnie inny świat. 

Nad kanałem La Manche

Z Lille już tylko mały skok na zachód, na wybrzeże kanału, do Calais z piękną rzeźbą Rodina przez ratuszem i nieco dalej wzdłuż wybrzeża do majestatycznego nadmorskiego klifu Cap Gris-Nez nad kanałem La Manche z zapierającym dech widokiem i usianego niemieckimi bunkrami wału atlantyckiego strzegącymi nadal przez inwazją Anglików.

nad kanałem
Cap Gris-Nez nad kanałem La Manche

Bitwa o Vimy Ridge

Nieco na południe od Lille znajduje się mało znane Polakom ale arcyciekawego pole bitwy o Vimy Ridge z gigantyczna i unikalną monumentalną budowlą Kanadyjczyków upamiętniającą tą krwawą bitwę z I wojny światowej.

monument

Bunkry, kratery bomb i pola minowe wciąż zaskakują swą świeżością gdy to już 100 lat upłynęło. To pole przypomina mi nieco pole bitwy pod Grunwaldem i dla Kanadyjczyków ma podobne znaczenie.

sieć okopów

Spacer po tym grzbiecie wyżyny Vimy jest niezwykle interesujący i pouczający. Można zajrzeć do małego muzeum upamiętniającego tą masakrę gdzie w ciągu trzech dni zginęło 3600 kanadyjskich żołnierzy.

vimy ridge

Spacer możliwy jest tylko po wyznaczonych drogach, bo pola minowe nadal nie są w pełni rozbrojone! 

Viyy Ridge był pierwszą i zwycięską konfrontacją Kanadyjczyków z Niemcami i ma do dzisiaj wielkie prestiżowe znaczenie dla Kanady.